Jestem za

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z JENSEM STOLTENBERGIEM premierem Norwegii
Juliusz Urbanowicz: - Czy Norwegia przystąpi do Unii Europejskiej?
Jens Stoltenberg: - Przedwcześnie byłoby przesądzać o tym teraz, choć wielu ludzi w Norwegii jest za członkostwem, popiera je też moja partia (Partia Pracy). Norwegia to jedyny kraj świata, który dostał zgodę na przystąpienie do unii i wynegocjował traktat akcesyjny, a potem odrzucił wniosek w ogólnonarodowym referendum i to aż dwukrotnie. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji w Europie i w Norwegii.
- Jak silna jest presja ze strony unii?
- Nie odczuwamy żadnej presji politycznej. Mogą o tym rozstrzygnąć tylko obywatele Norwegii. Unia jest bardzo konstruktywna we współpracy z nami. Pod wieloma względami sytuuje nas faktycznie jako członka. Jesteśmy w 100 proc. członkiem wewnętrznego wspólnego rynku. Mamy umowę z krajami strefy Schengen - możemy podróżować bez paszportów. Dyskutujemy wspólnie nad rozwojem europejskiej polityki bezpieczeństwa. Udział Norwegii w pogłębianiu integracji jest korzystny dla Europy. Mamy w nią wielki wkład.
- Jaki jest wasz stosunek do unii walutowej?
- Euro jest tylko dla członków unii. W praktyce spełniamy jej kryteria, tak jak spełnialiśmy wszelkie kryteria członkostwa. Na przykład deficyt budżetowy nie może być większy niż 3 proc. PKB, a my nie mamy deficytu, lecz dziesięcioprocentową nadwyżkę.
- Czy Norwegia odnosi korzyści z pozostawania we "wspaniałym odosobnieniu" we współczesnej Europie?
- Nie. Jestem za członkostwem, ale muszę respektować fakt, że większość głosowała przeciw. Równocześnie nie sądzę, by to, co pan nazywa "wspaniałym odosobnieniem", było czymś negatywnym. Byłoby jednak korzystniejsze dla Norwegii i dla Europy, gdybyśmy w pełni uczestniczyli w integracji. Prawdopodobnie dlatego, że mamy bardzo silną gospodarkę i wyższy standard życia niż kraje unii, tak trudno było przekonać wielu ludzi, byśmy dołączyli do tych, którzy radzą sobie gorzej niż my.
- Czy z punktu widzenia długofalowej strategii rozwoju Norwegia może sobie pozwolić na tak dużą zależność od eksportu surowców, nawet jeśli obecnie jest bardzo bogata?
- Czasami przesadza się ze znaczeniem ropy i gazu dla naszej gospodarki. To tylko 15-20 proc. naszego PKB. 85 proc. dochodów czerpiemy z innych źródeł. Wraz z Finlandią i Szwecją mamy największy stopień internetyzacji, bardzo rozwiniętą telefonię komórkową i przemysł informatyczny. Zajmujemy czołowe miejsce w rozwoju biotechnologii (w hodowli ryb), która wytycza ścieżki nowej rewolucji technologicznej.


Więcej możesz przeczytać w 28/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.