Radiokomórka
Najnowszy pomysł Ericssona to przystawka przeobrażająca telefon komórkowy w miniradio. W skład zestawu - poza modułem radiowym - wchodzą słuchawki. Nie musimy się jednak martwić, że - mając je uszach - nie usłyszymy dzwoniącego w kieszeni telefonu. Radio natychmiast się wyciszy, dając użytkownikowi sygnał, że ktoś próbuje się z nim skontaktować. Telefon może również automatycznie odebrać połączenie. Przystawkę wpina się w złącze aparatu. Znajdują się nań dwa przełączniki. Pierwszy do włączania i ustawiania głośności radia, drugi - do przełączania stacji. Wprawdzie nie można płynnie regulować głośności (dźwięk może być albo cichy, albo głośny), ale jest to wystarczające rozwiązanie. Głośność radia w pozycji high jest tak dobrana, by z jednej strony nie tracić kontaktu z otoczeniem, z drugiej - odgłosy zewnętrzne nie zakłócały przyjemności słuchania. Membrany słuchawek są dobrej jakości, zapewniają przyzwoitą jakość dźwięku, zwłaszcza basów. Niestety, odbiornik pracuje tylko w trybie monofonicznym.
Radio odbiera częstotliwości od 87,5 MHz do 108 MHz. Ale nie zapamiętuje stacji. Zmiana programu jest równoznaczna z automatycznym poszukiwaniem następnej rozgłośni. Radiowo-telefoniczny zestaw Ericssona ma dwie zasadnicze wady, typowe dla wszystkich małych odbiorników. Niewielka wewnętrzna antena znacznie ogranicza możliwości odbioru, szczególnie w terenie (z dala od nadajników). Radio podatne jest także na wiele zewnętrznych zakłóceń (o słuchaniu ulubionej stacji możemy zapomnieć w pobliżu trakcji tramwajowej).
Wraz z zestawem są dostarczane dwa gadżety: klips do noszenia słuchawek oraz etui. Miniradio Ericssona współpracuje z telefonami A1018, T18, T10, R250 PRO oraz aparatami serii 600, 700 i 800. Zasilane jest przez akumulator telefonu - maksymalny pobór prądu producent określił na 10 mA. (KW)
Najnowszy pomysł Ericssona to przystawka przeobrażająca telefon komórkowy w miniradio. W skład zestawu - poza modułem radiowym - wchodzą słuchawki. Nie musimy się jednak martwić, że - mając je uszach - nie usłyszymy dzwoniącego w kieszeni telefonu. Radio natychmiast się wyciszy, dając użytkownikowi sygnał, że ktoś próbuje się z nim skontaktować. Telefon może również automatycznie odebrać połączenie. Przystawkę wpina się w złącze aparatu. Znajdują się nań dwa przełączniki. Pierwszy do włączania i ustawiania głośności radia, drugi - do przełączania stacji. Wprawdzie nie można płynnie regulować głośności (dźwięk może być albo cichy, albo głośny), ale jest to wystarczające rozwiązanie. Głośność radia w pozycji high jest tak dobrana, by z jednej strony nie tracić kontaktu z otoczeniem, z drugiej - odgłosy zewnętrzne nie zakłócały przyjemności słuchania. Membrany słuchawek są dobrej jakości, zapewniają przyzwoitą jakość dźwięku, zwłaszcza basów. Niestety, odbiornik pracuje tylko w trybie monofonicznym. Radio odbiera częstotliwości od 87,5 MHz do 108 MHz. Ale nie zapamiętuje stacji. Zmiana programu jest równoznaczna z automatycznym poszukiwaniem następnej rozgłośni. Radiowo-telefoniczny zestaw Ericssona ma dwie zasadnicze wady, typowe dla wszystkich małych odbiorników. Niewielka wewnętrzna antena znacznie ogranicza możliwości odbioru, szczególnie w terenie (z dala od nadajników). Radio podatne jest także na wiele zewnętrznych zakłóceń (o słuchaniu ulubionej stacji możemy zapomnieć w pobliżu trakcji tramwajowej).
Wraz z zestawem są dostarczane dwa gadżety: klips do noszenia słuchawek oraz etui. Miniradio Ericssona współpracuje z telefonami A1018, T18, T10, R250 PRO oraz aparatami serii 600, 700 i 800. Zasilane jest przez akumulator telefonu - maksymalny pobór prądu producent określił na 10 mA. (KW)
Więcej możesz przeczytać w 29/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.