Piłkarska ekstraklasa

Piłkarska ekstraklasa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Najwyższy kontrakt w historii polskiego sportu podpisano akurat wtedy, gdy nasi piłkarze mają najgorsze wyniki od 30 lat
Za prawo transmitowania meczów pierwszej ligi Canal Plus zapłaci 200 mln marek 

Jak nas poinformował Zbigniew Boniek, wiceprezes PZPN, kodowana stacja Canal Plus zapłaci za prawo do transmitowania meczów pierwszej ligi 200 mln DM. To ponad sześć razy więcej, niż wydał Polsat na kontrakt dotyczący relacjonowania w 2002 r. mistrzostw świata, które odbędą się w Korei Południowej i Japonii. Za możliwość transmitowania rozgrywek polskiej ekstraklasy zapłacono kilka razy więcej niż za mecze Ligi Mistrzów. Dlaczego marny produkt cieszy się takim wzięciem?
Kodowane telewizje walczą o widzów gotowych zapłacić za dekoder i uiszczać opłatę abonamentową. Piłka nożna od dawna była silną bronią Canal Plus, dziś stacja stała się jednak absolutnym monopolistą i trudno przypuszczać, by konkurencja mogła z nią nawiązać równorzędną walkę, oferując boks, hokej czy żużel. Niemal co trzeci klient wiążący się z kodowaną telewizją robi to dla futbolu.

Każdemu według zasług
Prawo do transmisji meczów polskiej ligi Canal Plus kupił na pięć lat. Pieniędzmi uzyskanymi z tego tytułu dysponować będzie PZPN, który obdzieli nimi zespoły proporcjonalnie do wyników uzyskanych na boisku. Podstawową stawkę dla drużyny określono na 1,3-1,8 mln DM. Do kas klubów pieniądze wpływałyby w kwartalnych ratach. Zespoły, które przez pięć lat utrzymają się w pierwszej lidze, zarobią co najmniej 25 mln zł. Dodatkowych zysków będą mogły szukać w rozgrywkach Pucharu Ligi i Pucharu Polski. - Pozyskaliśmy pieniądze, których nasza piłka wprawdzie nie jest jeszcze warta, ale może na nie zapracować. Mamy nadzieję, że nie powiększą one honorariów piłkarzy, lecz zostaną wydane na infrastrukturę - mówi Zbigniew Boniek. - Będziemy wymagać od klubów, by za trzy lata we wszystkich sektorach na trybunach zamontowane były plastikowe krzesełka. Za pięć lat nie będzie już pierwszoligowego stadionu bez sztucznego oświetlenia.

Parasol ochronny
Dotychczas przeciętny roczny budżet pierwszoligowego klubu przekraczał u nas 3 mln USD. Potentaci wydawali na utrzymanie drużyn 4-9 mln USD. Zespoły walczące o najwyższe lokaty w tabeli płaciły niektórym graczom 150-200 tys. USD rocznie. Szacuje się, że w ciągu roku inwestorzy związani z ekstraklasą wydają ok. 60 mln USD. Za sprzedaż praw do transmisji telewizyjnych kluby otrzymywały dotychczas przeciętnie milion złotych rocznie. Teraz zarobią dwa razy więcej.
Szefowie PZPN mają nadzieję, że dodatkowe pieniądze - dzięki temu, iż ich przepływ będzie kontrolowany - nauczą prezesów gospodarności. Obecnie aż 80 proc. klubowych budżetów przeznaczanych jest na płace i transfery. Związek liczy też na to, że kluby nie będą musiały sprzedawać najlepszych zawodników, co podniesie i ustabilizuje poziom gry. Te rachuby mogą się jednak nie sprawdzić, gdyż polskimi drużynami sterują działacze, a nie menedżerowie. Wielu przez lata nie potrafiło pozyskać strategicznych inwestorów, więc dodatkowy grosz za prawa do telewizyjnych transmisji nie zmusi ich do skuteczniejszego działania.

Silna ręka Bońka
Umowa, którą PZPN podpisał z Canal Plus, dowodzi, że nowe władze polskiego futbolu zamierzają reformować futbol twardą ręką. Na kwietniowym spotkaniu z szefami klubów okazało się, że prezesi nie chcą zadzierać z władzami związku, a ich poparcie dla działań własnej organizacji, czyli Piłkarskiej Autonomicznej Ligi Polskiej, maleje. Niezadowolenie z umowy, którą PZPN podpisał z Canal Plus, wyrażają obecnie jedynie szefowie PALP: Witold Knychalski, szef rady nadzorczej TVP, oraz Marek Pietruszka, prezes Legii Warszawa. Można ich zrozumieć, gdyż to PALP chciała zawierać kontrakty sponsorskie i sprzedawać prawa do transmisji. - PZPN sprzedał prawa drużyn na pięć lat, nie dając im możliwości wyboru. Niszczy tym samym ligową samorządność - uważa Witold Knychalski. Działacze związku twierdzą tymczasem, że podpisanej umowie można się podporządkować lub zrezygnować z gry. - Jeśli ktoś nie chce uznać decyzji władz, może zabrać zabawki i zrezygnować z członkostwa w PZPN - twardo mówi Eugeniusz Kolator, wiceprezes związku.
Tylko kibice narzekają, że nie obejrzą meczów, gdyż wielu nie będzie stać na dekodery Canal Plus. - Nie przesadzajmy, prawdziwy kibic zrezygnuje z pięciu paczek papierosów w miesiącu i bez problemu będzie mógł obejrzeć ligowe mecze - przekonuje Zbigniew Boniek.


Więcej możesz przeczytać w 29/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.