Krucjata Putina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Kreml wygra totalną wojnę z rosyjskimi oligarchami?
Mocni ludzie" gospodarki rosyjskiej nigdy wcześniej nie trzymali się tak blisko. Widząc determinację Władimira Putina w kampanii na rzecz porządkowania finansów państwa, zaczynają tworzyć nieformalne grupy oporu. Mobilizują intelektualistów i biznesmenów, strasząc widmem plajty gospodarczej. Miliarder Borys Bierezowski zapowiedział, że złoży mandat poselski, jeśli Kreml nie zaniecha represji wobec potentatów rosyjskiego biznesu. Do podobnych posunięć wezwał innych deputowanych, twierdząc, że demokracja jest zagrożona. Nie wydaje się jednak, by słowa najsłynniejszego przedsiębiorcy nowej Rosji zrobiły jakiekolwiek wrażenie na gospodarzu pałacu kremlowskiego.
Obserwując niedawne przygody Władimira Gusinskiego, właściciela grupy Media Most, Borys Abramowicz Bierezowski uznał, że zintegrowane środki masowego przekazu również jemu pomogą wyjść zwycięsko z ewentualnej batalii z Kremlem, dlatego postanowił połączyć w holding swoje firmy medialne - m.in. stację telewizyjną ORT, dziennik "Kommiersant" i tygodnik "Ogoniok". Po zatrzymaniu Gusinskiego kontrolowane przez niego media - m.in. popularna telewizja NTV i radio Echo Moskwy - podjęły skuteczną kampanię na rzecz uwolnienia szefa. Odwołano się do organizacji międzynarodowych. Stworzono atmosferę zagrożenia dla wolności słowa w kraju, od marca rządzonym przez - jak nie omieszkały przypomnieć media - byłego funkcjonariusza KGB. Sytuację w kraju porównywano z sytuacją Rosji bolszewickiej w 1929 r., kiedy Stalin zarządził totalny odwrót od gospodarki prywatnej, rozwijającej się w ramach liberalnej linii NEP. Przebywający w Hiszpanii prezydent Putin musiał się tłumaczyć z działań aparatu państwa.
W końcu Gusinski wyszedł z więzienia na Butyrkach w Moskwie, ale to zapewne jeszcze nie koniec jego zmagań z Kremlem. Świadczy o tym choćby to, że otrzymał zakaz opuszczania kraju. Holding Media Most nie przestał być ulubieńcem organów kontrolnych. W jego redakcjach regularnie pojawiają się inspektorzy policji podatkowej, Izby Obrachunkowej, przedstawiciele prokuratury. Dziennikarze bronią się jak mogą. W programie telewizyjnym, szczególnie w serwisach informacyjnych, słychać już jednak łagodniejszy ton. Pojawiło się np. więcej "bezstronnych" informacji z Czeczenii. Wcześniej NTV jako jedyna pokazywała zbrodnie rosyjskich żołnierzy.
Notowania Putina wśród Rosjan wzrosły ostatnio do 60 proc. Wygląda na to, że vox populi uskrzydlił szefa państwa, który postanowił kontynuować swoją "krucjatę". Prawdziwym zaskoczeniem były ubiegłotygodniowe rewizje w siedzibie RAO JES, potężnego przedsiębiorstwa energetycznego, kierowanego przez Anatolija Czubajsa. Ten niegdyś niezmiernie wpływowy prominent kremlowski uchodzi za autora pomysłu ściągnięcia Putina do pracy w najwyższych instytucjach państwowych w 1996 r. Kontrolerzy twierdzą, że po 1992 r. co najmniej 15 proc. akcji RAO JES zostało sprzedanych inwestorom zagranicznym z pominięciem prawa. Czubajs, znany jest jako reformator, jednak to on przyczynił się do powstania wielu rosyjskich fortun. Za jego rządów na Kremlu, w cieniu chorego Borysa Jelcyna, rosły majątki biznesmenów kontrolujących dziś największe firmy w Rosji, m.in. zakłady Norilskij Nikiel lub kampanie naftowe Jukos i Łukoil. Teraz Iwan Potanin, jeden z najbogatszych ludzi w Rosji, dowiaduje się, że powinien wpłacić do kasy państwowej 130 mln USD, aby zachować pakiet kontrolny Norilskiego Nikla. W innym wypadku czeka go konfiskata mienia.
Na oligarchów padł strach, a kontrole obejmują kolejne wielkie przedsiębiorstwa, jak Gazprom i AwtoWaz. Rem Wiachiriew mający - wydawałoby się - niewzruszoną pozycję jako prezes Gazpromu (największego płatnika podatków w Rosji) z ledwością zachował stołek podczas niedawnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Ma być nietykalny jeszcze tylko przez rok. Dyrekcja AwtoWazu musiała publicznie wyjaśniać, że w fabryce nie wyprodukowano na lewo ponad 200 tys. samochodów Żiguli. Interesy w AwtoWaz ma m.in. Borys Bierezowski.
Wiktor Szejnis z Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych w Moskwie jest zdania, że Putin ściga się z czasem. Może kontynuować swoją wojnę z potentatami przemysłu, wykorzystując swój "przedłużony miesiąc miodowy" po triumfie w Czeczenii i wygranych wyborach. Gorzej dla niego, jeśli przegra walkę, w której stawką jest także zlikwidowanie lub przynajmniej osłabienie ośrodków niezależnej myśli i wpływów. Na razie jego zaczepna operacja rozliczeniowa trafia na podatny grunt. Rosjanie potrzebują igrzysk.

Więcej możesz przeczytać w 30/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.