Łyk zdrowia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ulubiony napój dobrego wojaka Szwejka zyskał ostatnio uznanie także wśród specjalistów zajmujących się zdrowym żywieniem
Piwo lepiej niż wino chroni przed chorobami układu krwionośnego - wykazali naukowcy z Międzynarodowego Ośrodka Badań nad Zdrowiem i Społeczeństwem przy University College w Londynie. Uczeni, którzy przebadali wpływ tego trunku na nasze zdrowie, zalecają wypijanie do litra piwa dziennie.
Niemal wszyscy lekarze są dziś zgodni, że alkohol ma także dobroczynny wpływ na nasze zdrowie. Pity umiarkowanie zmniejsza ryzyko zawału serca i zachorowania na nowotwór oraz zapobiega stresom. Ekspertom nie udało się na razie ustalić, czy jest to związane ze składem danego trunku, czy raczej z samym etanolem, który występuje we wszystkich gatunkach. Trwają także dyskusje, jaki alkohol jest najzdrowszy. Zdaniem dr. Martina Bobaka z Międzynarodowego Ośrodka Badań nad Zdrowiem i Społeczeństwem przy University College w Londynie, palma pierwszeństwa należy się piwu. Do takich wniosków doszedł po analizie stanu zdrowia Czechów. Okazało się, że najlepszą kondycją cieszyli się piwosze, którzy kilka razy w tygodniu wypijali od pół litra do litra tego napoju.
- Od lat było wiadomo, że piwo gasi pragnienie, ułatwia trawienie i zawiera niezbędne dla prawidłowej pracy organizmu witaminy z grupy B. Ostatnie badania wykazały też, że polifenole chmielowe zachowują się jak przeciwutleniacze i eliminują z organizmu wolne rodniki, sprzyjające osadzaniu się "złego" cholesterolu na ściankach naczyń krwionośnych i rozwojowi chorób nowotworowych - mówi dr Elżbieta Baca, kierownik Zakładu Technologii Piwa i Słodu Instytutu Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego w Warszawie.
Francuzi i Hiszpanie uważają jednak, że najkorzystniej na nasze zdrowie wpływa wino, i to najlepiej czerwone. Od ponad 20 lat uczeni próbują zrozumieć, na czym polega jego dobroczynne działanie. Zainteresowanie czerwonym winem wzbudziły wyniki badań porównawczych stylu i długości życia mieszkańców Tuluzy i Belfastu. Okazało się, że Francuzi trzy razy rzadziej umierają na zawał serca, rzadziej też cierpią z powodu jego choroby niedokrwiennej. Główna różnica w dietach obu społeczności polega na tym, że Irlandczycy w ogóle nie piją czerwonego wina (mają jednak swoje słynne piwo), natomiast mieszkańcy Tuluzy nie wyobrażają sobie bez niego niemal żadnego posiłku. Wbrew pozorom wielu z nich preferuje dietę bogatą w tłuszcze. Do przysmaków należą pasztety, w tym z gęsich stłuszczonych wątróbek, ptactwo i dziczyzna podawana w zawiesistych sosach. Jadają ponadto dużo wysokotłuszczowych, bogatych w cholesterol serów. Nie wyobrażają sobie wieczornego posiłku bez deseru, choćby francuskiego ciasta, a mimo to stosunkowo rzadko chorują na miażdżycę. Naukowcy mówią o francuskim paradoksie. Są przekonani, że Francuzi zawdzięczają to właśnie winu.
Dziś wiadomo, że jest ono przeciwutleniaczem, zapobiega powstawaniu zakrzepów oraz rozszerza naczynia krwionośne. Alkohol wzmaga bowiem wydzielanie naturalnej substancji rozpuszczającej skrzepliny, a zmniejsza poziom fibrynogenu, odpowiedzialnego za ich powstawanie. Wpływa także korzystnie na relację między prostacykliną (substancją rozszerzającą naczynia) a tromboksanem (powodującym ich zwężanie). Umiarkowane spożycie alkoholu przyczynia się do wzrostu poziomu wysoko zagęszczonych lipoprotein, hamujących rozwój miażdżycy. - W czerwonym winie znajduje się ponadto wiele antyoksydantów, zapobiegających utlenianiu się "złego" cholesterolu, który ma najsilniejsze właściwości miażdżycogenne - przypomina prof. Zygmunt Sadowski, specjalista krajowy w dziedzinie kardiologii. - Wino zawiera także flawonoidy, nie dopuszczające do odkładania się blaszek miażdżycowych na ścianach naczyń krwionośnych - dodaje prof. Światosław Ziemlański, kierownik Zakładu Fizjologii i Biotechnologii Żywienia Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie.
Wypicie dziennie kieliszka wina lub kufla piwa o 20 proc. zmniejsza ryzyko udaru mózgu - wynika z danych opublikowanych niedawno w "New England Journal of Medicine". Nie wiadomo tylko, jak długo należy stosować taką "kurację". Wino ma także chronić przed nowotworami (jeden z przeciwutleniaczy - resweratrol - blokuje białko chroniące komórki rakowe przed niszczącymi je substancjami, na przykład lekami stosowanymi w chemioterapii). Największe ryzyko chorób serca, w tym zawałów, wystepuje w grupie osób pijących dużo, mniejsze - wśród abstynentów, a najmniejsze - paradoksalnie - dotyczy pijących od czasu do czasu.
Jaka dawka alkoholu chroni najskuteczniej? Odpowiedź nie jest prosta. Amerykańscy lekarze zalecają trzy, pięć kieliszków wina dziennie. Polscy specjaliści są ostrożniejsi. Profesor Ziemlański uważa, że korzystne dla zdrowia jest wypijanie jednego nie częściej niż dwa, trzy razy w tygodniu. Umiarkowane picie wina należy połączyć z dietą śródziemnomorską, bogatą w warzywa, owoce i tłuszcze roślinne.
Amerykańscy specjaliści wykazali także, że 40 g czystego alkoholu dziennie chroni przed chorobami serca i układu krążenia, ale już dwa, trzy gramy dziennie więcej działają odwrotnie. Mogą wywołać udar mózgu, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu serca i zawał. Lekarze podkreślają, że istnieje także wiele czynników środowiskowych i genetycznych, obniżających próg toksyczności alkoholu. Odkryto też gen podatności na alkoholizm. Osoby, których krewni wpadli w nałóg, nie powinny się w ten sposób zabezpieczać przed miażdżycą. Alkohol, także czerwone wino, może być groźny dla chorych na cukrzycę i osób o podwyższonym poziomie trójglicerydów. Nadmierne picie grozi marskością wątroby, zaburzeniami rozwoju płodu, migotaniem przedsionków i nadciśnieniem tętniczym.
W Polsce, ze względu na specyficzny model picia (duża jednorazowa dawka mocnego trunku), kardiolodzy nie zalecają spożywania alkoholu w celach profilaktycznych. Specjaliści WHO oświadczyli, że nie można promować napojów tego rodzaju jako metody zapobiegania chorobom serca także ze względu na groźbę wypadków oraz wzrost agresji i liczby przestępstw popełnianych przez osoby nietrzeźwe. Uznali jedynie, że jeśli ktoś cierpi na niewydolność układu krążenia i jest przyzwyczajony do wypicia jednego czy dwóch kieliszków wina, nie powinien tego zaprzestać. Dla tych zaś, którzy nie mogą lub nie lubią pić alkoholu, przygotowano napoje bezalkoholowe, których działanie profilaktyczne jest jednak mniejsze niż czerwonego wina. Zawierają wprawdzie wszystkie związki chemiczne występujące w winie, w tym polifenole, obniżają poziom "złego" cholesterolu prawie o 70 proc. (wino - o ponad 80 proc.), mają jednak inną wadę: smak niepodobny do dobrego bordeaux.
Więcej możesz przeczytać w 31/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.