Dotyk Midasa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wydarzeniem ostatnich miesięcy w Stanach Zjednoczonych - budzącym większe zainteresowanie niż kampania przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi i bliskowschodnie negocjacje pokojowe w Camp David - stała się publikacja czwartej książki J. K. Rowling z serii o Harrym Potterze.
Recenzje książki "Harry Potter and The Goblet of Fire" ("Harry Potter i czara ognia") opublikowały wszystkie najważniejsze dzienniki amerykańskie, zlecając to zadanie swoim najpoważniejszym krytykom wyspecjalizowanym w "literaturze wysokiej". Był to akt kapitulacji przed panoszącą się reklamą, która z tego utworu jeszcze przed jego wydaniem starała się uczynić niemal przedmiot kultu. Specjaliści od reklamy stopniowali napięcie. Tytuł książki do momentu jej ukazania się, czyli do ósmego lipca, miał być utrzymany w ścisłej tajemnicy, aby ostatecznie podsycić zainteresowanie. Nie udało się. Na skutek - być może sterowanej - pomyłki pracowników sieci Waldenbooks kilka egzemplarzy pojawiło się przed anonsowanym terminem premiery w Wirginii (oczywiście, natychmiast je wykupiono), co stołeczny "The Washington Post" odnotował - rzecz bez precedensu - na pierwszej stronie. "Harry" znalazł się na okładce tygodnika "Time" (holding Time Warner kupił prawa do ekranizacji książek Rowling), a kolejne odcinki magicznych psot Harry’ego przez ponad 100 tygodni utrzymywały się na liście bestsellerów dziennika "The New York Times". To osiągnięcie, którego może pozazdrościć Rowling nawet Stephen King.
Zanim jeszcze nowy "Harry Potter" pojawił się w sprzedaży, padł kolejny rekord. Internetowa księgarnia Amazon.com otrzymała ponad 400 tys. zamówień na tę książkę - najwięcej w historii takiej formy sprzedaży słowa drukowanego. Do tej pory trzy pierwsze książki o przygodach Harry’ego Pottera zostały przetłumaczone na 31 języków, w tym także z bardziej formalnego brytyjskiego oryginału na amerykańską odmianę języka angielskiego. Na całym świecie od 1997 r. sprzedano 35 mln egzemplarzy poprzednich trzech książek Rowling. Zachęciło to amerykańskiego wydawcę, firmę Scholastic, do publikacji "Czary ognia" w nakładzie 6,9 mln egzemplarzy. Warto zauważyć, że największy przebój wydawniczy ubiegłego roku - dreszczowiec Johna Grishama "The Testament" - rozszedł się w nakładzie "zaledwie" 2,47 mln egzemplarzy.
Krytycy nie mają wątpliwości: jeżeli książka wzbudza zainteresowanie na tak masową skalę, musi być produktem "homogenizowanym", dostosowanym do najszerszych, a więc niewygórowanych wymagań czytelniczych. Przypadek "Harry’ego Pottera" szokuje, ale wcale nie jest odosobniony. Dzięki globalnej komunikacji elektronicznej informacja o nowościach wydawniczych dociera jednocześnie do wszystkich zainteresowanych na całej planecie i w tym samym czasie kreuje zjawisko z pogranicza literatury, mody i snobizmu. Książka, tłumaczona dziś w tempie błyskawicznym, będzie niebawem wchodzić w światowy obieg kulturalny równie szybko jak film, piosenka czy gra komputerowa. Literatura popularna stanie się także w skali globu produktem sezonowym - podobnie jak wakacyjne superprodukcje filmowe. Ich popularność jest generowana przez okresowy snobizm: ponieważ wszyscy znajomi obejrzeli już "Titanica" lub inne dzieło tego typu, ja również powinienem je zobaczyć, aby nie odstawać od grona tych, którzy "są na bieżąco". Zjawiskiem nadzwyczajnym niebawem przestanie być jednoczesne zainteresowanie tą samą powieścią we wszystkich kręgach kulturowych, ponieważ literatura popularna - tak jak film czy gra komputerowa - żywi się stereotypami.
J. K. Rowling wie o tym doskonale. Jej bohater, Harry Potter, to niesłychanie utalentowany młody czarodziej, który rok szkolny spędza w Szkole Czarów i Magii Świńskiej Kurzajki (School of Witchcraft and Wizardry) w innym, niedostępnym dla normalnych ludzi wymiarze. Tam poznaje zioła, zaklęcia magiczne i sztukę transformacji, a na wakacje wraca do nudnego drobnomieszczańskiego świata współczesnej Anglii. I tu zaczyna robić użytek ze swej wiedzy.
Stymulująco na sprzedaż działa także kreowanie wizerunku pisarki, na razie autorki jednego pomysłu. Jej publikowany życiorys sugeruje, że dostąpiła pewnego typu wtajemniczenia, które odmieniło jej życie. Obecnie 34-letnia J. K. Rowling zaczęła pisać pierwszą książkę z serii - "Harry Potter and the Sorcerer’s Stone" ("Harry Potter i kamień filozoficzny") - bez grosza przy duszy, w kafejce w Edynburgu, ponieważ nie było jej stać na opłacenie ogrzewania mieszkania z zasiłku dla bezrobotnych. Wydawcy i część prasy przeprowadzają analogię między życiem pisarki a biografiami braci Grimm i Jana Christiana Andersena - jej poprzedników w kreowaniu mitów dziecięcej wyobraźni.
Dwa tygodnie po amerykańskiej premierze "Czary ognia" książki Rowling zajęły cztery pierwsze miejsca na liście bestsellerów "The Wall Street Journal" - przed romansem Danielle Steel i powieścią Mario Puzzo "Omerta". Popularność książek o młodym czarodzieju zmusiła dziennik "The New York Times" do wzbogacenia swoich list bestsellerów (co tydzień publikowane są cztery) o zestawienie najpopularniejszych książek dla dzieci i młodzieży. Pierwsze - z "Czarą ognia" na szczycie - ukazało się 23 lipca. Trzy poprzednie książki z "magicznej" serii szkockiej pisarki królowały na liście bestsellerów "The New York Times Book Review" przez ostatnie trzy lata.
Książki Rowling zyskały miliony czytelników wśród najmłodszych Amerykanów wychowanych w "kulturze obrazkowej". Wielu pedagogów oraz wpływowych konserwatystów religijnych zakazało nawet zakupu tych tytułów przez biblioteki szkół religijnych na południu Ameryki. Amerykańscy rodzice niezbyt długo jednak będą się cieszyli z tego odrodzenia pasji czytelniczej ich pociech, ponieważ firma Time Warner, która kupiła prawa do ekranizacji czterech już opublikowanych i trzech następnych książek z Harrym Potterem, jakie mają się jeszcze ukazać, zamierza uczynić ze zjawiska wydawniczego zjawisko multimedialne. Pierwszy film z serii "Harry Potter" - z budżetem w wysokości 100 mln dolarów - wytwórnia Warner Bros. zamierza zrealizować do listopada przyszłego roku. Reżyserem będzie Chris Columbus, znany z takich przebojów jak "Kevin - sam w domu" i "Pani Doubtfire". Krąży też plotka, że o prawa do ekranizacji książek szkockiej autorki stara się sam Steven Spielberg. O możliwość zagrania tytułowego Harry’ego ubiega się 40 tys. kandydatów, a ostatnie słowo w sprawie wyboru odtwórcy tej roli będzie należeć do samej pani Rowling.
Jeśli popularność filmu dorówna popularności książek, to - zdaniem analityków przemysłu rozrywkowego - Time Warner może na całym przedsięwzięciu zarobić 5-10 mld USD. Na taką astronomiczną sumę złożą się dochody ze sprzedaży maskotek, gier wideo i realizacji filmów animowanych. Koncern już sfinalizował umowy z 50 firmami zainteresowanymi produkcją gadżetów związanych z Harrym Potterem, w tym z firmą Mattel, producentem lalki Barbie. Hasbro przygotowuje elektroniczne zabawki oraz słodycze (jelly beans) o "magicznych" smakach (m.in. o smaku pizzy i korniszonów z koprem), a Totes Isotoner - dziecięce parasole z ukrytymi schowkami i podświetlaną rączką. Nową serię klocków przedstawiających świat książek Rowling projektuje duńska firma Lego. Nie jest wykluczone stworzenie - na wzór Disneylandów - nowych parków rozrywki: Potterlandów. Do tego dojdą krzyżówki, koszulki i przybory szkolne sprzedawane jeszcze jesienią tego roku - rok przed premierą kinową. Zarobi nie tylko Time Warner. Szczegóły kontraktu z J. K. Rowling są wprawdzie ściśle strzeżone przez obie strony, jednak - według agentów z branży - Rowling ma zagwarantowane przynajmniej 50 mln USD z honorariów przez następne lata i 5 proc. dochodów brutto z filmu. Magiczny dotyk Harry’ego Pottera staje się właśnie dla autorki rodzajem dotyku króla Midasa.

Więcej możesz przeczytać w 31/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.