Dziennikarz multimedialny

Dziennikarz multimedialny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z MONIKĄ OLEJNIK
Monika Paluszkiewicz: - Telewizja jest uważana przez polityków za świetne miejsce do zareklamowania się. Czy pani zadaniem jest utrudnianie im tego?

Monika Olejnik: - Oczywiście, że politycy próbują powiedzieć i przekazać to, na czym im zależy. Zadaniem dziennikarza jest jednak uzyskanie od nich jak najwięcej informacji, ale nie mogą to być okrągłe słowa i puste deklaracje. Rozmówca musi wnieść do programu coś nowego, a ja staram się dopilnować, aby przekazać widzom prawdę.

- Woli pani rozmawiać z politykami rządowymi czy opozycyjnymi. Którzy są ciekawsi?

- To zależy od sytuacji. Często politycy mają pretensje do dziennikarzy, że są anty- lub prorządowi, pro-SLD-owscy albo pro-AWS-owscy. Zasada jednak jest inna. Jeśli dziś mamy koalicję złożoną z AWS i UW, to wiadomo, że więcej oczekujemy od tych ugrupowań i ich przedstawicieli rozliczamy z tego, co robią obecnie. Najtrudniejsze pytania są kierowane właśnie do nich. Łatwo się rozmawia z politykami opozycyjnymi, którzy krytykują rząd, a gdy dodatkowo patrzą na wyniki opinii publicznej, to przychodzi im to z łatwością.

- Goście "Kropki nad i" zapewne mają świadomość agresywnej formuły programu. Czy zapraszani do studia ludzie często odmawiają udziału w audycji?

- Politycy wprawdzie chętnie pokazują się telewizji, ale ja nie mam telefonów ze zgłoszeniami osób, które chciałyby wystąpić w moim programie w radiu czy przed kamerą. Częściej obserwuję sytuację odwrotną. Zdarzają się bowiem trudne momenty w polityce czy gospodarce, kiedy politycy unikają jak ognia dziennikarzy i w ogóle nie chcą występować.

- Stara się pani nie zdradzać swoich politycznych sympatii. Niektórzy uważają, że goście programu są różnie traktowani raczej w zależności od stylu, jaki prezentują, niż od ich poglądów politycznych.

- Cenię polityków z bardzo różnych ugrupowań, ale też nie cenię wielu polityków z tych samych ugrupowań. Nie można w tym względzie zarysować jakiejś ostrej granicy ideologicznej. Oczywiście, staram się nie zdradzać swoich poglądów. Czasami jednak nawet nie poglądy, ale emocje biorą górę w trakcie rozmowy i to może być odczytane, że jestem na przykład przeciwko jakiemuś ugrupowaniu lub że je popieram. Jestem przede wszystkim za jakąś sprawą albo przeciwko niej.

- Czym różnią się pani polityczne wywiady w radiu i telewizji?

- Już pracując w telewizji WOT, powtarzałam, że dla mnie najważniejsze jest radio, bo to środek masowego przekazu, który jest bardziej tajemniczy. Telewizja transmituje głos, ale też pokazuje twarz, a ja nie lubię, kiedy ludzie zwracają większą uwagę na wygląd, niż na to, co się mówi. Tym bardziej cieszę się, gdy słyszę, że program "Kropka nad i" jest oglądany ze względu na treść oraz że wpływa na opinię publiczną. Oczywiście, to było również ryzyko, bo przychodziłam do nowej telewizji, która miała wielkie plany. Nie wiedziałam jednak, co się wydarzy, czy będzie trwała miesiąc, czy lata, ale spotkałam ludzi, do których miałam już wcześniej zaufanie, dlatego "poszłam na żywioł".

- Dziennikarze coraz częściej łączą pracę w kilku mediach: radio, prasa, telewizja. Czy przyszłością tego zawodu może być - zamiast wąskiej specjalizacji - dziennikarstwo multimedialne?

- Dziennikarz powinien się sprawdzać w różnych formach dziennikarstwa. Na pewno łatwiej jest dziennikarzowi radiowemu pracować w telewizji niż temu, który zaczął od telewizji i przychodzi do radia - to są zupełnie różne szkoły. Sama jestem przykładem dziennikarza multimedialnego, bo pracuję dla "Gazety Wyborczej", Programu III PR, TVN. Ale na pierwszym miejscu zawsze było i jest radio, z którym jestem związana etatowo i pracuję tu od lat.

- Zgodziłaby się pani wystąpić w programie "Kropka nad i" prowadzonym przez Monikę Olejnik?

- Tak, ale chciałabym, żeby Monika Olejnik szczerze odpowiadała na pytania zadawane przez Monikę Olejnik.
Więcej możesz przeczytać w 2/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.