Rzeczpospolita cyfrowa

Rzeczpospolita cyfrowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Newt Gingrich, przewodniczący amerykańskiej Izby Reprezentantów, oświadczył niedawno: "Każdy Amerykanin winien mieć prawo do życia, wolności i komputera". Komisarz Unii Europejskiej Martin Bangemann napisał w swym słynnym raporcie, że społeczeństwa, które pierwsze wkroczą w erę informatyki, zbiorą największe profity. Rewolucja informatyczna niepostrzeżenie przekroczyła także granice Polski.
Newt Gingrich, przewodniczący amerykańskiej Izby Reprezentantów, oświadczył niedawno: "Każdy Amerykanin winien mieć prawo do życia, wolności i komputera". Komisarz Unii Europejskiej Martin Bangemann napisał w swym słynnym raporcie, że społeczeństwa, które pierwsze wkroczą w erę informatyki, zbiorą największe profity. Rewolucja informatyczna niepostrzeżenie przekroczyła także granice Polski. II Kongres Informatyki Polskiej, rozpoczynający swe obrady 30 listopada, zaproponuje polskiemu środowisku teleinformatycznemu podpisanie "paktu o społeczeństwie informacyjnym". Tygodnik "Wprost" objął nad kongresem patronat medialny.
Budowę społeczeństwa informacyjnego można porównywać do takich przedsięwzięć, jak niegdyś likwidacja analfabetyzmu czy powszechna elektryfikacja - przekonują organizatorzy kongresu. Specjaliści nie mają wątpliwości, że w Polsce kwestia budowy infrastruktury informacyjnej jest zdecydowanie niedoceniana. Dotyczy to zarówno działań administracji państwowej, programów partii, jak i sposobu prezentacji tej tematyki w mediach. Doświadczenia innych krajów wskazują, że budowa struktury informacyjnej może się odbywać w znacznej mierze siłami firm wspieranych przez mechanizmy rynkowe. - Konieczne jest jednak współdziałanie ze strony administracji państwowej, szczególnie w zakresie uczestniczenia w negocjacjach z UE i USA na temat tworzenia standardów nowoczesnej komunikacji, identyfikacji osób w sieci i bezpiecznego przesyłania danych - mówi Aleksander Frydrych, szef firmy konsultingowej Projecta Limited.
Techniki przekazywania i przetwarzania informacji stały się jednym z największych sektorów gospodarki, przynosząc 6 proc. światowego dochodu brutto i tworząc globalny rynek o rocznych obrotach w wysokości 1,8 bln USD - podało Światowe Stowarzyszenie Technologii i Usług Informatycznych (WITSA - World Information Technology and Services Alliance) w najnowszym raporcie o stanie światowej teleinformatyki. W 1992 r. użytkowano na świecie 35 mln komputerów osobistych. W 1997 r. liczba ta wzrosła do 118 mln. Stany Zjednoczone wydają na teleinformatykę 643 mld USD rocznie, Polska - 3,7 mld USD (co daje jej 40. miejsce na świecie). Szokująco niskie są w naszym kraju wydatki na rozwój sektora teleinformatycznego. Wynoszą one zaledwie 2,3 proc. PKB. Średnia światowa to 6 proc. Czesi przeznaczają na ten cel 5,7 proc. PKB, Węgrzy - 3,7 proc., a Słowacja - 4 proc.

II Kongres Informatyki Polskiej: naszemu krajowi potrzebny jest "pakt o społeczeństwie informacyjnym"

Dramatycznie niskie są także nakłady na informatykę w poszczególnych sektorach gospodarki - twierdzą uczestnicy kongresu. - Nawet w bankowości i finansach wydatki na komputeryzację nie sięgają 3 proc. przychodów, a w niezwykle ważnej energetyce nie przekraczają 1 proc. - mówi Wiesław Migut, wydawca raportu Teleinfo.
Przygotowywany "Pakt na rzecz budowy społeczeństwa informatycznego w Polsce" krytycznie odnosi się do polityki gospodarczej naszego państwa. "Niepokojący jest fakt, że polskie reformy lat 90. realizowane są w całkowitym niemal oderwaniu od celów, jakie postawiły sobie kraje rozwinięte. Dotyczy to zarówno infrastruktury telekomunikacyjnej, zastosowań informatyki w przedsiębiorstwach oraz w administracji, jak i przygotowania szerokich grup społeczeństwa do racjonalnego stosowania narzędzi teleinformatycznych. Optymistyczne wskaźniki wzrostu gospodarczego Polski opisują zjawiska, które miały pierwszoplanowe znaczenie do końca lat 80." - można przeczytać w projekcie dokumentu.
- Najważniejsza dla budowy społeczeństwa informacyjnego jest edukacja działaczy samorządów terytorialnych - twierdzi dr Jerzy Supel z Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN. Przygotowywana z jego udziałem "Rekomendacja środowiska samorządowego dla władz państwa" proponuje stworzenie systemu informacji publicznej, za pomocą którego obywatel mógłby otrzymywać rządowe i samorządowe informacje, kontaktować się z urzędnikami, korespondować i wyrażać swoją opinię.




WACŁAW ISZKOWSKI
przewodniczący komitetu programowego II Kongresu Informatyki Polskiej


Polski "raport Bangemanna" nie powinien być tylko zapisem postulatów, lecz także wytyczeniem perspektyw. Jeśli chcemy zmniejszać dystans dzielący Polskę od Zachodu, musimy znacznie zwiększać nakłady na teleinformatykę, zbliżając ich udział w dochodzie narodowym do średniej światowej. Administracja państwowa musi zostać zinformatyzowana. Brakuje jej systemów informatycznych, a większość istniejących działa w sposób niedostateczny. Jednym z możliwych rozwiązań jest outsourcing, czyli kupowanie przez rząd usług informatycznych od niezależnych firm. Jest to rozwiązanie tańsze i efektywniejsze niż budowanie osobnych rządowych systemów informatycznych. Na przykład dokładniejsze informacje na temat uzyskiwanych przez państwo dochodów przyczyniłyby się do znacznego zmniejszenia szarej strefy i sprawniejszego operowania posiadanymi środkami. Prywatne firmy do wprowadzania na szeroką skalę informatyki zmuszone zostaną warunkami rynkowymi, bowiem informatyka w coraz większym stopniu decyduje o konkurencyjności.


ALEKSANDER SZWARC
wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji


Podstawowym pytaniem związanym z rozwojem teleinformatyki w Polsce jest to, czy zależeć nam powinno na telekomunikacji polskiej czy Telekomunikacji Polskiej SA. Jest to problem wspólny dla wszystkich rządów, począwszy od 1990 r. Liberalizacja, o której mowa w ustawie o łączności, nigdy nie nastąpiła. Wszystkie koncesje wydawane były z ogromnym opóźnieniem. W znowelizowanej ustawie o łączności charakterystyczne jest określanie monopolu telekomunikacyjnego na niektóre usługi jako monopolu TP SA, a nie państwa. Polski "raport Bangemanna" powinien postulować popieranie alternatywnych operatorów. Dotychczas we wszelkich sporach Ministerstwo Łączności brało stronę monopolisty, dlatego mimo formalnej liberali- zacji, niezależnym operatorom udostępniono zaledwie 3 proc. rynku.
Nowym zagrożeniem jest uzupełnianie monopolu wprowadzonego legislacyjnie monopolem gwarantowanym ekonomicznie. Na przykład konieczność zapłacenia 200 mln USD za uzyskanie koncesji na łączność telefoniczną w Warszawie czyni taką inwestycję praktycznie nieopłacalną. Błąd popełniają ci, którzy sądzą, że wysokie opłaty koncesyjne są dobre dla budżetu. Koszty zawsze ponosi abonent, a nie koncesjobiorca. Jeśli nikogo nie będzie stać na koncesje, ani nie zarobi skarb państwa, ani nie nastąpi poprawa infrastruktury.
Nie docenia się w Polsce cywilizacyjnej i kulturotwórczej roli teleinformatyki. Niższe koszty łączności oznaczają m.in. szybszy rozwój Internetu. Potwierdzeniem słuszności poglądów Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji są doświadczenia z monopolami w Europie Zachodniej. Wprowadzenie konkurencji w tej dziedzinie spowodowało radykalne obniżenie taryf. W Niemczech ceny połączeń międzystrefowych Deutsche Telekom spadły o 60 proc., a zysk firmy wzrósł o 20 proc. Na tamtejszym rynku działa jednak 1,3 tys. niezależnych operatorów.
Więcej możesz przeczytać w 48/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.