Bez granic

Dodano:   /  Zmieniono: 
Para Holendrów, którzy twierdzą, że są największymi i najwierniejszymi fanami Charlesa Dickensa, wzięła ślub w Rochester w wiktoriańskim stylu. Peter Sonnenberg i Sandra Dreyers, pochodzący z Amsterdamu, są członkami Holenderskiego Towarzystwa Dickensa. Dlatego postanowili się związać węzłem małżeńskim zgodnie z modą obowiązującą za życia pisarza. Ślub odbył się w budynku Targu Zbożowego w Rochester. Uroczystość zbiegła się w czasie z otwarciem dorocznego miejskiego Festiwalu Dickensowskiego. Ceremonia przypominała inscenizację dzieł Dickensa. Państwo młodzi, obsługa uroczystości oraz goście ubrani byli w stroje z epoki wiktoriańskiej. Sworzono atmosferę lat 60. i 70. XIX stulecia.

Alexander De Cadenet, 25-letni artysta, postanowił "zajrzeć do głów" sławnych i bogatych osób. Na swojej ostatniej wystawie w londyńskiej galerii przy 30 Underwood zaprezentował kolekcję prac zatytułowaną "Czaszki-portrety". Aby je stworzyć, musiał namówić swoich znajomych, członków lokalnego establishmentu, do prześwietlenia promieniami rentgenowskimi. Każdemu "portretowi" Cadenet nadał inną barwę, jego zdaniem najlepiej komponującą się z charakterem osoby uwiecznionej w ten sposób. Prac młodego artysty krytycy nie uznali jednak za oryginalne i godne naśladowania - zbytnio kojarzą się z nadrukami na koszulkach noszonych przez nastoletnich fanów heavy metalu.

Niektórzy szefowie barów zrobiliby wszystko, by swoim pracownikom nie wypłacać nawet minimalnych pensji. Dick Becker, właściciel pubu Cynthia’s Cybar w Londynie, "zatrudnił" parę barmanów androidów. Roboty Cynthia i Rastus potrafią przygotować 75 różnych koktajli, które klienci wybierają w elektronicznym menu. Tracących z wrażenia mowę nawołują: "Zdecyduj się!". Dick Becker jest przekonany, że kosztowna inwestycja (500 tys. funtów) szybko się zwróci. Roboty mogą bowiem pracować bez przerwy, a ponadto są atrakcją dla klientów, którzy coraz tłumniej zaglądają do pubu Cynthia’s Cybar.

Kilku amerykańskich naukowców zaproponowało nowy sposób uśmiercania homarów w celach kulinarnych (gotowane żywcem skorupiaki giną w męczarniach). W doświadczeniu użyto zmodyfikowanej kuchenki mikrofalowej oraz dwóch homarów Lucy i Larry. Aby pokaz odniósł skutek, musiał widzów zaszokować. Wynalazcy uśmiercili najpierw jedno ze zwierząt w tradycyjny sposób. Lucy męczyła się pół minuty. W taki sposób na całym świecie giną codziennie tysiące homarów. Następnie dr Dave Robb, naukowiec z Bristol University, zajmujący się badaniami nad pokarmem pochodzenia zwierzęcego, umieścił Larry’ego w metalowej skrzynce i udoskonalonej kuchence mikrofalowej. Porażony prądem homar doznał szoku, dzięki czemu nie odczuwał później bólu. Naukowcy zdają sobie sprawę, że nie przekonali wszystkich Amerykanów do udoskonalania własnych kuchenek mikrofalowych. Są jednak pewni, że przynajmniej na pewien czas obserwatorzy eksperymentu mogą stracić apetyt, co ocali część homarów. (MP)

(TW)
Więcej możesz przeczytać w 3/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.