Władca stepów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Billboardy z łaskawie uśmiechniętym lub zadumanym nad losem kraju Nursułtanem Nazarbajewem zdobiły przez ostatnie 40 dni bezkresne stepy Kazachstanu. 58-letni "ojciec narodu" przez następnych siedem lat pozostanie na czele tego bogatego w surowce energetyczne państwa Azji Środkowej. Mimo silnego mrozu, 78 proc. z 8 mln wyborców poszło do urn. Większość z nich poparła Nazarbajewa.
Wybory prezydenckie miały się odbyć w 2000 r., ale pewny zwycięstwa Nazarbajew przyspieszył je, co skrytykowały OBWE i Stany Zjednoczone, które uznały, że słaba opozycja nie zdążyła się należycie przygotować. Nazarbajew od początku kampanii był pewnym zwycięzcą. Dysponował praktycznie nieograniczonymi środkami z kasy państwowej, podczas gdy konkurentom nie starczało pieniędzy nawet na plakaty. Miał pełne poparcie mianowanych przez siebie gubernatorów, a także kontrolowanych przez rząd mediów, blokujących informacje o pozostałych kandydatach. To Nazarbajew był bohaterem programów telewizyjnych, szczególnie w telewizji Chabar, której dyrektorem jest jego córka, Dariga.
Najpoważniejszy konkurent, gen. Gani Kasymow, szef Państwowego Komitetu Ceł, pozostawał daleko w tyle, choć zagraniczne agencje określały go jako polityka charyzmatycznego. Pozostali dwaj kandydaci: Serybolszyn Abildin, przewodniczący partii komunistycznej, oraz senator Engels Gabbasow nie mieli najmniejszych szans. Obecny szef państwa całkowicie zlekceważył konkurentów, dopiero parę dni przed wyborami nazwał ich łagodnie "populistami".
Droga Nursułtana Nazarbajewa do władzy była typowa dla obecnych szefów wielu państw posowieckich: szef organizacji partyjnej w wielkim zakładzie, aparatczyk wysokiego szczebla, I sekretarz Komunistycznej Partii Kazachstanu i członek Biura Politycznego KC KPZR, wreszcie od kwietnia 1990 r. prezydent Kazachstanu. Początkowo popierał utrzymanie ZSRR. Po jego upadku stał się "dekomunizatorem", rozwiązując partię komunistyczną i nacjonalizując jej majątek. Światowy rozgłos zyskał, twardo negocjując likwidację kazachskiego arsenału nuklearnego. Nazarbajew podpisał układ dopiero w 1994 r., po uzyskaniu gwarancji bezpieczeństwa i pomocy finansowej. W 1995 r. Kazachowie w referendum przedłużyli kadencję prezydenta do 2000 r.
Nazarbajew od lat myśli o integracji eurazjatyckiej, do której realizacji może się przyczynić Kazachstan. Kraj ma bowiem doskonałe perspektywy rozwoju dzięki wielkim zasobom ropy naftowej i gazu ziemnego. Już na początku lat 90. koncerny naftowe zobowiązały się zainwestować w ciągu 40 lat w złoża Tengiz na wybrzeżu Morza Kaspijskiego przeszło 20 mld USD. Kazachstan może się niebawem stać najpoważniejszym dostawcą ropy naftowej na rynki światowe. Nic więc dziwnego, że Bill Clinton podkreślał w rozmowie z Nazarbajewem, iż uważa Kazachstan za partnera strategicznego Ameryki. W kazachską gospodarkę coraz poważniej angażuje się także kapitał chiński.
Kazachom udało się wypracować model pozbawionych konfrontacji stosunków z Moskwą - zarówno dwustronnych, jak i w WNP. Nazarbajew uznawany jest za jednego z liderów WNP, ale sprzeciwia się próbom upolitycznienia wspólnoty i nie akceptuje unii Rosja-Białoruś.
Kazachski prezydent może być optymistą. Dzięki silnej władzy zapewnił krajowi stabilizację polityczną i pokój etniczny, walory rzadkie w tym rejonie świata. Dlatego mimo krytyki sposobu przeprowadzenia wyborów, Zachód szybko wybaczy mu odstępstwa od demokracji, kierując się troską o właściwy rozwój swych długofalowych interesów w regionie.

Więcej możesz przeczytać w 3/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.