Widzenie Julii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tymoszenko zachowuje się tak, jak nie potrafiłby żaden polski polityk – twierdzi Paweł Kowal, który odwiedził w kolonii karnej byłą premier Ukrainy.
Miałem prywatną sprawę do Julii Tymoszenko – opowiada „Wprost" europoseł Paweł Kowal. – Gdy pierwszy raz pojechałem na Ukrainę w imieniu Lecha Kaczyńskiego, przykazał mi, abym nie wracał, dopóki się z nią nie spotkam. Rozmawiałem już ze wszystkimi, a ona ciągle nie miała czasu. Kupiłem kwiaty i czekałem kilka godzin, aż mnie przyjmie. W końcu się udało. I podobnie było tym razem. Nie mogłem wyjechać z Ukrainy, dopóki nie pojadę do niej, do Charkowa.

Pierwszy raz za kratami

Polski europoseł był trzecią osobą, nie licząc córki i adwokata, która odwiedziła Julię Tymoszenko w kolonii karnej w Charkowie. Wbrew pozorom nie jest to obóz pracy - „kolonia karna" to po prostu ukraiński termin na każde więzienie. Była premier Ukrainy odsiaduje w Charkowie karę siedmiu lat więzienia. W październiku 2011 r. sąd w Kijowie uznał, że jako szefowa rządu przekroczyła uprawnienia, podpisując z Rosją umowy gazowe, zdaniem obecnych władz Ukrainy niekorzystne dla kraju. Kowal mówi nam, jak doszło do kwietniowego spotkania z byłą premier: – Wielokrotnie mówiłem, że chcę się zobaczyć z Julią Tymoszenko i innymi więźniami, bo w ukraińskich więzieniach kary odsiaduje kilku członków jej rządu. Podczas któregoś ze spotkań Ukraińcy powiedzieli mi, że jeżeli zwrócę się do nich z pismem w sprawie odwiedzin, to je rozpatrzą. 

Więcej możesz przeczytać w 16/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.