Nie jestem fanem Krzysztofa Krawczyka

Nie jestem fanem Krzysztofa Krawczyka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Świat się kończy, Krawczyk śpiewa z polskim biskupem! Ale do Sądu Ostatecznego jeszcze daleko, choć Krzysztof Krawczyk w nim właśnie upatruje swojej życiowej szansy.
PIOTR NAJSZTUB: Panie Krzysztofie, wchodzę – tradycyjnie, jak co roku – w drugi dzień Świąt Wielkanocnych na pana stronę internetową i co czytam? Pańskie gorące zaproszenie do wysłuchania wydawanej właśnie płyty biskupa Długosza, na której pan śpiewa z nim utwór tytułowy „Europo, nie możesz żyć bez Boga". Jak się panu śpiewało z biskupem?

KRZYSZTOF KRAWCZYK: Biskup jest facetem przecudownym, bo on kocha śpiewać.

Ale czy umie?

W studio różne cuda można zrobić z głosem. On śpiewa tak, jak słychać na płycie. To nie jest wybitny zawodowiec i trudno tego od biskupa wymagać. Śpiewamy o brukselskim bruku, o Europie, o przedmurzu chrześcijaństwa.

Politycznie i religijnie sobie śpiewacie.

Biskup śpiewał w sutannie? Myśmy się w ogóle nie widzieli w studio. Tekst jest dość mocny, moim zdaniem, bo ja nie lubię ortodoksyjnych postaw w żadnych sytuacjach...

Ale zaśpiewał pan: „nie możesz żyć bez Boga".

Bo to są moje poglądy i nie muszę się ich wypierać. Ale możesz żyć bez Boga, nie tylko katolików. Poza tym miałem starszego brata w wierze, który chodził do bóżnicy. Kiedyś przyprowadziłem go do naszego kościoła i mówię: to jest mój przyjaciel Żyd, z którym zrobiłem braterstwo krwi, Marian Lichtman, perkusista z Trubadurów… A proboszcz na cały kościół: „Niech żyją Żydzi!". U nas się zapomina, że przecież Chrystus był Żydem, Matka Boska była Żydówką, apostołowie, i tak dalej. Nie podoba mi się to, że tak ortodoksyjnie patrzymy. 

Więcej możesz przeczytać w 16/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.