Demokracja potrzebuje Kościoła

Demokracja potrzebuje Kościoła

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jest dziś w Polsce wiele krzywd, które wymagają naprawy. Powinniśmy dochodzić do wspólnych wniosków i obrony wszelkich poglądów, ale trzeba to robić z poszanowaniem prawa i reguł funkcjonowania demokratycznego państwa. Spróbujmy też odbudować to, co nas kiedyś łączyło – wzajemny szacunek człowieka dla człowieka. Widzę w tym, pod pewnymi warunkami, szczególną rolę Kościoła katolickiego i bezwarunkowo rolę niepodważalnych autorytetów, których niestety, mamy coraz mniej.

Dziś, po ponad 20 latach funkcjonowania demokratycznej Polski, mimo wszystko powinniśmy być zadowoleni. Społeczeństwo ma ugruntowane i silne poczucie tego, na czym opiera się dziś państwo. Chcę bardzo mocno podziękować tym wszystkim, którzy widząc niedociągnięcia naszej demokracji i popełniane błędy, potrafią stawić opór populistom i  demagogom. W demokracji ważne jest, aby dając komuś mandat, nie podważać go na każdym kroku, tworząc atmosferę ciągłej kampanii wyborczej, w  której, jak wiadomo, najłatwiej jest krytykować tym, którzy niewiele zrobili i nie mają pomysłów na nowoczesne państwo.

To, co mnie dziś bardziej niepokoi, to instrumentalna gra religią. Słyszymy słowa o obronie katolickiej wiary i Kościoła. Podnosząc takie hasła, wyprowadza się ludzi na ulicę. Modlitwa zawsze potrafiła jednoczyć rodaków i nawet dziś, kiedy mówi się o kryzysie Kościoła w Polsce, na pielgrzymki potrafią pójść setki tysięcy. Przy tym liczba 20 tys. ludzi, którzy niedawno, dowiezieni przez grupy polityczne, uczestniczyli w marszu w Warszawie, pokazała, że wierzący rodacy nie ulegają już pokrzykiwaniu i histerii bankrutującego biznesmena w sutannie i odchodzących w polityczne rozbicie pseudokatolickich partii. Dziś my, Polacy, potrafimy myśleć konstruktywnie. Nikt nie zabrania nam się modlić i nikt nie odbiera nam głosu, tak w mediach, jak i w wyborach politycznych. Dlatego ważna jest odpowiedzialność polityków, nawet tych nieudanych – żeby nie mącili umysłów i nie podburzali, bo w ten sposób niszczą i państwo, i Kościół. Głęboko liczę też, że czcigodni hierarchowie Kościoła zrozumieją, iż  przyszedł czas na pokazanie otwartości, a nie wspieranie tych kapłanów, którzy chcąc palić na stosach i wytykać palcem wady innych, nie  dostrzegają belki we własnym oku. Musi się też skończyć łamanie i  omijanie prawa przez niektórych duchownych. Oni szkodzą państwu, narodowi, a przede wszystkim religii.

Ja w moim myśleniu o Polsce, czy to mi przysparzało poparcia, czy je  odbierało, zawsze widziałem związek bycia Polakiem i bycia katolikiem. Sam na każdym etapie, zwłaszcza na początku mojej drogi, miałem tylko wiarę w Boga i wiarę w to, co robię. To mi dawało siłę. Wiem również, jak bardzo pomagał nam Kościół w walce z komunistami. Od początku otaczał opozycję modlitwą i pomocą. Zwłaszcza gdy rodziła się „Solidarność" i potem, kiedy przechodziła trudne momenty, biskupi i  księża wspierali nas, jak tylko mogli. To był też czas, gdy kościoły otwarte były dla wszystkich, nikt nie patrzył w metrykę, a „Solidarność” to było braterstwo. „Solidarność” będąca jednością w walce, wewnątrz wypełniona była bogactwem różnorodności myślenia o tym, jakie państwo będziemy w przyszłości budować. Byli więc wierzący i niewierzący, katolicy, ewangelicy, żydzi i prawosławni, a jedyny silny instytucjonalnie Kościół katolicki na nikogo się nie zamykał. To nas ukształtowało. Potem podzieliliśmy się na partie, bo taka była logika historii.

Działalności politycznej nie dało się budować w Polsce, opierając ją tylko na wierze. Powstawało wiele partii, które deklarowały się jako chrześcijańskie, ale żadna nie odniosła sukcesu na dużą skalę. To  pokazuje, że Polacy oczekują dobrego rządzenia, są praktyczni. Wciąganie Kościoła do gry politycznej spowodowało u wielu przedstawicieli tej najważniejszej dla mnie instytucji wiary zamknięcie na dialog i  fanatyzm w postawach, jak choćby niesławnego prałata, który krzyczał z  ambony po katastrofie smoleńskiej, że to nie ten samolot powinien spaść. Pomyślmy, co zrobić, aby nasz Kościół umiał wrócić do tej roli bycia filarem życia społecznego bez ciągłego szukania wroga. Demokratyczna Polska, zbudowana na fundamencie wiary, potrzebuje Kościoła otwartego, odpowiedzialnego i jednoczącego naród.

Ten numer „Wprost" ukazuje się w dniu, kiedy żegnamy wielkiego patriotę, męża stanu i polityka, Marszałka Wiesława Chrzanowskiego. Był Pan Profesor jednym z tych, którzy próbowali wychowywać i uczyć tego, jak rozumieć misję człowieka wierzącego i szanującego państwo. Jako mistrz pozostawił wielu wybitnych uczniów. Wierzę, że oni będą tymi, którzy mogą zmienić w kraju wiele, tak w polityce, jak i w odbudowie otwartości Kościoła w naszej nowoczesnej Ojczyźnie.

Autor był pierwszym przewodniczącym „Solidarności" i prezydentem RP 1990-1995

www.wprost.pl - tutaj znajdziesz wszystkie felietony Lecha Wałęsy

Więcej możesz przeczytać w 19/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.