Dyplomatyczna racja stanu

Dyplomatyczna racja stanu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rosja musi się zmienić, by zmieniła się jej polityka wobec Polski
JAROSŁAW GUZY, prezes Polskiego Klubu Atlantyckiego:

- Jeśli ktoś chciałby zmierzyć siłę naszej dyplomacji sukcesami, jakie odnosi w Rosji, bardzo musiałby się rozczarować. Także ostatniej wizycie ministra Geremka w Moskwie towarzyszyło właściwie zerowe zainteresowanie tamtejszej opinii publicznej i elit politycznych. W watę słowną dyplomatycznego "dialogu" obie strony owinęły rytualne już twierdzenia: rosyjskie niezadowolenie z naszego członkostwa w NATO i nasze zapewnienia, że fakt ten nie zaszkodzi, a raczej przyczyni się do poprawy i ułożenia polsko-rosyjskich stosunków.


Politykę rosyjską wobec Polski konstytuują trzy podstawowe elementy. Po pierwsze, jesteśmy dla Moskwy przedmiotem, nie zaś podmiotem polityki zagranicznej, a nasze suwerenne władze nie są dla Rosji partnerem, lecz obiektem penetracji i manipulacji. Z nami się nie rozmawia, prawdziwy dialog i dyplomatyczny teatr - również w naszych sprawach - rezerwując dla Zachodu. Po drugie, chodzi o metody. Te są wciąż sowieckie, jak cała dyplomacja rosyjska, w której już tradycyjnie szef wywiadu awansuje na szefa dyplomacji, a aparat MSZ to najbardziej wyrafinowana, bo eksportowa, wersja dawnego KGB. Po, delikatnie mówiąc, niedyplomatycznych metodach stosowanych przez Rosję w Polsce i innych krajach dawnego bloku (nie mówiąc o byłych republikach sowieckich) widać, że w świadomości polityków rosyjskich wciąż należymy do państw wasalnych, wobec których stosuje się nieco inne reguły gry. O co zaś idzie sama gra? Odpowiedź jest krótka i intuicyjnie zna ją ok. 80 proc. Polaków popierających nasze członkostwo w NATO. O dominację - w sferze polityczno-strategicznej bardziej niż ekonomicznej, bo przecież nie słychać rosyjskich protestów w sprawie naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Rosja zachowuje się jak zbankrutowany filatelista, który nie tylko traci kolejne skarby ze swej kolekcji, ale ponadto musi patrzeć, jak pojawiają się one w klaserze głównego rywala - zadowolonego z siebie bogacza z Ameryki. Nic nie pomogą tu towarzyskie uroki ministra Geremka. Rosja musi się zmienić, by zmieniła się jej polityka wobec Polski. Kluczem jest zmiana neoimperialnej mentalności rosyjskich elit politycznych lub też... samych elit. Trudno to sobie teraz realnie wyobrazić. Powinniśmy więc zachować umiar w naszych ambicjach poprawiania stosunków polsko-rosyjskich, będących pochodną skomplikowanego procesu postimperialnej transformacji Rosji. Stosunki z Polską to - z punktu widzenia Moskwy - daleka pozycja na liście problemów do rozwiązania. Kluczem do lepszej przyszłości jest nasza suwerenność. Musimy się jej nauczyć sami i przyzwyczaić do niej rosyjskich sąsiadów. Szparą, w którą wciśnie się rosyjski but, może się stać każde poważne zaniedbanie i niedomoga naszej demokracji. Polska polityka zagraniczna powinna być suwerenna i zgodna z naszą racją stanu, a to oznacza autentyczne i skuteczne działanie na rzecz niepodległości Białorusi, wzmacniania państwowości Ukrainy, a także bliskiego członkostwa państw bałtyckich i Słowacji w NATO i Unii Europejskiej. Prowadząc taką politykę, będziemy się oczywiście zderzać z neoimperialną polityką Rosji, ale neoimperialna Rosja zawsze będzie dla nas złym sąsiadem. Wreszcie, dla naszych stosunków z Rosją istotny będzie sposób, w jaki zrealizujemy naszą suwerenność we wspólnocie państw zachodnich. Jeśli będziemy realizować doktrynę Kwaśniewskiego (czy tylko Kwaśniewskiego?), zakładającą przeniesienie ośrodka dyspozycji z Moskwy do Brukseli jako formułę integracji z Zachodem, nigdy nie staniemy się dla nikogo partnerem. Dla Rosji będziemy zawsze nielojalnym sługą, który dla lepszej strawy i traktowania wybrał sobie, w chwili jej słabości, nowego pana.
Więcej możesz przeczytać w 6/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.