Tydzień kultury polskiej

Tydzień kultury polskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kiedy piszę ten felieton, nie znam jeszcze zwycięzców Gdynia Film Festivalu. Państwo już znają. Jednak, jak widać, największe emocje wzbudził film „Jesteś Bogiem", traktujący o historii grupy Paktofonika i jej śp. lidera Magika. Polskie kino od wielu lat ma problem ze współczesnością. Czy poradzi sobie z czymś tak współczesnym i żywym jak hip-hop i czy z biografii Magika nie wyjdzie bełkotliwa telenowela à la „Skazany na bluesa” – o tym dowiemy się wszyscy bardzo, hm, niedługo. W sensie, w listopadzie 2012.

W ostatniej chwili okazało się również, że do konkursu został dopuszczony film Władysława Pasikowskiego pod tytułem „Pokłosie", i bardzo chciałbym, aby był to film po prostu dobry. Pasikowski nie zrobił fabuły od 11 lat. Moment, gdy był reżyserem odważnym, czujnym i umiejącym robić bałagan w polskim kinie, miał miejsce równo 20 lat temu wraz z premierą znakomitych do dzisiaj „Psów". Oby się udało. Tak na rocznicę. Trzymam kciuki.

Powoli dowiadujemy się, jakie to wielkie światowe gwiazdy zagrają w strefach kibica Euro 2012. W Poznaniu wystąpi lekko już przebrzmiała internetowa sensacja sprzed trzech lat, czyli Die Antwoord. W Trójmieście pojawi się ATB, czyli król dance, którego muzykę 15 lat miał w walkmanie każdy szanujący się ubrany w dres młody mężczyzna. Nie wiadomo jeszcze, która światowa gwiazda pojawi się w Warszawie. Odrobinę podejrzewam najbardziej świeżego i frapującego pomimo dojrzałego wieku artystę współczesnego, czyli oczywiście Stinga.

Jest na tym świecie wiele mrocznych sekretów i lepiej byłoby, gdyby niektóre z nich pozostały sekretami na zawsze – na przykład wiedza o tym, kto wybudował piramidy, kto zabił Kennedy’ego, czy Bóg gra w kości i dlaczego Beata Kozidrak ma dobrą figurę. Ten ostatni sekret piosenkarka rozwikłała osobiście w cyklicznym almanachu wiedzy tajemnej „Super Express". „Jem mało mięsa i uprawiam dużo seksu” – wyznała. „Zgroza, zgroza!” – jak mawiał Kurtz w „Jądrze ciemności”.

Proszę państwa, jeśli mieszkają państwo w Warszawie, muszą, ale to muszą państwo wybrać się na spektakl Teatru Improwizowanego Klancyk. Ta zdobywająca szturmem stołeczne kluby grupa w swoich przedstawieniach serwuje tak piorunującą mieszankę dowcipu, inteligencji i absurdu, że na ich występach popłakałby się ze śmiechu sam Mrożek. O tej grupie młodych ludzi musi być głośno. To prawdziwy klejnot kultury polskiej. I nawet Mumio nie są tak śmieszni. Przysięgam.

Wiadomość z ostatniej chwili – zespół Ich Troje istnieje. Co więcej, ma nową, piątą już w historii wokalistkę. Dziewczyna nazywa się Justyna Panfilewicz i wygląda na dość nieśmiałą, ale jak już się odezwie, to mówi niegłupio. W wywiadzie dla Interii Justyna zadeklarowała, że będzie kontynuować tradycje zespołu, bo fani „przyzwyczaili się do pewnego standardu wykonawczego". Śmiem twierdzić, że do standardu wykonawczego Ich Troje wszyscy jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni. I to w każdej dziedzinie życia.

Przez teksty 90 proc. niezależnych kapel gitarowych w Polsce przewija się tak naprawdę jeden podmiot liryczny. Jest to smutny, źle opłacony, uzależniony od internetu absolwent studiów najprawdopodobniej humanistycznych, lubiący piwko, kino i będący krok od zupełnego zmarnowania sobie życia. Bohater moim zdaniem mocno wyeksploatowany, ale trzeba przyznać, że akurat zespół Maki i Chłopaki na swojej nowej płycie „Dni mrozów" śpiewa o nim nawet przebojowo i z wdziękiem. Fanom polskiego splinu i The Smiths polecam.

Tabloidy z przerażeniem odnotowały fakt, że Stanisław Soyka chudnie. Widocznie informacja, że ludzie chudną lub tyją, jest najistotniejsza. Informacja, że Soyka wydał kapitalną płytę „W hołdzie mistrzowi", na której m.in. z Ziutem Gralakiem i Alexem Koreckim wykonał w nowych aranżacjach dziesięć kompozycji Czesława Niemena, nie spotkała się już z takim zainteresowaniem. Ale kogo obchodzi jakaś tam płyta i Niemen, co to już ani nie schudnie, ani nie przytyje.

ZŁO TYGODNIA

Wszyscy grzmią, że współczesna polska szkoła, od podstawówki po uniwerek, jest fabryką nieprzystosowanych przygłupów, a wiedza młodzieży puka w dno od spodu. Nie jest tak źle, udowodniła to w programie u Wojewódzkiego piosenkarka i maturzystka Honorata „Honey" Skarbek. Co tam, że nie wiedziała, czy w Polsce jest Sejm, czy Senat, co to „Lolita” i że dziewczyna patrzy na świat „pod innymi wartościami”. Ważne, że umie mówić, sama się ubrać i prawdopodobnie używać sztućców.

Więcej możesz przeczytać w 20/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.