Koran i kałasznikow

Koran i kałasznikow

Dodano:   /  Zmieniono: 
Armia dogadała się z islamistami tak, by niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich podzielić się władzą i pieniędzmi w Egipcie. A rewolucjoniści z placu Tahrir? Ci nie są już nikomu
Egipska armia ma pod Kairem ośrodek treningowo-wypoczynkowy. W zasadzie miasto treningowo-wypoczynkowe – 20 kilometrów kwadratowych, 24 budynki, trzy baseny i pole golfowe. Z centrum egipskiej stolicy dojeżdżają tam specjalne autobusy, tylko dla oficerów, po pasach ruchu tylko dla pojazdów wojskowych. Wojskowi nie muszą się martwić o dzieci, bo na miejscu mają żłobek i przedszkole. W wolnym czasie mogą zajrzeć do kina lub do wojskowego zoo.

Budżet egipskiej armii jest tajny. Nie znają go nawet prominentni politycy – parlament egipski nigdy nad nim nie debatował. A chodzi o kwoty szacowane na 5-6 mld dolarów. 1,3 mld co roku dokładają Amerykanie, którzy w ten sposób płacą za pokój, który Egipt zawarł z Izraelem w 1979 r. Nie ma żadnej kontroli nad wydawaniem tych pieniędzy. – Egipskie wojsko to państwo w państwie – mówi nam Ali Ibrahim, komentator dziennika „Asharq Alawsat". – Wszystko można załatwić wewnątrz, od kołyski po grób. Egipski wojskowy to jakby obywatel innego kraju. Nie obowiązują go żadne cywilne prawa, łącznie z drogowymi. Nie płaci podatków. Nawet publiczne toalety mają za darmo. 

Więcej możesz przeczytać w 23/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.