Epitet

Dodano:   /  Zmieniono: 
Uznanie, że Lepper może sobie interpretować prawo tak jak mu wygodniei rząd na taką interpretację z góry się zgadza, jest ponurym precedensem, który wróży tylko jedno: anarchię
Kancelaria premiera Buzka pracuje źle. Oto dowód. "Gazeta Polska" (w moim przekonaniu, obsesyjna, ale w końcu wszyscyśmy ogarnięci różnymi obsesjami, które nam się wydają zasadne i uczciwe, bo są nasze, a obsesje innych - skwaśniałe i wredne) - otóż "Gazeta Polska" przyznała tytuł najciekawszego człowieka roku 1998 ministrowi Pałubickiemu. Ostatnio zresztą każda gazeta i każde czasopismo musi się dowartościować, przyznając jakieś nagrody lub tytuły.

"Wprost" na przykład przyznaje tytuł Człowiek Roku i w tym roku tytuł ten (za zeszły rok) dostał premier Buzek. Była uroczystość wielka, na której nie byłem, bo wiedziałem, że spotkam tam przy okazji licznych inwalidów umysłowych, a ja mam taką konstrukcję psychiczną, że gdy widzę na przykład Ryszarda Czarneckiego albo Jana Marię Jackowskiego, o Michale Kamińskim już nie wspominając, to płaczę z żalu i współczucia. Zawsze, jak widzę kalekę, to mi go żal. Na szczęście kalectwo umysłowe nie sprawia bólu i to jest pokrzepiające. Inna rzecz, że gdyby ból sprawiało, to trudno nawet sobie wyobrazić to potępieńcze wycie, jakie by się niosło z naszego Sejmu, z Urzędu Rady Mi- nistrów i z różnych ministerstw i urzędów centralnych. Chwała Bogu zatem, że jest, jak jest, czyli że głupota nie boli. Wracając do ministra Pałubickiego - otrzymał on wyróżnienie "Gazety Polskiej" za to, że swego czasu nazwał prezydenta Rzeczypospolitej Aleksandra Kwaśniewskiego "prezydentem wszystkich ubeków". Moim zdaniem, nie było to eleganckie. Minister Pałubicki może tak myśleć, ale wygłaszać kąśliwych epitetów nie powinien. Władza powinna w ogóle unikać epitetów jak ognia. Władza, która tego nie potrafi i która epitetami posługuje się na co dzień, taka władza traci autorytet i schodzi do poziomu magla parowego w suterynie (wejście z bramy). W takim maglu rozstrzygania, kto jest rudą zdzirą, a kto wywłoką, są na miejscu. W epitetach z magla rodem silny jest też tzw. lider Samoobrony. Piszę "tak zwany", bo słowo "lider" kojarzy mi się zawsze po dawnemu, czyli pozytywnie. Zawodnik pierwszy w wyścigu lub zespół pierwszy w tabeli; miejsce uzyskane w wyniku uczciwej rywalizacji - tak rozumiem to słowo. Ale gdy ktoś zaciągnął pożyczki i zamiast je spłacać, nadał sobie przywództwo grupy demagogów łamiących prawo, to jest to dla mnie głównie cwaniak i kombinator. O! Mnie na przykład w felietonie wypada pisać epitety, bo felieton jest z założenia nieobiektywny i stronniczy - krótko mówiąc, niestety, ma coś z magla. Teraz cwaniaczek z Darłowa ogłasza, że wznowi blokady dróg. "Komorników bankowych i inkasentów - niech nikt nie waży się wysyłać tych urzędników do gospodarstw, bo będą czekały na nich kosy" - grozi i straszy. Niedawno przypominał biskupowi, że w Polsce biskupów się wieszało... W prasie sprzed tygodnia przeczytałem (cytuję): "Jeszcze wczoraj rano wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Tomaszewski podtrzymał polecenie użycia siły, jeśli rolnicy ponownie złamią prawo i zablokują drogi. Rolnicy czekali na poboczach dróg na telefon od Leppera. O 14 rolnicy niespodziewanie zablokowali drogę pod Koszalinem, ale policja nie interweniowała". Skoro minister spraw wewnętrznych polecił użyć siły, to polecenie powinno być respektowane. Okazuje się, że nie było respektowane. Bardzo jednak możliwe, że właśnie było respektowane, ponieważ zostało zmienione. Tylko krowa nie zmienia zdania - jak głosi niemądre powiedzenie. Wicepremier Tomaszewski ma z pewnością liczne powody do częstych zmian decyzji. Może zatem i tym razem zmienił? Rano podtrzymał polecenie użycia siły, gdyby rolnicy blokowali drogi, ponieważ liczył na to, że się przestraszą i nie zablokują i że będzie mógł sobie to zapisać w rubryce "osiągnięcia". Okazało się jednak, że się przeliczył, bo oni się nie przestraszyli. No to wicepremier odwołał polecenie, bo nie jest krową. Przegrał w obu wypadkach, choć w obu myślał, że wygrał. W dodatku uznanie blokad za legalne, czyli uznanie, że Lepper może sobie interpretować prawo tak jak mu wygodnie i rząd na taką interpretację z góry się zgadza, jest ponurym precedensem, który wróży tylko jedno: anarchię. A anarchia skończy się upadkiem tego rządu. Nie kraczę. Tak to widzę. Wracam do ministra Pałubickiego. Otóż naczelny "Gazety Polskiej", uzasadniając przyznany ministrowi tytuł, powiedział, że jest to właśnie nagroda za określenie prezydenta Kwaśniewskiego "prezydentem wszystkich ubeków". I tu naczelny, Piotr Wierzbicki, podkreślił, że także za to, że nie przeprosił! Minister Pałubicki został wyróżniony honorowym tytułem za to, że zachował się co najmniej nagannie i że nie przeprosił. Ostatnio pewien pijany dureń zdjął na estradzie spodnie i wypiął owłosioną i pryszczatą twarz w kierunku premiera Buzka i jego żony. Słucham? Twarz! Tak! Twarz! Wypiął twarz, bo ten dureń twarz nosi właśnie w gaciach. Opisane wyżej zdarzenie jest przykre, z drugiej strony trzeba zrozumieć pijanego, który odczuwa potrzebę upublicznienia własnej twarzy. Dużo bardziej przykre jest dla mnie na przykład to, że na uroczystości przyznania ministrowi Pałubickiemu tytułu był obecny premier Buzek. Uważam, że nie powinno go tam być. Powinien być demonstracyjnie nieobecny. Jego obecność była podpisaniem się pod epitetem ministra. Napisałem, że kancelaria premiera źle pracuje, bo wciąż chcę naiwnie wierzyć, że premier nie wiedział, za co Pałubicki będzie wyróżniany. Że Walendziak mu tego nie powiedział. Ale jakkolwiek było, jest bardzo źle. Niestety.
Więcej możesz przeczytać w 8/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: