Śmiech to zdrowie

Śmiech to zdrowie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mówiąc wprost, to dobrze, że jest Paweł Śpiewak. I dobrze, że mówi lub pisuje rzeczy obrazoburcze, kontrowersyjne, trudne. Ale zawsze dalekie od codziennej kopaniny. Tego naszego ja – tobie, a ty – mnie targania po szczękach, plebejskich zwarć kogutów.
Śpiewak właśnie niezwykle trafnie zsyntetyzował w „Tygodniku Powszechnym” obóz naszej prawicy. Zaiste, jeśli się tak na spokojnie przyjrzeć, jest to twór niezwykły w realiach europejskich, żyjący życiem równoległym do świata ludzi. Karmi się mieszanką agresji, patosu i strachu – co już samo z siebie blokuje powstawanie nowych idei. Ale nie o nowe pomysły tu chodzi. Chodzi o codzienne, konsekwentne odgrzewanie starych, mocno wyeksploatowanych strachów i spisków. Wszystko po to, by móc jak najdłużej utrzymać się w wielce wygodnym przekonaniu, że święta racja jest zawsze po naszej stronie – a kto nie z nami, ten zdrajca albo i morderca smoleński. Nie ma znaczenia, że w kolejnych wyborach dostają w skórę. Nieistotne, że lider wypalony, mówi rzeczy traktowane coraz mniej poważnie (że wspomnę niedawną „krótką listę”). I nieistotne, że badania opinii publicznej pokazują irytację ludzi nieustannym wieszczeniem klęski. Wybory – zmanipulowane, tak jak sondaże. A społeczeństwo (przepraszam – naród!) – wiadomo, głupie, bo otępiałe od sieczki rządowego PR.

Charakterystyczne, że już od dawna nikt nie porównuje działalności polskiej prawicy do prawicy europejskiej. Bo co tu i jak porównywać? Nawet jeśli noszą podobne koszulki w Parlamencie Europejskim, nie mają z sobą wiele wspólnego. Nasze patriotyczne chatki lepianki z kopcącym piecykiem wyglądają tragikomicznie przy nowoczesnych partiach prawicy. Czas się u nas zatrzymał.

Śpiewak (i nie tylko on) myli się w jednym – kiedy nazywa obóz prawicowy konserwatystami. O tym, czym jest prawdziwy konserwatyzm, przypomina w tym „Wprost” Marcin Król. Konserwatyści „nie opierają się na odruchach, lecz na rozumie, tyle że rozumie praktycznym, czyli doświadczeniu, intuicji, poczuciu smaku i przywiązaniu do wybranych tradycji. Są przeciwni wielkim planom, a popierają roztropną ewolucję”. No to spójrzmy. Poczucie smaku? Hmm. Ewolucja? Strach się bać. Brak wielkich idei? Tak, jeśli wyłączyć IV RP... Jakkolwiek by to układać, obrazek nie chce przypominać naszej prawicy.

Skoro nie są konserwatywni, to jacy? Przede wszystkim nietolerujący tych ze środka, niezapisanych do żadnej armii. To dla nich element najgorszy, wręcz nihilistyczny. Nie wiem, czy w związku z tekstem Śpiewaka, ale reakcja była natychmiastowa. Czytam po kilku dniach dyżurnego blogera prawdziwych Polaków: „Nie ma w dzisiejszej Polsce żadnego złotego środka. Nie ma środka i być go nie może, bo żadną miarą nie można środkowym stylem opisywać dialogów przy korycie, prawdy wydobywanej z kloaki propagandy i sprawiedliwości wypiętej jak żołdacka dziwka”. Itd., itp.

Paweł Śpiewak zauważa mimochodem rzecz, która dla mnie jest niezwykle symboliczna: nasza prawica ma ujemne poczucie humoru. Nawet zawodowi satyrycy, którzy zabawiają konwentykle PiS, są smętni i dołujący. Podobnie publicyści, którzy smagając szyderstwem i pomówieniem, żartu boją się jak szatana. Dowcipy wychodzą politykom prawicy, ale zawsze w jakiś taki niezamierzony sposób. Na przykład Prezes, który już zdążył ogłosić, że Euro było jednym wielkim nieszczęściem, a rząd Tuska znów się skompromitował. Albo Ryszard Czarnecki, który całkiem na serio zapowiedział start na fotel w PZPN.

Chcą być podniośli, patetyczni, poważni do bólu. A ciągle wychodzi odwrotnie. Więc jeśli trzeba by odpowiedzieć, czym jest realnie polska prawica, to okazuje się, że na własne życzenie jest stałym dostawcą żartów, wpadek i cudnych dykteryjek. No to śmiejmy się, śmiech to zdrowie!
Więcej możesz przeczytać w 28/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.