Cena czasu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Polsce przybywa rocznie 24 000 chorych na raka płuca
Większość osób, które zmarły na raka płuc, można by skutecznie leczyć, gdyby nowotwór został rozpoznany odpowiednio wcześnie - uważają lekarze. Niestety, dzisiejsze metody wykrywania zmian nowotworowych w układzie oddechowym pozwalają na zdiagnozowanie procesów chorobowych tylko u co trzeciego pacjenta. Od niedawna dostępne w Polsce urządzenie LIFE (Lung Imaging Fluorescence Endoscope) ma służyć zwiększeniu wykrywalności do 75 proc. Co roku ponad 500 tys. osób w krajach uprzemysłowionych umiera na raka płuca. Według szacunkowych danych w Polsce przybywa 20-24 tys. chorych rocznie. Epidemiolodzy ostrzegają, że jeśli takie tempo wzrostu się utrzyma, za dziesięć lat do specjalistów będzie się zgłaszać co roku 40 tys. nowych pacjentów.

- Rak płuca zabija prawie wszystkich chorych. W najlepszych zachodnich klinikach specjaliści mogą wyleczyć zaledwie 16,5 proc. pacjentów. W Polsce sukcesem kończy się 14 proc. operacji. Mimo że w ciągu dziesięciu lat odsetek wyleczonych zwiększył się o sto procent, wynik ten nie satysfakcjonuje ani lekarzy, ani chorych - mówi dr Maryna Rubach z Centrum Onkologii w Warszawie.
Tak dramatyczne statystyki są przede wszystkim skutkiem ograniczenia możliwości leczenia tego nowotworu. - Dopiero niedawno rozpoczęto badania preparatów, które być może dadzą choremu szansę na wyleczenie, choć na pewno całkowicie nie rozwiążą problemu. Te leki wykorzystywano już w onkologii, ale nie stosowano ich w leczeniu raka płuca - twierdzi dr Rubach. Testuje się taksol i taksoter. Terapia genowa jest w trakcie prób klinicznych. Badany jest preparat, który może blokować działanie enzymu z grupy transferaz. Enzym ów uczestniczy w przekazywaniu z powierzchni komórek rakowych do ich wnętrza sygnału decydującego o wzroście i namnażaniu się. Zablokowanie enzymu uniemożliwiłoby więc nadanie sygnału, co w efekcie ograniczałoby żywotność komórek nowotworowych.
Zanim nowe leki będą powszechnie stosowane, minie co najmniej kilkanaście miesięcy. Tymczasem jedyną szansą na skuteczne leczenie jest wczesne wykrycie zmian nowotworowych, do czego wykorzystuje się radioterapię i chirurgię. Do specjalistów rzadko zgłaszają się pacjenci w pierwszym stadium zaawansowania choroby. Dzieje się tak również dlatego, że dostęp do skutecznych metod diagnostycznych jest ograniczony. Jedynymi powszechnie stosowanymi sposobami wykrywania tych nowotworów są badania radiologiczne układu oddechowego oraz cytologiczne plwociny i wydzieliny oskrzelowej. Badanie radiologiczne klatki piersiowej najczęściej jednak nie pokazuje wczesnych zmian nowotworowych nawet wówczas, gdy lekarze stwierdzają obecność komórek rakowych w plwocinie. Natomiast techniki endoskopowe pozwalają wykryć zmiany w oskrzelach, lecz nie zawsze pomagają w rozpoznaniu objawów patologicznych w obwodzie płuc.
Postępem w diagnostyce raka płuc okazało się wykorzystanie wewnętrznych właściwości fluorescencji komórek. Zaobserwowano, że zdrowe tkanki świecą mocniej niż fragmenty zmienione przez nowotwór. Mechanizmy wywołujące różnice fluorescencji tkanki prawidłowej oraz zaatakowanej przez raka nie zostały dotychczas poznane. Skonstruowano zaś urządzenie dokonujące ich pomiaru i wykorzystujące te różnice do wykrywania wczesnych zmian nowotworowych w drogach oddechowych. System LIFE do oświetlenia dróg oddechowych używa niebieskich promieni emitowanych przez laser helowo-kadmowy. Następnie bardzo czuła kamera podłączona do endoskopu rejestruje fluorescencję, a cyfrowy analizator obrazu przetwarza ją na obraz widoczny na ekranie. Miejsca słabiej świecące to rdzawo-czerwone plamy, świadczące o zmianach nowotworowych.
System LIFE pozwolił zwiększyć wykrywalność raka płuc do 75 proc. Pozostałe metody diagnostyczne są skuteczne w 37 proc. Niestety, w Polsce działa na razie tylko jedno takie urządzenie. Najdrobniejsze dolegliwości układu oddechowego - kaszel lub zmianę jego charakteru, duszności, kłucia i pobolewania w klatce piersiowej - powinny skłaniać do natychmiastowej wizyty u lekarza.
Udowodniono, że od powstania pierwszej komórki nowotworowej do klinicznego ujawnienia się choroby upływa kilkanaście lat. Gdy objawy są widoczne, schorzenie przebiega znacznie dynamiczniej niż w okresie utajenia - u większości chorych przeprowadzenie jakiegokolwiek zabiegu nie ma już wtedy sensu. W krajach wysoko rozwiniętych operuje się 35 proc. pacjentów, tymczasem w Polsce zaledwie 10 proc. Prof. Kazimierz Roszkowski z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie uważa, że tak dramatyczna sytuacja w naszym kraju w porównaniu z Europą Zachodnią jest spowodowana również tym, że społeczeństwo nie uświadamia sobie zagrożenia. Ponadto w lecznictwie podstawowym zbyt często bagatelizuje się wczesne symptomy raka płuca. - Nie zapominajmy, że główną przyczyną tego nowotworu jest palenie tytoniu; nikt w tej kwestii nie ma wątpliwości. Związki kancerogenne znajdujące się w dymie tytoniowym są dobrze określonymi czynnikami ryzyka. Stwierdzono to jednoznacznie na podstawie doświadczeń i badań epidemiologicznych - przyznał na konferencji prasowej prof. Roszkowski.


Kontratak
Od trzydziestu lat rak płuca jest najczęściej występującym nowotworem złośliwym u mężczyzn. Co trzecia osoba umierająca na chorobę nowotworową jest jego ofiarą. Epidemiologów niepokoi wzrost zachorowań na to schorzenie u kobiet. Dziś jest on drugim najczęściej atakującym je nowotworem. Schorzenie przebiega w dwóch postaciach. W leczeniu raka drobnokomórkowego, który szybko tworzy przerzuty, stosuje się albo samą chemioterapię, albo łączy się ją z radioterapią. Promienie kierowane są na klatkę piersiową, a niekiedy również na mózg, co ma zapobiec przerzutom. Cierpiącym na niedrobnokomórkowego raka płuc najczęściej usuwa się chory fragment organu. Nie zabezpiecza to jednak całkowicie przed przerzutami. W zaawansowanych stadiach choroby stosuje się napromienianie, chemioterapię, terapię laserową lub kombinacje leczenia.

Na raka płuc częściej chorują mężczyźni. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że palenie tytoniu jest wśród nich powszechniejsze. Za przyspieszenie zmian nowotworowych odpowiedzialne są bowiem hormony androgenne. - Rakiem płuc najbardziej zagrożeni są mężczyźni powyżej czterdziestego roku życia, palący tytoń od 10-15 lat. Osoba z tej grupy, niezależnie od "stażu" trwania w nałogu, powinna rzucić palenie. Aby uniknąć raka płuca, trzeba przede wszystkim wyeliminować ten czynnik - ostrzega prof. Roszkowski. W Polsce lekarze notują wzrost zachorowania na nowotwory płuc również u kobiet i młodzieży. Jest to spowodowane tym, że wśród tych dwóch grup palenie staje się coraz bardziej popularne. - Tak się nie dzieje nigdzie na świe- cie - komentuje dr Janusz Meder z Centrum Onkologii w Warszawie.

- W Stanach Zjednoczonych od kilku lat coraz mniej osób umiera na raka płuca. Nie wynika to jednak z lepszej opieki czy łatwiejszego dostępu do nowych metod terapeutycznych, lecz jest efektem kampanii antynikotynowej, prowadzonej w USA od ponad dwudziestu lat - uważa dr Piotr Siedlecki, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej. Amerykański Urząd ds. Kontroli Żywności i Leków (FDA) rozważa możliwość wystąpienia o uchwalenie przepisów uznających, że w papierosach znajduje się substancja uzależniająca.
Dlaczego niektórzy nałogowcy, którzy intensywnie palili papierosy przez kilkadziesiąt lat, nie chorują, a osoby niedługo palące trafiają do klinik onkologicznych? - Wszystko zależy od naszych genów - wyjaśniała podczas II Zjazdu Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej dr Ewa Jassem z Kliniki Chorób Płuc i Gruźlicy Akademii Medycznej w Gdańsku. Kancerogeny zawarte w dymie tytoniowym metabolizowane są w komórkach, a następnie zostają usunięte. Zaburzenia mechanizmu oczyszczania organizmu z tych związków mogą jednak prowadzić do powstawania związków DNA z dodatkowymi cząsteczkami, które są odpowiedzialne za procesy nowotworowe. Przypuszcza się, że powstawanie tych cząsteczek wiąże się z polimorfizmem genów kodujących białka metabolizujące. Dlatego jedni są odporni na działanie kancerogenów znajdujących się w dymie tytoniowym, a inni są bardziej narażeni na zachorowanie na raka płuca. Zanim lekarze znajdą sposób na pokonanie złych genów, minie parę lat. Na razie jedno jest pewne: warto podjąć walkę z nałogiem.
Więcej możesz przeczytać w 8/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.