Sierp i swastyka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy rosyjscy komuniści zawarli sojusz z faszystami?
Generał Makaszow nie ma w sobie nic z wybitnego polityka. Brakuje mu charyzmy, cech przywódczych, nawet zręczności w rozgrywaniu politycznych batalii. Jako wojskowy kierował jedną tylko operacją, w dodatku nieudaną. Teraz Albert Michajłowicz stał się sztandarową postacią współczesnego rosyjskiego antysemityzmu i politycznego ekstremizmu.

Zwolennicy tzw. narodowo-patriotycznej opozycji postrzegają go jako "prawdziwego Rosjanina", prostego rosyjskiego żołnierza walczącego o dobro państwa i jego ludu. Dla innych Makaszow to ekstremista. Podobnie jak jego partyjny towarzysz Wiktor Iliuchin, przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Dumy, pierwszy oskarżyciel Borysa Jelcyna przed komisją ds. impeachmentu, również znany z otwarcie antysemickich wystąpień. Po ich ostatnich wypowiedziach komuniści zaczęli być przedstawiani jako partia bliska agresywnej politycznej ekstremie. Zaczęło się nawet mówić o sekretnym porozumieniu Komunistycznej Partii Rosji z ruchami ultranacjonalistycznymi. A raczej o swego rodzaju tajnym, wspólnym froncie przed wyborami do Dumy (pod koniec tego roku) i elekcją nowe- go prezydenta (w połowie 2000 r.). Komuniści jednak takiemu sojuszowi zaprzeczają.
"Jest paradoksem, że w kraju, który uratował świat przed faszyzmem, właśnie faszystowska ideologia zaczyna zyskiwać coraz więcej zwolenników, zwłaszcza wśród młodzieży" - tego rodzaju komentarze pojawiły się w prasie, gdy ludzie w czarnych mundurach ze stylizowaną swastyką przemaszerowali przez jedną z północnych dzielnic Moskwy. W kręgach rządowych zapanowała konsternacja. Minister spraw wewnętrznych Siergiej Stiepaszyn groźnie oświadczył, że zwolni wszystkie milicyjne grube ryby za dopuszczenie do tej prowokacyjnej akcji. Członkowie Rosyjskiej Jedności Narodowej Aleksandra Barkaszowa, bo o nich mowa, pozostali jednak bezkarni. Organizacja istnieje od dziesięciu lat. Została oficjalnie zarejestrowana w Ministerstwie Sprawiedliwości. "Barkaszowcy" uznawani są za partię faszystowską, ale oni sami od faszyzmu się odżegnują. Ich hasło to "Rosyjski porządek". "Chwała Rosji" - wołają, wyrzucając w powietrze prawą rękę. Nienawidzą Żydów i ludzi o odmiennym kolorze skóry. Głoszą konieczność odbudowy silnego państwa, prymatu państwowo-narodowych interesów. Ratunek dla Rosji widzą w wyzwoleniu kraju spod finansowych i ideologicznych wpływów Zachodu. "Rosja dla Rosjan" - krzyczą w umundurowanym chórze członkowie RJN i ich hasło podchwytuje naród.
Według ostatnich sondaży, prawie połowa Rosjan popiera sztandarowe wezwanie rosyjskich ultranacjonalistów. "Barkaszowcy" zawsze byli ruchem marginalnym, raczej folklorystycznym zjawiskiem niż liczącą się siłą polityczną. Czekali na swój czas. Nie palili Reichstagów, nie napadali na Żydów. I teraz wierzą, że ich cierpliwość została wynagrodzona. Rosjanie coraz bardziej skłaniają się ku wszelkiego rodzaju radykałom. Rosyjskiej Jedności Narodowej sprzyja zwłaszcza prowincja. Przede wszystkim te regiony, gdzie oficjalne władze nie są w stanie zaprowadzić porządku i zapewnić obywatelom bezpieczeństwa. Kraj Stawropolski jeszcze przed kilku laty należał do najbardziej dostatnich rosyjskich prowincji, ale od czasu wybuchu wojny w graniczącej z nim Czeczenii mieszkańcy południowych powiatów regionu żyją w warunkach stanu wyjątkowego. W niektórych miejscowościach władze wręcz zapraszają "barkaszowców" do patrolowania ulic. Na samej granicy z Czeczenią w szeregi RJN ludzie wstępują całymi kołchozami. Ta paramilitarna w istocie organizacja przestaje być postrzegana jako ruch o faszystowskim obliczu.
Niemal we wszystkich rosyjskich miastach istnieją już podstawowe komórki "barkaszowców". Czarne marsze mogą się powtórzyć w dowolnym miejscu Rosji. Na Kremlu zaczęto bić na alarm. Na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrała się prezydencka komisja do spraw walki z politycznym ekstremizmem. Ale nic z tego nie wynikło poza głośnymi deklaracjami i zapowiedziami stworzenia bazy prawnej pozwalającej na skuteczne zwalczanie radykałów. Barkaszowcy tymczasem tylko zacierają ręce. Zdają sobie sprawę ze społecznych nastrojów. Zwierają szeregi i starają się nie naruszać prawa. Są coraz silniejsi i wiedzą, że będą potrzebni. Prędzej czy później, ale jeszcze w tym roku, pojawią się u nich polityczni negocjatorzy, którzy zechcą uzyskać od nich sekretne wsparcie w zbliżającej się wyborczej batalii. Znaczenia politycznych ekstremistów nikt w Rosji nie przecenia, niebezpieczeństwo polega tylko na tym, że brakuje alternatywnego rozwiązania. Jak napisał jeden z felietonistów: "Trzeba w kraju rozwinąć produkcję pepsi-coli, gumy do żucia i pampersów, a jak to wszystko już będzie, znikną ekstremiści".
Więcej możesz przeczytać w 8/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.