Bestia słowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jego felietony wyprowadziły już z równowagi Estończyków i Hiszpanów. W USA dla swoich zwolenników jest świętym, dla przeciwników szatanem – Paul Krugman, najpotężniejszy publicysta wszech czasów.
Włączam komputer, czytam, co jest, kur... – opowiada prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves dziennikarzowi amerykańskiego „Businessweeka”. Wtedy, w lipcu, Estończyk był z wizytą państwową na Łotwie. Ktoś mu szepnął, że Krugman napisał źle o Estonii. Wieczorem więc zasiadł przed komputerem, odpalił Twittera i się zaczęło. „No tak, co my tam wiemy, jesteśmy przecież tylko głupimi Europejczykami ze wschodu, ciemnotami. Może kiedyś to [co pisze Krugman – przyp. red.] zrozumiemy i będziemy traktować jak objawienie” – zaćwierkał prezydent Estonii i nazwał Krugmana „władczym, protekcjonalnym samolubem”.

Kilka godzin wcześniej Paul Krugman opublikował w „New York Timesie” felieton pod tytułem „Estońska rapsodia”. Przekonuje w nim, że Estonia, która – wbrew jego zaleceniom – zareagowała na kryzys, radykalnie oszczędzając, a nie stymulując gospodarkę kolejnymi pożyczkami, nadal nie wróciła do sytuacji sprzed kryzysu. „I to ma być ten triumf?” – ironizował Krugman.
Więcej możesz przeczytać w 32/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.