Mocujący się z czasem

Mocujący się z czasem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po kilku latach przerwy wraca do kina wspaniały, niepokojący artysta – Kim Ki-duk. Jego „Pieta” została nagrodzona Złotym Lwem na ostatnim festiwalu w Wenecji.
Chciałbym zaśpiewać – mówi 51-letni Kim Ki-duk, na scenie Pałacu Festiwalowego, ze statuetką w dłoni. Robi pauzę, bierze oddech i wykonuje tradycyjną, koreańską pieśń „Arirang”. – Ona opowiada o powtarzającym się w życiu cyklu cierpienia i szczęścia – wyjaśnia.

Nie przypomina siebie z dawnych lat, gdy zaczynał odnosić sukcesy na festiwalach w Wenecji, Cannes i Berlinie. Chodził wtedy po czerwonych dywanach krótko ostrzyżony, w marynarkach, T-shirtach i czapce z daszkiem. Kosmopolita nieróżniący się stylem bycia od reżyserskich gwiazd kina amerykańskiego czy francuskiego. Teraz – w wymiętej, rozchełstanej kapocie, lnianych szarawarach i kapciach odsłaniających zniszczone stopy. To świadectwo depresji, z którą walczył przez ostatnie lata – czasu spędzonego w samotni. Wstrząsająca „Pieta” przyniosła mu znacznie więcej niż tylko zwycięstwo w Wenecji. Stała się symbolem powrotu do życia – nie tylko w kinie, również w społeczeństwie. – Przez ostatnie lata patrzyłem na Koreę z dystansu. Nie mogłem dłużej milczeć. „Pieta” to dla mnie przede wszystkim opowieść o świecie zdominowanym przez pieniądze – mówi „Wprost” reżyser.
Więcej możesz przeczytać w 38/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.