Język zapachów

Język zapachów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z JACQUES?EM CAVALLIEREM, jednym z najbardziej cenionych na świecie twórców perfum
Dorota Romanowska: - Czym jest tworzenie nowych perfum?
Jacques Cavallier: - Pracą, przygodą, podróżą w wyimaginowaną krainę. Gdy tworzę, czuję się też trochę jak tłumacz, który przekłada język uczuć i emocji na zapachy. Gdy brakuje nam słów, gdy nie umiemy wyrazić tego, co nam "w duszy gra", czego doświadczamy, sięgnijmy po perfumy. Po to właśnie są. Stworzenie zapachu trwa około roku. Na początek musimy ustalić, kiedy marka ma być lansowana. To nam powie, ile mamy czasu na kreowanie samego zapachu. Pół roku musimy poświęcić na procedury techniczne: testy alergiczne i konsumenckie, rejestrację.
- I wówczas zaczyna się praca. Indywidualna czy zespołu?
- Najpierw muszę sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czym ma być nowa marka. Musi ona mieć bez wątpienia coś wspólnego z wcześniejszymi zapachami sygnowanymi tym samym nazwiskiem czy nazwą firmy. Dokonuję zatem pewnej syntezy tych zapachów. Później próbuję ustalić, co nowego ma wnieść ta marka. W wypadku jednego z najnowszych zapachów słowem, które miało najpełniej oddawać charakter nowego produktu, było "oddanie". Wyobraziliśmy sobie osoby, które owładnięte tym zapachem, chcą się oddać lub poddać czemuś bez reszty, bez opamiętania. Wtedy przestają myśleć racjonalnie. Podobnie zachowują się zakochani, którzy nie mogą się obejść bez tej jedynej osoby.
- Tak więc najpierw rodzą się słowa, skojarzenia, a dopiero potem powstaje zapach? Nie tworzy pan perfum dlatego, że akurat modny jest jakiś składnik bądź opracowano nową technologię jego pozyskiwania?
- Nigdy nie kieruję się modą na dany składnik. Ingrediencje są dla mnie sprawą drugorzędną. Skład perfum i proporcje zastosowanych w nich składników mają spełnić nasze oczekiwania. Musimy zacząć od słów, od emocji, uruchomić wyobraźnię. Najpierw "widzę" zapach, potem dobieram składniki.
- Skąd bierze się ponadczasowość niektórych zapachów? Od wielu lat modne są perfumy "Chanel nr 5", "Opium" Yves Saint Laurenta czy "Tresor" Lancôme. Mimo zmieniających się gustów i potrzeb, zapachy te wciąż biją rekordy popularności.
- Są wyjątkowe, unikatowe. Jest w nich jakiś element irracjonalny, tajemniczy. Każdy z kreatorów chciałby stworzyć zapach dorównujący wielkości "Opium". Są to perfumy tak sexy, tak niepoprawne. Zmuszają do obejrzenia się lub nawet podążenia za kobietą, która ich używa. Doskonałe od 1977 r. I właśnie o to chodzi. Powstało perfekcyjne połączenie zapachu, obrazów i emocji rządzących światem, w którym żyjemy. Dziś perfumy, które pani wymieniła, uważamy za klasykę. Ich twórcy nie kierowali się jednak żadną modą. Chcieli stworzyć coś wyjątkowego. I to im się udało. Za 20-30 lat być może perfumy te zostaną zastąpione przez inne. Kreowanie zapachów jest sztuką, która ma ledwie sto lat. Brakuje nam jeszcze dystansu, aby móc ocenić tę twórczość. Dopiero po latach wiadomo, co stanie się klasyką.
- Twórcy zapachów coraz częściej mówią o pewnych ponadczasowych ideach, przesłaniach czy skojarzeniach, które chcą połączyć ze swym wyrobem.
- Każdy twórca marzy o wieczności, nieśmiertelności. Tworząc zapach, nie zastanawiam się jednak, czy ma on szansę stać się ponadczasowy. Jeśli ta myśl zdeterminuje moje działania, nie powstanie nic dobrego. Ja tylko tworzę zapach, później są działania marketingowe, cały ten "zapachowy przemysł". Efekt zależy od nabywców, to ich decyzje konsumenckie czynią z określonego produktu przebój rynkowy bądź skazują na zapomnienie.
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiał: