Podbić Brukselę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polskie instytucje nie potrafią korzystać z pieniędzy UE
- Czasy, kiedy Unia Europejska rozdawała pieniądze na enigmatyczne programy, dawno już minęły. Teraz trzeba mieć nie tylko dobry pomysł, ale także "wstrzelić się" w unijne priorytety. Tymczasem do nas wciąż przychodzą tabuny ludzi i wprost pytają, jak "wyrwać pieniądze"- mówią pracownicy Krajowego Biura Programu Leonardo da Vinci.

Od ubiegłego roku Polska może uczestniczyć w wewnętrznych programach edukacyjnych Unii Europejskiej: Leonardo da Vinci, Sokrates oraz Młodzież dla Europy. - To dla nas szansa i ciekawe doświadczenie, które na pewno będzie pomocne w trakcie integracji z UE - uważa Małgorzata Rejnik, wicedyrektor Biura Koordynacji Kształcenia Kadr, zajmującego się organizacją programu Leonardo da Vinci. Projekty są finansowane ze składek państw członkowskich. Na program Sokrates w ciągu czterech lat przeznaczono 920 mln ECU, na Leonarda da Vinci w ciągu pięciu lat - 639 mln ECU. Polska - podobnie jak inne kraje środkowoeuropejskie - jest w sytuacji uprzywilejowanej. Nasza składka nie przepada, jeśli przedstawione przez nas projekty nie zyskają uznania komisji, lecz "przechodzi" na lata następne. Na udział w programie Leonardo da Vinci w 1998 r. wydaliśmy 6,420 mln ECU. Około 80 proc. tej sumy wyłożył fundusz PHARE, a resztę (1,200 mln ECU) dopłaciły resorty edukacji, pracy, gospodarki i rolnictwa. Kraje unijne obowiązują ostrzejsze reguły - jeśli nie przedstawią projektów, które zainteresują komisję, ich pieniądze trafiają do innych. - Gdyby traktowano nas w ten sam sposób, nie odzyskalibyśmy większości wpłaconych pieniędzy. Nie mamy bowiem doświadczenia w pisaniu tego typu projektów - mówią pracownicy BKKK.
- Projekty mogą być nadsyłane tylko przez instytucje i muszą być przynajmniej częściowo przez nie finansowane. Aby jednak miały szansę na akceptację, muszą spełniać wiele skomplikowanych wymogów formalno-prawnych. To zniechęca wielu kandydatów - mówi Ksenia Kempa, zajmująca się projektami pilotażowymi. - Ujemną stroną programu jest bardzo długi okres oczekiwania na rozstrzygnięcie konkursu: od marca do listopada. Często oznacza to, że należy ponownie weryfikować projekt - przyznaje Małgorzata Rejnik.
Na zorganizowanej w grudniu w Brukseli wystawie osiągnięć programu Leonardo da Vinci prezentowano konkretne, najczęściej specjalistyczne przedsięwzięcia. Jednym z nich jest współpraca brytyjskich i fińskich szkół odzieżowych przy projektowaniu nowoczesnej odzieży sportowej. Anglicy dzielili się swoimi doświadczeniami z zakresu wzornictwa, Finowie - technologią wytrzymałych materiałów. Interesujący jest również grecko-angielsko-niemiecki program aktywizacji kobiet. Otrzymane fundusze umożliwiły dokładne rozpoznanie, jakie mają wykształcenie kobiety pozostające bez pracy, w jakim są wieku, co sprawia, że jedne znajdują pracę, a inne nie. Do badań dołączono też publikację zawierającą portrety kilkudziesięciu kobiet, które rozpoczęły pracę w nietypowych zawodach. Wyjaśniają, co wpłynęło na ich decyzje, jak wpadły na pomysł i jak fakt rozpoczęcia pracy zmienił ich życie.
Z 53 projektów wysłanych z Warszawy unijna komisja zaakceptowała siedemnaście. I tak dzięki programowi Leonardo da Vinci Instytut Technologii Maszyn i Automatyzacji z Wrocławia przy współpracy z instytucjami w Niemczech, Austrii i Włoszech zamierza stworzyć regionalną sieć w Internecie, koncentrującą się na problemach technologii produkcji. Z kolei Fundacja Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych z Warszawy opracowuje program szkoleniowy "Wirtualne przedsiębiorstwo" dostarczający wiedzy niezbędnej do prowadzenia własnej firmy. Katedra Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego zamierza natomiast opracować nowoczesny program szkolenia animatorów kultury.
Program Leonardo da Vinci umożliwia także wyjazdy na staże. Z Polski wyjechała już ośmioosobowa grupa wykładowców z Regionalnej Agencji Rozwoju w Kaliszu. - Szkolimy bezrobotnych i chcieliśmy się dowiedzieć, w jaki sposób tego typu zajęcia są prowadzone na Zachodzie - mówi przedstawiciel agencji Wojciech Bilewicz. Z kolei Romuald Gawlik, wójt gminy Strzelce Krajeńskie (woj. lubuskie) nawiązał współpracę ze Szwedami. Dzięki funduszom programu 70 młodych bezrobotnych wyjedzie na trzymiesięczny staż do Szwecji. Będą mogli się przyjrzeć, jak wygląda praca we wzorcowych gospodarstw agroturystycznych czy mechanizacja rolnictwa. - Wbrew pozorom nie pieniądze są największą przeszkodą, lecz nieznajomość języków obcych - mówi Renata Fabiańska, odpowiedzialna w BKKK za wymiany i staże. - Ci, którym nie udało się w tym roku, nie powinni rezygnować, do 23 marca 1999 r. można składać nowe projekty, a od roku 2000 prawdopodobnie będzie nowy program - Leonardo da Vinci II - mówi Beata Puszczewicz, kierownik Centrum Informacji i Dokumentacji BKKK.
Więcej możesz przeczytać w 11/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.