Tropem Balcerowicza

Tropem Balcerowicza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Słowacja rozlicza się ze spuścizną rządów Mečiara
Sprawujący od czterech miesięcy władzę rząd Mikulasa Dzurindy przejął trudne dziedzictwo pozostawione przez "silnego człowieka Bratysławy", Vladimira Mečiara, który dominował na scenie politycznej od czasu uzyskania przez Słowację samodzielności w 1993 r. "Sukcesy" poprzedniej ekipy rządzącej okazały się mitem. Bezrobocie sięga dziś 16 proc., sektor państwowy znalazł się na skraju bankructwa, wartość korony spada, a jeszcze niedawno przynoszące zyski przedsiębiorstwa ujawniają rosnące zadłużenie. Stan zapaści panuje w sferze bud- żetowej, zwłaszcza w służbie zdrowia.

Grupa niezależnych ekonomistów ogłosiła raport, z którego wynika, że jeśli rząd nie zdecyduje się na szybką kurację, rok 1999 może się okazać dla słowackiej gospodarki rokiem klęski. Tymczasem w kampanii wyborczej obecne partie rządzące starały się unikać pojęcia "terapia szokowa". Okazało się jednak, że rację ma odpowiedzialny za gospodarkę wicepremier Ivan Miklos, który bez ogródek mówił o konieczności powtórzenia polskiego planu Balcerowicza lub węgierskiego pakietu Bokrosa. Zespół wicepremiera Miklosa opracował obejmujący ponad 70 punktów plan, nie ukrywając, że konieczna będzie podwyżka cen i "uracjonalnienie świadczeń socjalnych państwa". Rząd nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, ale wydaje się, że trudna sytuacja ekonomiczna nie pozostawia dużego pola manewru.
Za rządów Mečiara i jego Ruchu na rzecz Demokratycznej Słowacji (HZDS) dochodziło do łamania prawa i nadużyć władzy. Naruszanie zasad demokracji, ograniczanie swobód obywatelskich i faktyczna grabież majątku narodowego przez nową nomenklaturę doprowadziły do wykluczenia Słowacji z procesu integracji europejskiej. Nowy rząd od początku deklarował wolę "powrotu do Europy", licząc przy tym na wsparcie sąsiadów, zwłaszcza krajów "wyszehradzkich". Aby to osiągnąć, gabinet Dzurindy musi jednak zademonstrować, że jego dobra wola wykracza poza hasła z kampanii wyborczej.
W kontaktach z sąsiadami rzeczywiście nastąpiła odczuwalna poprawa. Dotyczy to szczególnie stosunków z Czechami i Węgrami. Napięcie udało się rozładować dzięki temu, że partie mniejszości węgierskiej na Słowacji weszły do koalicji rządzącej, zaprzestano też szczególnie przykrych dla mniejszości praktyk ograniczających prawo do posługiwania się własnym językiem, choć regulująca to ostatecznie ustawa jest przedmiotem sporów parlamentarnych. Aby uspokoić Austriaków, rząd Dzurindy zapowiedział, że w ciągu dwóch lat doprowadzi do zamknięcia elektrowni jądrowej w Jaslovskych Bohunicach. Kością niezgody jest również elektrownia atomowa w Mohovcach, podobnie zresztą jak tama na Dunaju w Gabčikovie-Nagymaros. Zwolenników szybkiego zbliżenia Słowacji z NATO niepokoi fakt, że nadal obowiązuje zawarta jeszcze przez rząd Mečiara umowa z Rosją o współpracy wojskowej.
Wiele emocji wzbudza rozliczanie prominentów dawnej ekipy HZDS oskarżanych o naruszenie prawa. Immunitet poselski stracił były minister spraw wewnętrznych Gustav Krajăi, odpowiedzialny za fiasko referendum, w którym Słowacy mieli się wypowiedzieć, czy chcą wstąpić do NATO oraz czy będą wybierać prezydenta w wyborach bezpośrednich. Wkrótce przed sądem może stanąć także inny pretorianin Mečiara, były szef służb specjalnych SIS Ivan Lexa. Pod jego kierownictwem agenci SIS dopuścili się jaskrawych naruszeń prawa. Najprawdopodobniej tajne służby przyczyniły się do uprowadzenia w 1995 r. syna prezydenta Michala Kovača, a także zamordowania policjanta Roberta Remiasa. Jak potwierdził nowy szef SIS Vladimir Mitro, agenci bezpieki zajmowali się dyskredytowaniem duchownych, dziennikarzy i działaczy opozycji.
Szczególnie drażliwą sprawą stało się ujawnienie akcji SIS skierowanych przeciw państwom sąsiednim. W ramach operacji "Neutron" agenci mieli wzbudzać nastroje niechęci wobec NATO, akcja "Dezo" polegała na aktywizowaniu czeskich grup prawicowych ekstremistów, zaś "Omega" skierowana była przeciwko Węgrom. Podjęto także próbę wywołania konfliktu między Austrią i Niemcami. Wyjaśnienie skandali związanych z osobą Lexy jest więc szczególnie ważne dla odbudowy zaufania do Słowacji. Z kolei prominenci HZDS i sam Mečiar robią wszystko, by uniknąć procesu, w którym Lexa mógłby ujawnić swoich mocodawców.
W sprawie rozliczeń grzechów minionej epoki w koalicji rządzącej panuje jednomyślność, co nie może dziwić, biorąc pod uwagę, że "antymecziaryzm" był głównym spoiwem dawnej opozycji. Podobnej jednomyślności nie ma, niestety, w kwestii tempa wprowadzania niezbędnych reform. Rząd Mikulasa Dzurindy nie ma czasu do stracenia. Na razie jego kapitałem jest popar- cie 57 proc. obywateli. Aż 40 proc. Słowaków obawia się jednak, że napięcia związane z wprowadzaniem niezbędnych reform i konflikty między politykami mogą doprowadzić do osłabienia, a nawet rozpadu koalicji.

Więcej możesz przeczytać w 11/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: