Konto nastolatka

Konto nastolatka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rośnie rynek "dorosłych" produktów dla dzieci
Pięciolatek ubrany w garnitur Diora, pachnący perfumami Guerlaina i rozmawiający przez telefon komórkowy podczas jazdy miniaturowym mercedesem to nie fikcja. Coraz więcej firm stara się wzbudzić zainteresowanie klientów już od kołyski. Pierwszoklasiści namawiają rodziców na zakup pagerów i otwarcie dla nich kont bankowych. Ich młodsi koledzy i koleżanki z przedszkola pachną ekskluzywnymi perfumami i piją szampana. Współdecydują o zakupie sprzętu elektronicznego i komputerowego - często wszak znają się na nim lepiej niż rodzice.

Na razie "dorosłe" produkty dla dzieci są ekskluzywne i przeznaczone dla bogatej klienteli. Część z nich wkrótce trafi jednak pod strzechy. - Dzieci są jednym z symboli statusu finansowego rodziców. Zamożni chcą pokazać, że mają nie tylko dobre auto, kosmetyki i piękny dom, ale także świetnie ubranego potomka, w którego inwestują: posyłają na zajęcia z jazdy konnej, lekcje gry w tenisa i kupują kosztowne gadżety - mówi dr Anna Giza, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. - "Dorosłe" produkty dla dzieci wpychają je w świat swych rodziców. Między kilkulatkami zaczyna się rywalizacja na metki i ceny gadżetów, które posiadają - dodaje prof. Janusz Czapiński, psycholog.
Petit Guerlain to linia kosmetyków znanego kreatora. Składają się nań dwa rodzaje wód oraz mleczko do ciała. Zapach dla dzieci powyżej trzeciego roku życia występuje tu jako woda toaletowa, a dla maluchów w wieku do trzech lat - jako eau de senteur. Ceny zapachów dla dzieci są, rzecz jasna, "dorosłe" - ok. 150 zł za flakon 100 ml. - Butelka ma kształt owalny, co kojarzy się z ciepłem i bezpieczeństwem ciała matki, zaokrąglone kształty przypominają niemowlę, korek - klosz, pod którym można się schronić - mówi Ilona Ilasz z firmy Guerlain. Linie kosmetyków dla dzieci stworzył też Gianni Versace: Baby Rose Jeans dla dziewczynek i Baby Blue Jeans dla chłopców to dziecięce wersje zapachów dla dorosłych (Blue Jeans i Red Jeans) tej firmy. Mają nutę tak delikatną, że większości klientów kojarzą się z pudrem dla niemowlaków i wonią czystej bielizny.
- Nasze produkty dla dzieci kupują wszyscy, bez względu na status majątkowy - twierdzi Iwona Gniedziejko z firmy Avon Cosmetics, która oferuje dwie linie kosmetyków dla najmłodszych. W serii Barbie jest balsam do ciała, pomadka do ust i truskawkowa woda toaletowa. - Na opakowaniach widnieje wizerunek uwielbianej przez dziewczynki lalki. Dlatego używają ich podczas zabawy lalkami - mówi Gniedziejko. Dla trochę starszych dzieci stworzono linię Little Blossom, na którą składają się między innymi róż do policzków, lakier do paznokci i szminka.
O najmłodszych klientów zaczynają zabiegać operatorzy sieci telefonii komórkowej. Na rynek trafił niedawno pierwszy w Polsce telefon dla dzieci - Simplus Junior. Zielony, z kolorowymi klawiszami i niezwykle prosty w obsłudze aparat (wystarczy nacisnąć klawisz, by zatelefonować do mamy) działa w systemie pre-paid. - Rodzice nie muszą płacić za swoje pociechy abonamentu, mogą natomiast dokupić kartę, jeśli chcą, by dziecko dzwoniło do nich. Przeprowadziliśmy sondaże, z których wynika, że rodzice chcą być w stałym kontakcie z dzieckiem - wyjaśnia Leszek Kamiński z Plus GSM. - Nie wykluczam, że w przyszłości zaoferujemy naszym klientom telefon dla dzieci - mówi Robert Niczewski z konkurencyjnej Ery GSM. Anna Giza: - Kupno telefonu komórkowego dla najmłodszych jest racjonalne. Większość rodziców robi to, by zapewnić dziecku bezpieczeństwo, a nie po to, żeby się przed kimś popisać.
Ofertę skierowaną do najmłodszych i młodzieży przygotowały też firmy MetroBip i Easy Call - operatorzy systemów przywoławczych. - Płaci ten, kto nadaje wiadomość. Dziecko nie jest więc w jakikolwiek sposób obciążone finansowo - mówi Krystyna Tołłoczko z MetroBip. - Rodzice kupują pagery przede wszystkim po to, by kontrolować swoje pociechy. Dzieci wykorzystują je jednak przede wszystkim do umawiania się na spotkania i zabawy. Nieśmiali chłopcy, którym nie starcza odwagi, by porozmawiać z koleżanką z klasy, mogą za pośrednictwem bipera przełamać wstyd - dodaje. - Pagery dla najmłodszych wyglądają zupełnie inaczej niż te dla dorosłych. Są kolorowe, małe i bardzo proste w obsłudze. Hitem był pager w zegarku Swatcha - mówi Beata Ostrowska z Easy Call.
- U dzieci posługujących się sprzętem dla dorosłych zaciera się granica między tym, co rzeczywiste, a tym, co fikcyjne. Dzieci uważają, że mogą się bawić wszystkim, co jest przeznaczone dla dorosłych. Gdy będą starsze, staną się nieodpowiedzialne. Już dziś głównie uczą się żądać. Czują się lepsze niż ich mniej zamożni rówieśnicy - mówi Anna Dodziuk, psychoterapeutka z Instytutu Psychologii i Zdrowia w Warszawie. - Rodzice, kupując dzieciom coś takiego, sprawiają przyjemność sobie. To jest projekcja własnych marzeń na potomstwo. Wydaje się im, że to, co zobaczą w telewizji, jest czymś ważnym i dobrym. Czerpią wzory zachowań, nie analizując ich sensu - dodaje prof. Piotr Gliński, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.


Konto bankowe to jedyny "dorosły" produkt, który może mieć pozytywny wpływ
na dzieci i młodzież


Dorośli stracili już także wyłączność na samochody. Duże firmy motoryzacyjne podpisują umowy z przedsiębiorstwami, które produkują miniatury aut dla dzieci. Znajdują one nabywców przede wszystkim wśród bardzo zamożnych rodziców, gotowych zrobić wszystko, by zaspokoić kaprysy swoich pociech. Małe auta kosztują 6-10 tys. zł, napędzane są silnikami elektrycznymi lub spalinowymi i rozwijają prędkość do 40 km/h.
Szampan dla dzieci jest co prawda bezalkoholowy, ale sprzedaje się go w butelce łudząco podobnej do oryginalnej. Z ust do ust powtarzana jest historia dziewczynki, która podczas kinderbalu wstała zza stołu i wzniosła toast za zdrowie pani dyrektor przedszkola. Na drugi dzień jej rodzice zostali wezwani na rozmowę do przedszkolnego psychologa. - Napój imitujący alkohol to przerażający pomysł - uważają psychologowie. - Dziecko, gdy dorośnie, będzie się "bawić" prawdziwym alkoholem, nie wyczuwając, że trzeba go używać odpowiedzialnie.
To dzieci wybierają dziś komputery i drukarki, instalują oprogramowanie i kupują płyty CD-ROM. - Częściej niż rodzice potrafią uruchomić komputer. Lepiej sobie radzą w grach zręcznościowych i zabawach logicznych. Siedząc przed komputerem, dziecko uczy się i bawi jednocześnie - przekonuje Dorota Twarowska z Young Digital Poland. Firma ma w katalogu oprogramowanie dla trzylatków - aplikacje multimedialne z poezją Juliana Tuwima i programy do nauki matematyki dla siedmiolatków.
Produkty dla dzieci oferują również instytucje finansowe. Kredyt Bank PBI SA uruchomił ostatnio konto dla młodzieży. - Przeznaczone jest dla dzieci od trzynastego roku życia. Uczy ich oszczędzania, jest wyżej oprocentowane niż konto osobiste dla dorosłych i daje możliwość korzystania z kart Visa Electron. Poza tym każdy nastolatek posiadający konto pomaga ratować foki w Bałtyku, gdyż połowę opłaty za wydanie karty przekazujemy stacji morskiej Uniwersytetu Gdańskiego, która organizuje ośrodek rozrodu fok - mówi Ewa Krawczyk z Kredyt Banku PBI SA. Dorosły, jeśli uzna to za stosowne, ogranicza możliwości dziecka do dysponowania pieniędzmi. Można na przykład określić dzienny limit wypłat gotówkowych dokonywanych za pomocą karty. Wielkopolski Bank Kredytowy oferuje konto dzieciom od czternastego roku życia. - Młodzież może używać karty za granicą i pobierać gotówkę z bankomatów. W całej Europie jest ok. 300 tys. sklepów, które udzielają rabatu posiadaczom karty - mówi Waldemar Leszczyński z WBK SA. - Konto bankowe to jedyny "dorosły" produkt, który może mieć pozytywny wpływ na dzieci i młodzież - uważają psychologowie.
Przedstawiciele firm oferujących poważne produkty dla najmłodszych przyznają, że liczą na to, że gdy dzieci dorosną, staną się ich pełnoprawnymi klientami. - Zaznajamianie dziecka z naszymi ofertami i znakiem firmowym jest skutkiem ubocznym. Nie zaczęliśmy sprzedawać telefonów dla dzieci, by od najmłodszych lat prowadzić klienta - zastrzega Leszek Kamiński. - Chcielibyśmy, by dzieci, którym rodzice kupują nasze kosmetyki, w przyszłości same do nas przyszły na zakupy - mówi Iwona Gniedziejko. - Brzdąc skrapiający się perfumami prawie na pewno zapamięta zapach i będzie go chciał używać, gdy dorośnie. Producenci z reguły nie robią rzeczy nieracjonalnych - mówi prof. Czapiński.
Instytut Rynku Wewnętrznego i Konsumpcji zbadał ostatnio zachowania młodych klientów na rynku. Respondentów pytano między innymi o "dorosłe" produkty dla dzieci i młodzieży. Okazało się, że ok. 20 proc. osób w wieku od 7 do 19 lat uczestniczyło wraz z rodzicami w zakupie telefonu komórkowego. Z kolei 52 proc. dzieci i młodzieży kupuje dla siebie kosmetyki (zarówno te dla dorosłych, jak i wyprodukowane specjalnie z myślą o niepełnoletniej klienteli). Około 60 proc. robi zakupy samodzielnie. - Zainteresowanie tego typu produktami rośnie. Świadczy o tym choćby systematycznie zwiększająca się liczba zamówień na badania rynku młodego klienta - ocenia prof. Anna Olejniczuk-Merta, szefowa GETAS- IRWiK. Socjologowie przewidują, że za kilka lat Polacy odrzucą wzorce, które deprawują ich pociechy. - Na razie konsumujemy wszystko. Po pewnym czasie zaczniemy wybierać - uważa prof. Gliński.
Więcej możesz przeczytać w 11/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.