Cud nad Wisłą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Autorzy warszawskiego kompromisu uświadomili sobie potrzebę jego nieuchronności
Wiosna ożywiła nie tylko przyrodę, ale i politykę. Z coraz większym animuszem szarżują na siebie koalicja i opozycja. Kolejne wypowiedzi polemistów przypominają kanonadę artyleryjską przed wielką bitwą. W tej atmosferze za prawdziwy cud nad Wisłą trzeba uznać porozumienie zawarte w warszawskim samorządzie pomiędzy AWS i Unią Wolności a SLD. Sojusz poparł kandydata UW i AWS na urząd prezydenta stolicy, otrzymując w zamian wiele ważnych stanowisk we władzach miasta. Uzgodniono też zręby polityki warszawskiej na najbliższe lata, co nadaje umowie wymiar szerszy od zwykłego, powyborczego podziału łupów. Jeszcze do niedawna takie rozwiązanie wydawało się mało prawdopodobne. Centralne władze AWS twardo broniły zasady niewchodzenia w żadne układy z radnymi SLD. Na lokalnych działaczy łamiących antyeseldowskie tabu sypały się nagany i kary, włącznie z wykluczeniem z szeregów. Trudno więc było sobie wyobrazić, aby na flagowym okręcie, jakim jest stołeczny samorząd, doszło do zbratania konkurencyjnych załóg. Okazało się to jednak możliwe i to wcale nie dzięki ociepleniu ogólnokrajowego klimatu politycznego. Jasne, że nie byłoby tego porozumienia, gdyby nie coraz bardziej realna groźba skrócenia kadencji samorządowców nie potrafiących wybrać prezydenta miasta. Ale nie wszystko da się wyjaśnić za pomocą tego argumentu. Większość radnych miała przecież realne szanse reelekcji i nie działała wyłącznie pod presją utraty apanaży. Nie ma powodu, aby nie wierzyć, że autorzy warszawskiego kompromisu uświadomili sobie potrzebę jego nieuchronności. Zrozumieli, że podzielone sympatie warszawiaków nie dają żadnej ze stron możliwości odniesienia walnego zwycięstwa. Zamiast więc krwawić w bezsensownej wojnie, lepiej zakopać topór wojenny i skutecznie rozwiązywać miejskie kłopoty. Uskrzydleni partyjnymi programami radni mogą walczyć niby dzielne afrykańskie słonie. Ale wtedy miasto i jego problemy nieuchronnie stają się trawą deptaną przez zacietrzewione kolosy. Tymczasem Warszawa przeżywa stan zawałowy. Wystarczy trafić tu na kilka godzin, a utknie się w korku albo w kolejce do parkingu. Miasto pilnie potrzebuje remontu, którego nie da się dokonać w warunkach bezustannej konfrontacji politycznej. Warszawska "praca organiczna" będzie miała swoich przeciwników. Po obu stronach znajdą się nieprzejednani, chcący eskalacji konfliktu. Lepiej jednak życzyć powodzenia ludziom, którzy chcą ulice remontować, nie zaś dzielić politycznymi i ideologicznymi barykadami.
Więcej możesz przeczytać w 15/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 15/1999 (854)

  • Playback11 kwi 1999Wicemarszałek Sejmu Marek Borowski (SLD) i rzecznik SLD Andrzej Urbańczyk13