Prawo do życia

Dodano:   /  Zmieniono: 34
Savita Halppanavar, 31-letnia indyjska stomatolog, cztery lata temu przeprowadziła się wraz z mężem inżynierem do Galway w zachodniej Irlandii. Pod koniec października zgłosiła się do szpitala, w którym rozpoznano u niej poronienie w toku (była w 17. tygodniu ciąży).
Kobieta miała prosić lekarzy, żeby skoro dziecka i tak nie da się uratować, przeprowadzili aborcję. Pojawiła się sepsa, lekarze usunęli dziecko z macicy dopiero wtedy, gdy jego serce przestało bić. Savita zmarła kilka dni później na oddziale intensywnej terapii.

Pół świata z miejsca huknęło: „Katoliccy barbarzyńcy skazali kobietę na śmierć!”. Czy rzeczywiście kościelne nauczanie nakazujące chronić życie doprowadziło tu do dwóch śmierci, z których przynajmniej jednej można było uniknąć? Po pierwsze, żadne kościelne nauczanie. To nie biskupi piszą ustawy, nawet w Irlandii, bo gdyby je pisali, nie znalazłby się pewnie w nich przepis zezwalający na aborcję, gdy zagrożone jest życie matki. Lekarze z Galway mogli więc legalnie usunąć ciążę. Dlaczego tego nie zrobili? Czy dlatego, że – jak twierdzi zrozpaczony mąż zmarłej – deklarowali, iż są katolikami? A może dlatego, że podejrzewali, iż przeprowadzenie tak inwazyjnego zabiegu na zmagającej się już z poważnym zakażeniem pacjentce może tylko pogorszyć jej stan?

Kompletnych medycznych papierów wciąż jeszcze nie ma. W tej sprawie wszystko idzie zresztą jakimś dziwnym trybem. Koroner potrzebował czterech tygodni na sporządzenie posekcyjnego raportu, na kolejne ustalenia przyjdzie nam pewnie długo czekać. Lekarze komentują to, co wyczytali w gazetach. Chyba żaden z nich nie stwierdził wprost, że wykonanie aborcji z pewnością pozwoliłoby uratować kobiecie życie. Ba, rodaczka Savity, dr Hema Divakar, szefowa indyjskiej federacji ginekologów, w rozmowie z „India Timesem”, też sugerowała, że jeśli lekarze usuwaliby z organizmu Savity żywe dziecko, pogorszyłoby to jej stan w takim stopniu, że prawdopodobnie zmarłaby wcześniej.

W międzyczasie głos zabrali irlandzcy biskupi, przypominając, że Kościół w sytuacji, gdy zagrożone jest życie ciężarnej matki, wcale nie faworyzuje dziecka. Mówi jasno: trzeba zrobić wszystko, żeby ratować i matkę, i dziecko, bo oboje mają równe prawo do życia. Może się zdarzyć, że skutkiem leczenia matki będzie śmierć dziecka, lekarze planując terapię, nie mogą jednak zakładać, że na pewno do niej dojdzie. Słowem – lekarze mieli prawo do stosowania wszystkich dostępnych metod (kroplówek, reanimacji, zabiegów), nawet jeśli mogłyby one być ryzykowne dla dziecka. Nie mieli jednak prawa zabijać jednej osoby, by ratować inną.

Pytanie do wszystkich, którzy krzyczą teraz o „krwi na rękach” Kościoła: czy kogoś, kto mówi: „Nie zabiję dziecka, by ratować matkę, zrobię natomiast wszystko, co mogę, by uratować oboje”, można nazwać zabójcą? Czym różniłby się nagłówek „Kościół skazał na śmierć kobietę” od „Lekarze skazali na śmierć dziecko”? I tu oczywiście dyskusja po raz kolejny wraca do pytania, czy płód to człowiek. Wszystkim, którym nie wystarczy prosta odpowiedź: „Tak”, zwykle przytaczam argument z chłopskiego rozumu: pokażcie mi nieumowny moment, w którym można by powiedzieć, że ludzki płód pięć minut wcześniej nie był człowiekiem, a pięć minut później będzie nim w pełni. Jeśli mamy wątpliwości, czy na pokładzie znajduje się człowiek, nie zatapiamy okrętu – to wyłącznie zdrowy rozsądek, nie żadna religijna indoktrynacja.

Że Savita mogła mieć w tej sprawie inne poglądy? Jasne. Zdecydowała się jednak żyć w innym kręgu kulturowym, akurat takim, który uznaje prawo do życia za wartość powszechną, a nie aplikowaną wyłącznie do lokatorów katolickiego getta. Powtarzam jednak: prawdopodobnie to w ogóle nie jest historia o tym. Tyle że, gdy okaże się już, że decyzja lekarzy z Galway na pewno miała podłoże nie światopoglądowe, lecz medyczne, nikt tego z pewnością nie sprostuje. Dziwnym zbiegiem okoliczności dokładnie w dniu śmierci Savity rząd otrzymał szykowany od dwóch lat raport o aborcji w Irlandii i ruszyły świetnie przygotowane demonstracje zwolenników liberalizacji prawa. Komunikat poszedł w świat: katolicy zabijają niewinnych. A z zabójcami się nie negocjuje.
Więcej możesz przeczytać w 49/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.