Wojna o przeszłość

Wojna o przeszłość

Dodano:   /  Zmieniono: 
To raczej rządy nie nadążają za ewolucją gospodarki, a nie obywatele za rządzącymi
Czy się to narodowcom podoba, czy nie, gospodarki tworzą dziś ligę globalną, jak to trafnie określono w tygodniku "Wprost". Polska zajmuje 28. miejsce po General Motors, a wyprzedza Mitsui Co. Ltd. I jest nam z tym znacznie lepiej niż wtedy, gdy Gierek określał PRL jako dziesiątą potęgę przemysłową świata. Wydobywaliśmy wówczas góry węgla, by wyprodukować energię zużywaną na wytworzenie cementu, którego jeszcze w 1979 r. produkowaliśmy więcej na głowę mieszkańca niż Stany Zjednoczone. Polska nie urosła od tego w siłę, ludziom nie żyło się dostatniej, a w zniszczonym środowisku mieszkań i tak nie przybyło na miarę rozbudowanych apetytów konsumpcyjnych. W końcu to rok później związek zawodowy obywateli pozbawionych państwa zbuntował się przeciw nieskutecznej, nadopiekuńczej władzy. Można powiedzieć, że konflikty społeczne, które trawią do dziś kraje niezdolne do radykalnej transformacji, powodują spory z przeszłością, z nawykiem nieodpowiedzialności za wolność. Słabe organizmy społeczne nie mogą unieść jej ciężaru. Aktywność polskiego społeczeństwa sprawia, że to raczej rządy nie nadążają za wewnętrzną spontaniczną ewolucją niepodległej gospodarki (i tracą popularność), a nie obywatele za rządzącymi. Osobiście z satysfakcją obserwuję, jak powstaje bez przeszkody dla wjeżdżających do Warszawy z Katowic kolejny dwupoziomowy węzeł ułatwiający ruch klientów wielkiego centrum w Jankach. Paręset metrów dalej, u bram Warszawy, nie może się urodzić bezkolizyjne połączenie trasy katowickiej i krakowskiej. Jako liberał uważam, że państwo nie jest od budowania dróg, ale od ustalania możliwości i standardów, które dają szanse, by robili to obywatele i ich gospodarcze struktury. Przedsiębiorcy, kierując się własnym interesem, zrobią więcej dobrego dla nas wszystkich niż urzędnicy, którzy w rzekomej obronie naszego interesu realizują główne przesłanie biurokracji: trwać za nasze pieniądze i tłumaczyć, że się nie da. Przy wszystkich niedostatkach czterech reform gabinetu Jerzego Buzka poruszamy się właśnie w tym kierunku. Oddawanie ludziom władzy - z ogromnymi oporami, co widać! - doskonali nowe mechanizmy, łączące wolność z odpowiedzialnością. Na nieszczęście nie wszystko można sprywatyzować. Na przykład pamięć zbiorowa nie powinna być poddana politycznym zanikom pamięci co bardziej zapalczywych obywateli.
Więcej możesz przeczytać w 17/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.