Superholding

Dodano:   /  Zmieniono: 
Elektrim SA rozpoczął jeden z najbardziej ryzykownych programów restrukturyzacyjnych
Na przełomie lat 80. i 90. Elektrim, zaliczany do największych w PRL państwowych central handlu zagranicznego, nie miał praktycznie żadnego wartościowego majątku trwałego. Obecnie w skład notowanej od marca 1992 r. na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych spółki wchodzi prawie 120 firm, głównie produkcyjnych. Szacunkowa wartość udziałów Elektrimu tylko w sieci telefonii komórkowej Era GSM wynosi 4 mld zł. Holding Elektrim SA wart jest zapewne 6 mld zł. Od lutego 1999 r. nowy zarząd firmy zaczął gwałtownie zmieniać dotychczasową strategię. Jeśli program się powiedzie, może się ona stać jedną z najlepszych i najdroższych polskich spółek.

W poprzednich latach zarząd Elektrimu pod kierownictwem Andrzeja Skowrońskiego kupował niemal wszystko, co było w Polsce do sprzedania. Tym sposobem elektroenergetyczny holding stał się właścicielem m.in. wielkiego gospodarstwa rolnego Pomerania Inwest i PGR Szestno, a także przedsiębiorstwa rolno-spożywczego Elmilk i elewatorów zbożowych. Wybudował również nowoczesną wytwórnię jogurtów Tojo. - Majątek spółki został tak bardzo zdywersyfikowany, że inwestowanie w nią mogło być traktowane tak, jak kupowanie udziałów w całej polskiej gospodarce. Dzięki temu była ona początkowo bardzo atrakcyjna dla zagranicznych inwestorów - ocenia Andrzej Kosiński, doradca inwestycyjny ABN Amro Asset Management. Potem okazało się, że nie wszystkie należące do holdingu firmy przynoszą zyski. - To nie był najlepszy okres działalności spółki - mówi wprost Michał Szymański, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management SA. - Elektrim nie potrafił zrestrukturyzować wielu przejętych przedsiębiorstw ani zwiększyć ich wartości - dodaje Kosiński. - Trudno było przewidzieć, jakie będą wyniki finansowe holdingu. W związku z tym miał on niższą wycenę, niż to by wynikało z analiz fundamentalnych - uważa Aneta Wynimko, doradca inwestycyjny ABN Amro.
Na przełomie lat 1995/1996 zarząd zaczął się koncentrować na kilku strategicznych sektorach. Największe nadzieje wiązano z energetyką, kablami i telekomunikacją. Niezłe notowania spółki podtrzymywała przede wszystkim inwestycja w telefonię komórkową, a także nadzieje związane z udziałem w konsorcjum Autostrada Wielkopolska. W ubiegłym roku należąca do Elektrimu spółka Trasa i Most Świętokrzyski włączyła się w budowę jednego z największych warszawskich przedsięwzięć komunikacyjnych. W przyszłości ma ona czerpać profity z udostępnionych w ten sposób cennych terenów inwestycyjnych. Jednocześnie dwa lata temu sprzedano Tojo (dziś produkuje się tam jogurty Frutis).


Barbara Lundberg Andrzej Skowroński
Andrzej Skowroński funkcję prezesa Elektrimu przestał pełnić pod koniec ubiegłego roku. Głównym powodem jego odejścia było zatajenie umowy przekazania pakietu akcji Ery GSM firmie Jana Kulczyka. Następcą Skowrońskiego jest Amerykanka Barbara Lundberg, wcześniej pracująca w Polsko-Amerykańskim Funduszu Przedsiębiorczości i Enterprise Investors w Warszawie.


Pod koniec ubiegłego roku funkcję prezesa przestał pełnić Andrzej Skowroński. Jego miejsce zajęła - zatrudniona w Polsko-Amerykańskim Funduszu Przedsiębiorczości i w warszawskim biurze Enterprise Investors - Amerykanka Barbara Lundberg. - Nowy zarząd coraz wyraźniej koncentruje się na trzech wybranych segmentach - zauważa Aneta Wynimko. Sprzedano Pomeranię, Elmilk, Śląskie Zakłady Przemysłu Wapienniczego Opolwap, Cementownię Ożarów, produkujący stolarkę budowlaną zakład Eltis (Warszawa), Ekotextil Plus (Łódź) i System 3000 (Kraków). Holding pozbywa się firm hotelarskich i gastronomicznych (Elektor w Krakowie) oraz medialnych. W niedalekiej przyszłości z jego struktur zostanie zapewne wyprowadzonych kilkanaście, a może kilkadziesiąt innych firm, uznawanych za balast. W 1998 r. Elektrim SA wraz z czterema wydzielonymi spółkami (Kable, Energetyka, Motor i Volt) zanotował przychód netto w wysokości 1,74 mld zł. Ubiegłoroczne przychody Elektrimu szacuje się na 3,6 mld zł. Holding jest inwestorem pasywnym w kilku firmach uznawanych za dochodowe - m.in. w Warszawskiej Giełdzie Towarowej i we Wschodnioeuropejskim Centrum Handlu World Trade Center w Gdyni. Ma niemal połowę udziałów w największej polskiej fabryce kotłów Rafako w Raciborzu. Spółka Elektrim Kable Polskie jest dziś największym w Polsce producentem kabli. Połączone na początku tego roku zakłady w Bydgoszczy, Ożarowie i Szczecinie oprócz tradycyjnych kabli wytwarzają najnowocześniejsze wyroby, m.in. światłowody i przewody do połączeń informatycznych. W fabrykach Elektrimu powstają kable podziemne zastępujące napowietrzne linie przesyłowe wysokiego napięcia.
Po udanej inwestycji w Polską Telefonię Cyfrową (Era GSM) Elektrim uwierzył, że podobne profity będzie w przyszłości czerpał, lokując kapitał w inne dziedziny telekomunikacji. Należąca do niego firma El-Net (Bydgoszcz) zdobyła koncesje na telefonizację byłych województw bydgoskiego, koszalińskiego, słupskiego, suwalskiego i kilku gmin w konińskim. Spółka TV-Tel (Kutno) zajmie się telefonizacją w byłym województwie płockim. Do Telefonii Regionalnej Mysłowice należy 42 proc. byłego województwa katowickiego. Zakład Telekomunikacyjny św. Olafa będzie telefonizował dawne województwo olsztyńskie. Dotychczas na koncesje wydano 180 mln zł, a na związane z nimi inwestycje trzeba będzie zapewne wyłożyć ponad miliard złotych. Na dokończenie budowy sieci telefonicznej w Bydgoszczy El-Net zaciągnął kredyt bankowy w wysokości 305 mln zł.


Gdyby zrealizowano wszystkie przedsięwzięcia telekomunikacyjne, imperium Elektrimu obejmowałoby 58,8 proc. powierzchni kraju

W tym roku El-Net zwyciężył w przetargu na prywatne telefony dla Warszawy. Zaoferował za koncesję 300 mln USD, analitycy z banku ABN Amro wyliczyli zaś, że nie powinna ona kosztować więcej niż 195 mln USD. Ministerstwo Łączności na razie wstrzymuje się z wydaniem tej koncesji, gdyż - zdaniem konkurencji - wystąpiły okoliczności, które mogły mieć wpływ na przebieg konkursu (na przykład wstępna umowa z niemieckim operatorem Deutsche Telekom).
Pretendenci do telefonizacji Warszawy wskazywali, że oferta El-Netu opiera się na tzw. radiodostępie, który na ogół nie jest stosowany w dużych miastach i nie daje większych możliwości przesyłania przekazów multimedialnych. Nie czekając na ostateczne rozstrzygnięcie, Elektrim zdecydował się na zakupienie (za 325 mln USD) 100 proc. udziałów jednego z konkurentów - Bresnan International Partners Poland. Firma ta jest właścicielem największego warszawskiego operatora telewizji kablowej - Aster City. Elektrim zyskał dzięki temu kablowy dostęp do 290 tys. abonentów i do ponad 1600 km światłowodów. Umożliwi to stosunkowo łatwą telefonizację stolicy. Inwestycje w Warszawie i tak będą kosztować jednak prawie miliard złotych. Ponadto Bresnan jest pośrednim lub bezpośrednim udziałowcem w innych firmach telekomunikacyjnych i kablowych: Telefonii Polskiej Zachód, Katowickiej Telewizji Kablowej, Regionalnej Telewizji Kablowej Autocom i Warszawskich Sieciach Kablowych.
Nie jest to koniec walki Elektrimu o polskie telefony. 8 kwietnia 1999 r. holding nabył 100 proc. akcji spółki Pilicka Telefonia SA. Wartość kontraktu szacuje się na 140 mln USD. W efekcie spółka przejęła 10 tys. abonentów telefonicznych i zyskała dostęp do rynków w byłych województwach radomskim, tarnobrzeskim i piotrkowskim. Na obszarze tym mieszka 2 mln osób. Dwa tygodnie wcześniej Elektrim podpisał list intencyjny w sprawie wyłączności na negocjowanie umowy dotyczącej zakupu kolejnej spółki telekomunikacyjnej: Poland Telecom Operators N.V. Wydaje się, że oznacza to rychłą finalizację wstępnych zamierzeń, bo PTO już uzyskała od Elektrimu (pod zastaw części swojego majątku) pożyczkę w wysokości 19 mln USD. Przejęcie PTO oznacza włączenie do Elektrimu pięciu lokalnych operatorów - Telefonii Brzeskiej, Polskiej Telefonii Wiejskiej, spółek Retel i Mid-West Telefonia Środkowo-Zachodnia. Działają oni na terenach dawnych województw leszczyńskiego, sieradzkiego, skierniewickiego, ciechanowskiego, ostrołęckiego, białostockiego, siedleckiego, bialskiego, kieleckiego, rzeszowskiego, zamojskiego, przemyskiego, krośnieńskiego i tarnowskiego, czyli na 27 proc. powierzchni Polski, zamieszkanej przez 7,8 mln ludzi. Gdyby zrealizowano wszystkie przedsięwzięcia telekomunikacyjne, imperium Elektrimu obejmowałoby 58,8 proc. powierzchni kraju.
Analitycy zastanawiają się jednak, czy przy obecnym systemie koncesjonowania inwestycje w niezależną telekomunikację kiedykolwiek przyniosą oczekiwane rezultaty. Na przykład opłata za koncesję na prywatną sieć telefoniczną w Rio de Janeiro kosztowała 30 mln USD. Przerosło to możliwości jednego ze światowych potentatów w telekomunikacji, który uznał, że nie uda się mu szybko odzyskać zainwestowanego kapitału. - Tak wysokie opłaty za koncesje oznaczają samobójstwo niemal wszystkich prywatnych operatorów - ocenia Meir Srebernik, prezes konkurującej z El-Netem firmy Netia Telekom. Menedżerowie El-Netu są jednak przekonani, iż telekomunikacja jest na tyle perspektywicznym przedsięwzięciem, że pieniądze na inwestycje z nią związane zawsze się znajdą. W takim przekonaniu mają ich utwierdzać przede wszystkim amerykańscy inwestorzy.
Do zobowiązań inwestycyjnych Elektrimu podjętych w pierwszym kwartale 1999 r. należy dodać podpisaną przez Barbarę Lundberg umowę zakupu od skarbu państwa 20 proc. akcji Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (ZE PAK) - drugiego co do wielkości producenta energii elektrycznej w Polsce. Wartość transakcji wyniesie 87,9 mln USD. Obecnie w zespole tym pracuje 4260 osób. Stworzone przez Elektrim konsorcjum, w którego skład wchodzą ponadto spółki Megadex, Mostostal Warszawa i Energomontaż Północ, zobowiązało się do podwyższenia kapitału spółki ZE PAK o równowartość 100 mln USD. Dziesięcioletni program modernizacji elektrowni ma kosztować ponad miliard dolarów. Pierwszy etap prac, który potrwa do 2003 r., pochłonie 430 mln USD.
Czy Elektrim znajdzie pieniądze na wszystkie inwestycje, koncesje i zobowiązania? Pytań dotyczących strategii działania i przyszłości Elektrimu można by postawić znacznie więcej. Rzecz w tym, że na większość z nich raczej nie należy oczekiwać wyczerpujących odpowiedzi. Zapewne nie zna ich też zarząd spółki.
Kto naprawdę rządzi Elektrimem? Mówi się o tym, że na dymisję poprzedniego prezesa Andrzeja Skowrońskiego nalegali, po ujawnieniu umowy dotyczącej przekazania pakietu akcji Ery poznańskiemu biznesmenowi Janowi Kulczykowi, przede wszystkim zagraniczni inwestorzy. Formalnie na odwołanie prezesa nie mieliby większego wpływu. Do największych z nich, czyli Banku Austria Creditanstalt AG, Merryl Lynch oraz Emerging Markets Growth Fund, należy łącznie 23,6 proc. akcji spółki. Chemia Polska dysponuje pakietem 9,6 proc. akcji. Reszta kapitału akcyjnego jest rozproszona. Analitycy giełdowi przypuszczają, że być może ponad połowa akcji znalazła się w rękach dwudziestu zagranicznych - przede wszystkim amerykańskich - funduszy emerytalnych i inwestycyjnych. W wypadku, gdy istnieje możliwość wywołania działań mogących podnieść ich zyski bądź też w sytuacjach zagrożenia, potrafią one jednoczyć swoje siły. Tak się zapewne stało, gdy powoływano nowego prezesa. Wśród polskich akcjonariuszy panuje przekonanie, że owo bezimienne gremium potrafi znaleźć fundusze na nowe, liczone w miliardach złotych inwestycje. Czy tak się stanie? W rachubę raczej nie wchodzą nowe kredyty, gdyż zobowiązania spółki wo- bec banków dwuipółkrotnie przekroczyły wartość własnego kapitału. Szacuje się je na 1,7 mld zł. Pozostają więc inne formy pozyskiwania kapitału, przede wszystkim obligacje oraz być może emisje akcji. Czy odnowiony Elektrim wejdzie do grona najlepszych polskich przedsiębiorstw?
Więcej możesz przeczytać w 18/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.