MENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wydarzenia - Polska
W warszawskiej Zachęcie otwarto wystawę "Współczesnej grafiki amerykańskiej" (z prywatnych zbiorów szwedzkiego biznesmena Torstena Lilji). Zgromadzono tu niemal 200 grafik wybitnych artystów współczesnych, którzy odegrali ogromną rolę w rozwoju pop-artu w latach 50. i 60. W kolekcji Lilji znajdują się jednak głównie prace z lat 80. Na warszawskiej wystawie pokazano cykle graficzne najważniejszych twórców amerykańskich: Jima Dina, Jaspera Johnsa, Roya Lichtensteina, Claesa Oldenburga, Roberta Rauschenberga, Franka Stelli oraz Davida Hockneya (Brytyjczyka żyjącego w Kalifornii). W latach 80. pop-art został oficjalnie zaakceptowany przez artystów, widzów i krytyków jako jeden z kierunków sztuki. Kontrowersyjne dyskusje wokół sztuki skandalizującej awangardy zaliczono do przeszłości. Nie ma więc na wystawie prac, które w sposób bezpośredni nawiązywałyby do pomysłów kopiowania głowy Marylin Monroe czy demonstrowania puszki zupy Campbella ekscentrycznego Andy?ego Warhola. Z wielu grafik przebija jednak tęsknota do czasów świetności pop-artu. Na wielkoformatowych pracach Roya Lichtensteina powtarza się motyw powiększonej klatki z komiksu. Natomiast Oldenburg proponuje utopijne projekty mostu zbudowanego z gigantycznych, wygiętych w łuk śrub. Interesującym artystą w kolekcji Lilji jest Jim Dine; na wystawie zaprezentowano jego serię "Ręcznie kolorowane serca wiedeńskie" oraz cykl "Dziesięć zimowych narzędzi". Ten ostatni jest sztandarowym przykładem gloryfikowania przez pop-art przedmiotów codziennego użytku. W wypadku Dina są to między innymi nożyce, sztućce, obcęgi, pędzle. "Witajcie na wodnej planecie" to futurystyczna seria barwnych, ekspresyjnych grafik wykonanych techniką kolażu przez Rosenqui- sta. Na szczególną uwagę zasługują również prace Roberta Rauschenberga, stanowiące prawie propagandowe kolaże ułożone w historię "Stosunków radziecko-amerykańskich". Kolekcja Lilji daje możliwość zaobserwowania zmian zachodzących w sztuce pop-artu, skłania do refleksji nad jej miejscem we współczesnym świecie. "Współczesną grafikę amerykańską" można oglądać do 16 maja.
(ES)

W Muzeum Narodowym w Warszawie można obejrzeć ok. 350 zdjęć portretowych oraz przedstawiających pejzaż i najważniejsze wydarzenia z życia mieszkańców Wilna w latach 1860-1944. Wystawa "Spojrzenie na Wilno" przypomina historię i przybliża kulturę polskich Kresów Wschodnich, które w rozwoju fotografii polskiej odegrały wyjątkową rolę. Początki fotografii wileńskiej przypadły na bardzo trudny okres w dziejach miasta. Rozwój tej sztuki ściśle był związany z dekretami, postanowieniami i obostrzeniami carskimi. W 1918 r. w strukturze reaktywowanego Uniwersytetu Stefana Batorego powstał pierwszy polski Zakład Fotografii Artystycznej przy Wydziale Sztuk Pięknych. Historię rozwoju fotografii wileńskiej już w 1939 r. usiłował "zebrać" znakomity artysta fotografik Jan Bułhak, świetnie władający zarówno aparatem, jak i piórem. W Polsce powojennej badania nad sztuką i kulturą polskich kresów wschodnich stanowiły temat tabu. Swoich monograficznych wystaw doczekali się jedynie Jan Bułhak (jego prace można oglądać na warszawskiej wystawie) oraz Stanisław Filibert Fleury. Początki stałej, zawodowej fotografii w Wilnie datowane są na rok 1853. Pierwszy zakład tej branży założył w 1845 r. Eljasz Rozenson, który przybył tu z Królewca. W 1861 r. działały w Wilnie już cztery zakłady fotograficzne (Alberta Świeykowskiego, Abdona Korzona, Waleriana Dowmonta i Achillesa Bonoldiego), gdzie wykonywano głównie portrety. W latach 1861-1865 zabytki wileńskie popularyzował Abdon Korzon. Jego malarskie zdjęcia utrzymane w konwencji pejzażu romantycznego publikowano na łamach "Tygodnika Ilustrowanego". Powstanie styczniowe zredukowało liczbę wileńskich zakładów fotograficznych do jednego - Alberta Świeykowskiego. Zmieniły się wówczas zasady otwierania tego typu pracowni. Na wykonywanie zdjęć poza atelier potrzebna była zgoda gubernatora. W kwietniu 1865 r. przyjechał do Wilna wybitny artysta Józef Czechowicz; tylko on miał zezwolenie na wykonywanie fotografii pleneru. Dzięki temu stał się autorem ponad 200 zdjęć Wilna powstałych między 1872 a 1874 r. Cechą charakterystyczną jego prac są ujęcia z tzw. tarasów widokowych. Po Czechowiczu zdjęcia miasta wykonywali Stanisław F. Fleury oraz "Bracia Butkowscy" (Miron i Leon). W 1905 r. wskutek wojny japońskiej nastąpiło ekonomiczne i polityczne osłabienie Rosji. Zelżała cenzura, zmieniły się przepisy o działalności zakładów fotograficznych. Wówczas w historii fotografii wileńskiej nastąpił kolejny przełom. W roku 1909 spotkało się w tym mieście dwóch znakomitych artystów Jan Bułhak i Ferdynand Ruszczyc. Ta konfrontacja zaowocowała między innymi powstaniem nowej pracowni Jana Bułhaka. Z lat 1912-1917 pochodzi większość prezentowanych prac tego twórcy. W zbiorach muzeum znajdują się także wczesne albumy artysty oraz cztery albumy z 1917 r., które Ruszczyc woził na posiedzenie komisji przygotowującej traktat wersalski.
(ES)


KSIAŻKI
Tomasz Lis dotarł do wszystkich wpływowych osób, które decydowały o przyjęciu Rzeczypospolitej do NATO. Owocem jego rozmów, obserwacji i analiz jest książka "Wielki finał" (Znak). Lis już wcześniej udowodnił, że potrafi pisać. Swoje literackie walory potwierdza również tym razem. Żywym językiem przedstawia poszczególne etapy batalii o przystąpienie Polski do NATO. Tak ważnej dla narodowego interesu kampanii politycznej i tak skutecznie poprowadzonej przez Warszawę nie było od czasu odzyskania przez nasz kraj niepodległości w 1918 r. Nie była to łatwa debata także w samych Stanach Zjednoczonych, gdzie ścierały się racje zwolenników i przeciwników rozszerzenia aliansu. Pokonanie oporu tych ostatnich musiało być misterną grą. Nie wszystkich udało się przekonać, ale i tak przystąpienie Polski do NATO przegłosowano komfortową większością w amerykańskim Senacie. W publikacji Lisa przewijają się wszystkie kluczowe postaci najnowszej historii Polski. Jako bezstronny reporter autor wszystkim oddaje sprawiedliwość. Na łamach tej interesującej pozycji spotykają się między innymi Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski. Zresztą nic dziwnego. Tomasz Lis znany jest ze swego "ekumenizmu". To bowiem on doprowadził do medialnego pojednania tych dwóch osobistości krajowego życia politycznego. (HS) .

Program II TVP od miesiąca emituje serial "Szpital Dzieciątka Jezus", pierwszy polski tzw. docu-soup. Akcję (niemal fabularną) nie zarejestrowano w hali zdjęciowej, lecz w warszawskim Szpitalu Dzieciątka Jezus, aktorami są zaś rzeczywiste postaci: lekarze, pielęgniarki oraz pacjenci ze swoimi prawdziwymi dolegliwościami, stresami, zwycięstwami i klęskami (żona ofiarująca mężowi nerkę; siedemnastoletnia dziewczyna, która rodzi nie chciane dziecko, przekonuje się pod wpływem przyjaznej atmosfery szpitala do macierzyństwa). Po raz kolejny okazuje się, że najlepszym scenarzystą filmu jest życie, pod warunkiem, iż znajdą się producenci i twórcy, którzy zechcą to zauważyć. Twórcami filmu są Nono Dragowic, Grzegorz Siedlecki i Stanisław Krzemiński, a producentem Besta Films. Serial jest jeszcze jednym dowodem na to, że szansą dla TVP jest szersza współpraca z niezależnymi producentami.
(MCz)


"Jestem tak szczęśliwy, że koncerty postanowiono przełożyć, nie zaś odwoływać. Wszyscy graliście tak cudownie w czasie pierwszych występów tournée, a wiem, że będzie jeszcze lepiej, kiedy wznowimy pracę" - napisał do "wszystkich moich kolegów z orkiestry Sinfonia Varsovia" lord Yehudi Menuhin 11 marca (dzień przed śmiercią) ze szpitala w Berlinie. Chodziło o serię występów w Niemczech (muzycy rozpoczęli je 1 marca; zdążyli zagrać w siedmiu miastach). Mieli też opracowany kalendarz wspólnych koncertów na najbliższe dwa lata (80 proc. wszystkich planowanych występów Sinfonii Varsovii). Los jednak zrządził, że zamiast dokończyć wspólną podróż Sinfonii Varsovii, przyszło pożegnać na zawsze człowieka, który był nie tylko jej pierwszym gościnnym dyrygentem, lecz także przyjacielem, osobą bliską, niemal kimś z rodziny. Swoje uczucia muzycy wyrazili 21 kwietnia w Filharmonii Narodowej w koncercie "Yehudi Menuhin in memoriam". Po raz pierwszy stanął przed tym zespołem dyrektor tej instytucji Kazimierz Kord, a w programie znalazły się "Muzyka żałobna" Witolda Lutosławskiego, "De profundis" Krzysztofa Pendereckiego i III symfonia "Eroica" Ludwiga van Beethovena (koncertu będzie można wysłuchać 2 maja w Programie II Polskiego Radia). Muzycy grali honorowo, a dochód z koncertu przeznaczono na fundusz stypendialny im. Yehudiego Menuhina, który przywiązywał wielką wagę do kształcenia "muzycznej" młodzieży; nawet kazał się pochować koło jednej z założonych przez siebie szkół w Londynie. 3 maja w opactwie westminsterskim odbędzie się spotkanie ku czci Menuhina z udziałem uczniów tych szkół oraz polityków. Osierocona Sinfonia Varsovia dzięki kontaktom z agencją Menuhina ma już nowy kalendarz koncertowy; w występach udział wezmą tacy dyrygenci, jak Mścisław Rostropowicz, Marek Janowski czy Michel Plasson. (DS)



Fotografie Wiktora Wołkowa, który dwadzieścia lat wędruje przez rozlewiska, grądy, łąki i wsie nadbiebrzańskie, lata nad nimi w różnych porach roku, pokazują różnicę pomiędzy grudami ziemi suchej i mokrej w świetle południa i wieczoru. Na zdjęciach zachodzące słońce zmienia się w ogień, a stare czółno śpi w mule okrytym złotym listowiem. Fotogramy Wiktora Wołkowa wypełniają bardzo osobisty i z założenia skromny wobec majestatu natury album zatytułowany "Biebrza". Jego szczególną wartością jest wielka seria zdjęć lotniczych. Spojrzenie na rzekę z wysokości ukazuje nowy wymiar krajobrazu, pokazując jego hydro- i geomechanikę, struktury zaskakująco piękne i bliskie wizjom oraz przeczuciom, a może także najgłębszym zapisom podświadomości, pamięci genetycznej, którą twórcy awangardy, wizjonerzy i abstrakcjoniści wykorzystują w swoich dziełach. (MCz)
Więcej możesz przeczytać w 18/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.