Państwo Lexy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Słowacja zdoła się oczyścić ze spuścizny mecziaryzmu?
Jeszcze rok temu był człowiekiem "nie do ruszenia", protegowanym i pretorianinem mocnego człowieka Bratysławy, czyli Vladimira Mec?iara. Ówczesna słowacka opozycja, która kilka miesięcy temu przejęła w Słowacji ster władzy, nienawidziła go, uważając za autora politycznych prowokacji i nadużyć. Przed dwoma tygodniami parlament w Bratysławie po wielogodzinnej debacie wydał zgodę na aresztowanie Ivana Lexy, byłego szefa słowackich służb bezpieczeństwa (SIS). Postawiono mu zarzut współudziału w aż pięciu poważnych przestępstwach, m.in. w uprowadzeniu do Austrii w 1995 r. syna ówczesnego prezydenta Michala Kovac?a. Podejrzewany jest również o próbę zorganizowania po wyborach w 1998 r. podziemnych struktur służb specjalnych. Zdaniem policji, byli agenci SIS przygotowywali zamachy polityczne na członków obecnego rządu, na przykład premiera Mikulas?a Dzurindę. Ivanowi Lexie grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Pociągnięcie go do odpowiedzialności jest sukcesem nowego rządu, który w listopadzie ubiegłego roku za cel postawił sobie rozliczenie nadużyć i przestępstw "republiki kolesiów" z epoki mecziaryzmu. Na ostateczny wynik głosowania w parlamencie ogromny wpływ miały zeznania zastępcy byłego szefa SIS, który nieoczekiwanie przyznał się do udziału w porwaniu syna prezydenta oraz uczestnictwa w innych przestępstwach, jakich dopuściły się słowackie tajne służby. Nie wszyscy posłowie koalicji rządowej popierali wniosek o aresztowanie Lexy. Podczas wcześniejszego posiedzenia komisji immunitetowej parlamentu członkowie współrządzącej lewicowej Partii Porozumienia Obywatelskiego (SOP) głosowali przeciwko aresztowaniu. - Niektórzy posłowie lewicy mogą być szantażowani przez byłego szefa służb specjalnych - tłumaczy ich zachowanie Peter Tóth, komentator niezależnego dziennika "Sme". Nie ulega wątpliwości, że w okresie swego panowania w SIS Ivan Lexa aktywnie zbierał informacje dyskredytujące polityków ówczesnej opozycji. Potwierdził to obecny szef służb specjalnych Vladimir Mitro, który w lutym przedstawił na forum parlamentu obszerny raport demaskujący prawdę o działalności SIS podczas ostatniej kadencji premiera Mec?iara. Mimo że o popełnienie niektórych przestępstw, jak choćby porwanie Kovac?a juniora, opozycja podejrzewała służby specjalne już od lat, osłupiali posłowie z przerażeniem wsłuchiwali się w słowa raportu Mitry. Wynikało z niego jednoznacznie, że Lexa uczynił z SIS instrument do walki politycznej z opozycją. O winie byłego szefa służb bezpieczeństwa przekonana jest większość społeczeństwa. Podczas badania opinii publicznej przeprowadzonego przez agencję POLIS Slovakia tuż przed owym głosowaniem w parlamencie aż 56,4 proc. respondentów nie miało żadnych wątpliwości lub było mocno przekonanych o tym, że SIS pod rządami Lexy dopuściły się wielu przestępstw. Powstałe w 1993 r. nowe słowackie służby bezpieczeństwa SIS, którymi kierował wówczas obecny szef Vladimir Mitro, mianowany na to stanowisko przez prezydenta Kovac?a, w pierwszych dwóch latach swej działalności pracowały zgodnie z uznanymi na świecie demokratycznymi standardami i nawiązały dobre kontakty ze swoimi zachodnimi odpowiednikami. W 1995 r., korzystając ze zmian w ustawie, premier Vladimir Mec?iar oddał władze nad SIS w ręce Ivana Lexy. - Nowy szef diametralnie zmienił metody i cele działań podległej mu instytucji, która skoncentrowała się na bezpośredniej walce z opozycją. Prowadzono inwigilację polityków i dziennikarzy. Nawiązano współpracę ze zorganizowanymi grupami przestępczymi, którym zlecano wykonywanie czarnej roboty. Służby specjalne służyły im niezbędną wiedzą i środkami umożliwiającymi maksymalne utajnienie przestępczych działań - mówi Peter Tóth, którego SIS kilkakrotnie próbowała zastraszyć, podobnie jak innych dziennikarzy piszących o nielegalnych machinacjach służb specjalnych. W 1995 r. został pobity przez nasłanych oprawców, a w listopadzie 1997 r. spalono mu samochód. - Mamy nagrania dziesiątek godzin połączeń radiowych między agentami SIS, z których jednoznacznie wynika, że służby te systematycznie śledziły działaczy opozycji, dziennikarzy i przedstawicieli hierarchii kościelnej, by zgromadzić dyskredytujące ich materiały - mówi Milan Z?izny, dziennikarz słowackiej sekcji Radia Wolna Europa. Najsłynniejszą akcją SIS wymierzoną przeciwko Kościołowi była przeprowadzona w 1995 r. prowokacja w Bańskiej Bystrzycy; jej celem było skompromitowanie tamtejszego biskupa Rudolfa Balaz?a i kardynała Jana Sokola. Miała to być zemsta władz za to, że biskup odważył się publicznie krytykować przegłosowanie przez mecziarowską koalicję - wbrew konstytucji - wotum nieufności dla prezydenta Kovac?a. Podstawiony przez SIS agent zaoferował kurii 200 tys. dolarów za sprzedaż tryptyku "Pokłon trzech króli". Mimo że transakcja była całkowicie zgodna z prawem, policja oskarżyła dyrektora urzędu biskupa o próbę nielegalnej sprzedaży pamiątki narodowej. Za czasów Ivana Lexy dobre stosunki z Zachodem zastąpiło zacieśnienie współpracy z rosyjskimi służbami specjalnymi. SIS aktywnie zaangażowały się również w działania międzynarodowe, prowadząc tajne akcje godzące w interesy swoich sąsiadów. Operacja o kryptonimie "Dez?o" miała na celu wspieranie i aktywizowanie działań czeskich grup ultraprawicowych do wystąpień przeciwko mniejszości romskiej, co w rezultacie miało zdyskredytować Republikę Czeską jako potencjalnego członka Paktu Północnoatlantyckiego. Z kolei zadaniem akcji "Neutron" było wywołanie w Czechach dyskusji na temat potrzeby wstępowania do NATO. Aby zmniejszyć szanse Węgier na wejście do sojuszu, SIS przygotowała operację "Omega". Stratedzy słowackich służb bezpieczeństwa zamierzali wywołać wrażenie, że Węgry są uprzywilejowanym partnerem USA w Europie. SIS planowały również działania zmierzające do pogorszenia stosunków na linii Wiedeń - Bonn. Raport Mitry nie wspominał, by analogiczne akcje prowadzono również przeciwko Polsce. Rozmach planowanej zagranicznej dywersji politycznej słowackich służb bezpieczeństwa zdaje się wykraczać poza dość skromne możliwości niewielkiego państwa w środku Europy. Nieodparcie nasuwa się więc pytanie - na razie bez odpowiedzi - czy inspiracja dla tych działań mogła pochodzić spoza Słowacji? Faktem jest, że oficerowie słowackiego wywiadu regularnie jeździli na szkolenia do Moskwy. Rosyjscy specjaliści także jeździli do Bratysławy, by na miejscu szkolić tutejszych funkcjonariuszy. Nowy szef SIS zaczyna tworzenie tajnych służb niejako od początku. Odbudowa struktur, do których rząd będzie mógł mieć zaufanie, potrwa co najmniej kilka lat. Czystka objęła nie tylko byłych agentów. Krótko po objęciu władzy rząd premiera Mikulas?a Dzurindy przystąpił do usuwania ze stanowisk skompromitowanych urzędników. Ponownie sprawdzana jest dokumentacja przeprowadzanych za rządów Mec?iara prywatyzacji. - Funkcjonariusze służb specjalnych, korzystając z paszportów dyplomatycznych, wywozili za granicę dewizy pochodzące z nielegalnych źródeł i umieszczali je na anonimowych kontach - twierdzi Tóth. Prawdopodobnie podstawione firmy kupowały po śmiesznie niskich cenach prywatyzowane przedsiębiorstwa. Tłumaczyłoby to dziwne zainteresowanie Słowacją egzotycznego kapitału gibraltarskiego, który wśród zagranicznych inwestorów na Słowacji zajmuje pierwsze miejsce. Dzurinda odrzuca zarzuty opozycji twierdzącej, że rząd prowadzi "polowanie na czarownice". O ewentualnym pociągnięciu do odpowiedzialności i nałożeniu kar zadecydują suwerenne sądy. Premierowi bardzo zależy na tym, by kraj szybko odzyskał międzynarodowy kredyt zaufania. Zwłaszcza że plany polityki zagranicznej nowego rządu są wyjątkowo ambitne. - Aspiracją Słowacji jest uzyskanie zaproszenia do negocjacji z Unią Europejską do końca tego roku. Liczę się również z tym, że najpóźniej w przyszłym roku staniemy się członkiem OECD. Z kolei członkostwo Słowacji w NATO leży w interesie samego sojuszu, wystarczy tylko spojrzeć na mapę - przekonuje premier Dzurinda.

Więcej możesz przeczytać w 18/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.