Co to jest kultura

Dodano:   /  Zmieniono: 
Można śmiało powiedzieć, że trzy czwarte narodu nie czyta i nie ma najmniejszego znaczenia, czy książka kosztuje 20 zł czy 25 zł. Jeśli będzie kosztowała 10 zł, też nie kupią, bo za to można wypić cztery piwa!
Minister Andrzej Zakrzewski (kultura i sztuka) ma plany ambitne i chęci jak najlepsze. Wiadomo jednak od dawna, co jest dobrymi chęciami wybrukowane, więc nie mówmy o tym. Mówmy o konkretach. Jeśli ktoś przy tym rozumie, że ja myślę tu o pieniądzach, to się myli. To znaczy - o pieniądzach też, ale nie przede wszystkim. A o czym myślę przede wszystkim? O wszystkim myślę przede wszystkim. O wszystkim!

Minister Zakrzewski zapowiedział, że chce się spotkać z poprzednimi ministrami. Żałuję, że czapka niewidka jest rekwizytem z bajek, bo bardzo bym chciał taką na mój łysy łeb nałożyć i być niewidzialnym świadkiem spotkania z ministrem Podkańskim na przykład. Podkański to jest ten, który będąc ministrem, chciał się spotkać z Janem Matejką. Może coś mylę. Może chodziło o innego malarza lub kompozytora. Tak! Możliwe, że chciał, by mu Szopen coś zagrał na pianinie. Nieważne. Ważne, że chodziło o kogoś, o kim wszyscy wiedzieli, że dawno nie żyje. Wszyscy oprócz ministra Podkańskiego.
Nie życzę źle ministrowi Zakrzewskiemu. Przeciwnie - dobrze mu życzę, ale dobrze mu nie wróżę. Co on może zrobić, jeśli chce podnieść poziom kultury? Przecież poziom ten się nie podniesie, jeśli film "Ogniem i mieczem" zdobędzie Oscara, a nawet gdyby, film nie będzie przez to lepszy, tylko Oscar będzie gorszy. Podniesienie poziomu kultury nie nastąpi nawet wtedy, gdy się wszystkie książki zwolni z podatku VAT. Bardzo to jest, przyznaję, szlachetny zamiar ministra Zakrzewskiego, ale przecież on sam dobrze wie, że 70 proc. naszego narodu nie czyta książek. Biorąc pod uwagę błąd statystyczny i to, że niektórzy ankietowani korzystanie z książki opłat telewizyjnych potraktowali jako lekturę powieści - biorąc to wszystko zatem - można śmiało powiedzieć, że trzy czwarte narodu nie czyta i nie ma najmniejszego znaczenia, czy książka kosztuje 20 zł czy 25 zł. Jeśli będzie kosztowała 10 zł, też nie kupią, bo za to można wypić cztery piwa!
Felieton z racji ograniczonej objętości nie pozwala na subtelne analizy. Na szczęście, na takie mnie nie stać, bo przeczytałem za mało książek i dlatego piszę o tym lapidarnie. Będzie nam więc - tak przypuszczam - liczba nie czytających procentowo wzrastać, a to z prostego powodu: książka ma to do siebie, że każe się zastanowić. Nawet słaba książka. A tymczasem brak zastanowienia, prostactwo i chamstwo są bardziej opłacalne od subtelności i kultury.
Od dwudziestu lat jeżdżę na trasie Suwałki-Warszawa brudnym i śmierdzącym wagonem PKP, a za oknem - po obu stronach torów - oglądam z roku na rok coraz grubsze i wyższe trzysta kilometrów śmieci. I nic nie zrobi żaden minister kultury, by był nie wiem jak kulturalny, jeśli inni ministrowie, z ministrem ochrony środowiska na czele, są tak prymitywni, że im te polskie kilkaset kilometrów kwadratowych gnoju, wysypiska, rdzy, żużla, tłuczonego szkła, plastiku i popalonych łąk - że im to wszystko zupełnie nie przeszkadza i spokojnie puszczają bąki w swoje ministerialne fotele.

Pieniądze są teraz obrzydliwie nazywane "szmalem",
a szmal się zgarnia, gdy jest się cwanym, a nie ma się żadnych hamulców moralnych


Co może zrobić minister kultury? Mamy świeżo w pamięci tego cwaniaka i hochsztaplera demagoga, który skołował i ogłupił polską wieś (tam już w ogóle nikt nie czyta, więc miał łatwo), rządził na drogach, wygrażał zaś rządowi i publicznie znieważał osobę prezydenta Rzeczypospolitej i w ogóle zachowywał się tak, że radziecki oficer by się wstydził. Synteza chamstwa i prostactwa. Wstyd na całą Polskę. Zaraz, zaraz - jaki wstyd? Z jakiego powodu? W sondażach chamidło miało (i ma!) duże społeczne poparcie, zaś to, że mu nad głową wiszą liczne procesy, tylko przysparza mu zwolenników. Opiera się władzy! Ma władzę za hetkę-pętelkę! Czy trzeba w Polsce lepszej rekomendacji? Polak ma to już chyba w genach (a może nawet w atomach), że władzę trzeba kiwać i nią pomiatać. Władza zaś - niestety, niestety - nie robi nic, by ten okropny stosunek społeczeństwa do niej zmieniać. Wygląda na to, że władzy taki stan wręcz odpowiada. A przecież pogarda i lekceważenie są sztandarowym objawem braku jakiejkolwiek kultury. Weź teraz, Zakrzewski, i coś z tym zrób, gdy szumowina i męty idą w górę, a to, co cenne, ulega deprecjacji. Wszystko cenne ulega deprecjacji. Nawet pieniądze przestały być pieniędzmi, czyli zapłatą uczciwą za uczciwą pracę, za wysiłek i czas na tę pracę poświęcony, za rzetelne wykonanie przyjętego zlecenia. Pieniądze są teraz obrzydliwie nazywane "szmalem", a szmal się zgarnia, gdy jest się cwanym, gdy ma się układ, a nie ma się wstydu i żadnych hamulców moralnych. I tak oto biedny, nie znający nawet książki o Kopciuszku Polak śni o szmalu niczym o królewiczu z bajki. Zgłasza się więc do jakiejś tandetnej telewizyjnej gry, w której musi odpowiedzieć, czy wybiera pudełko czy kopertę. I wygrywa pięćset złotych, choć nie czytał żadnej książki. Więcej - właśnie dlatego, że nie czytał.
Czy minister kultury ma szansę prowadzić, samotnie prawie, jakąkolwiek politykę kulturalną? Piszę samotnie, bo nie wiem, którzy politycy mogliby mu w tym pomóc. Szczególnie że polityka i politycy to już też dziś zupełnie co innego niż kiedyś. Jakże często, żeby nie powiedzieć najczęściej, dzisiejszy polityk to ktoś, kto nie ma żadnego nadrzędnego celu, żadnej wizji, żadnej potrzeby społecznego działania, wprowadzania ładu, porządku i sensu. Cały wysiłek polityka ogranicza się do krzykliwego oznajmiania, że on ma rację, a tamte palanty po przeciwnej stronie są głupie! Przy okazji - pozdrowienia, jak zawsze, dla pana Jarosława Kalinowskiego.
Może kraczę, ale czarno to widzę. Będziemy doświadczać dalszego odejścia od książki, od mowy, od treści, od sensu, od obyczajności, subtelności, rozumienia, zawstydzenia, zamyślenia. Będziemy chamieli coraz i coraz bardziej, bo "myśmy wszystko zapomnieli" i wcale nie mamy ochoty, żeby nam przypomnieć. Ale i to nie jest najgorsze. Najwłaściwszą definicję kultury dał, w moim przekonaniu, Zygmunt Kałużyński: kultura to jest to, co nam zostaje, gdyśmy już wszystko zapomnieli.
I myśmy zapomnieli. Tylko najgorsze jest to, że nam nic nie zostało.
Więcej możesz przeczytać w 19/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: