MENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wydarzenia - Polska
Z okazji przypadającej w tym roku setnej rocznicy urodzin prof. Stanisława Lorentza (1899-1991) w Muzeum Narodowym oraz w Zamku Królewskim w Warszawie zorganizowano dwie równoległe wystawy poświęcone życiu i twórczości tego wybitnego uczonego, twórcy współczesnego muzealnictwa i obrońcy polskiego dziedzictwa kulturowego. Profesor miał swój wkład między innymi w powstanie nowego gmachu Muzeum Narodowego w Warszawie, którym kierował aż do 1982 r., oraz zwycięską walkę o odbudowę Zamku Królewskiego. Muzeum Narodowe przygotowało wystawę biograficzną, która w syntetyczny sposób przedstawia działalność Lorentza jako konserwatora, muzeologa i nauczyciela akademickiego. Zgromadzono na niej dokumenty, fotografie, druki i książki, rzeźby, obrazy i rysunki. Szczególną atrakcję i zarazem cenny dokument historyczny stanowią albumy, do których profesor przez lata wklejał pisma urzędowe, listy, wiersze okolicznościowe, wycinki z prasy, wizytówki, legitymacje opatrzone komentarzami i objaśnieniami. Zrekonstruowany został także fragment prywatnego gabinetu Lorentza. Wystawa wyodrębnia kilka etapów jego działalności. Pierwszy obejmuje lata 1929-1935, gdy podczas pobytu w Wilnie był konserwatorem zabytków i kierownikiem Oddziału Sztuki Województwa Wileńskiego i Nowogrodzkiego. Największym osiągnięciem tamtego okresu było odkrycie grobów królewskich w katedrze wileńskiej. Od 1 września 1936 r. Lorentz zajmował stanowisko dyrektora Muzeum Narodowego w Warszawie. Jednym z najważniejszych wydarzeń okresu przedwojennego była zorganizowana przez niego wystawa "Warszawa wczoraj, dziś i jutro" (odwiedziło ją milion osób). Druga ekspozycja "Stanisława Lorentza walka o zamek" przypomina zasługi profesora dla Zamku Królewskiego, począwszy od okupacji aż po lata 70. Od 1945 do 1971 r. zmagał się on z ówczesnymi władzami o rekonstrukcję i kształt architektoniczny budowli. W styczniu 1971 r. ekipa Gierka wydała pozwolenie na odbudowę. Tę decyzję środowisko inteligenckie odbierało jako osobisty sukces Lorentza, o czym świadczą zaprezentowane na wystawie listy gratulacyjne, m.in. od Mieczysławy ĺwiklińskiej i Marii Kuncewiczowej. W dalszej części ekspozycji znajduje się niemal 6 tys. prac dokumentacyjnych profesora. W 1980 r. Stanisław Lorentz wstąpił do NSZZ "Solidarność", za co został odwołany ze stanowiska dyrektora Muzeum Narodowego.
(ES)


Płyta
Ukazały się trzy albumy (płyty kompaktowe i kasety) z cyklu "Wydanie narodowe dzieł Fryderyka Chopina" pod redakcją Jana Ekierta. Nagrania wykonań wybitnych pianistów polskich zrealizowane są na podstawie przygotowanej przez PWM nowej, źródłowej edycji dzieł wszystkich kompozytora. Celem jest ukazanie w sposób możliwie autentyczny zarówno tekstu, jak i intencji interpretacyjnych twórców. To przedsięwzięcie ważne jest z tego względu, że w ciągu 130 lat w różnych krajach ukazało się około stu wydań zbiorowych dzieł Fryderyka Chopina. Jest w nich wiele różnic tekstowych, gdyż kompozytor swoje utwory dostarczał do druku jednocześnie trzem wydawcom: francuskiemu, angielskiemu i niemieckiemu (nie zawsze były to identyczne teksty, ponadto pojawiały się błędy edytorskie). Nagrania zrealizowała firma BeArTon we współpracy z Programem II Polskiego Radia. Pod względem edytorskim i jakości dźwięku reprezentują wysoki poziom. Pierwszy album (jednopłytowy) zawiera cztery ballady (op. 23, 38, 47, 52) i fantazję op. 49. Piotr Paleczny gra pięknym dźwiękiem i w sposób brawurowy, chociaż nie można się pozbyć wrażenia pewnego chłodu emocjonalnego. Również nieco "akademicki" charakter mają nokturny w interpretacji Ewy Pobłockiej. Jest w niej precyzja, a nawet finezja, ale jednocześnie pewien obiektywizm, który pozbawia te utwory aury tajemniczości. Najlepiej brzmią polonezy grane przez Janusza Olejniczaka. Przy ogromnej precyzji rytmicznej i logice konstrukcji jest tu miejsce na polot i fantazję - prawdziwie osobista interpretacja.
Piotr Nędzyński


Wydarzenia - Polska
Miś z nosem odgryzionym przez psa, sukieneczka dla rocznego dziecka, odlew ręki poetki Anny Achmatowej, stara gitara, obraz namalowany przez zięcia dla byłej teściowej, pantofelki haftowane koralikami, notatki znalezione w samolocie... Na 99 rozmaitych przedmiotów naniesione są techniką kalkomanii fotografie ich właścicieli. Wystawa Tomka Sikory w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej (24 kwietnia - 23 maja) nosi tytuł "Przejrzystość rzeczy" (jak powieść Vladimira Nabokova). Znany polski fotografik, od 1982 r. mieszkający w Australii, przez wyjazdem współpracował między innymi z "Perspektywami", a pod koniec lat 70. wraz z Marcinem Mroszczakiem był pionierem polskiej fotografii reklamowej. W następnej dekadzie w Australii również odnosił sukcesy w dwóch dziedzinach - fotografii artystycznej i reklamie (dwukrotnie został uznany za najlepszego australijskiego fotografa reklamowego). Wystawy na Zamku Ujazdowskim nie da się jednak zaliczyć do żadnej z tych form działalności - prędzej do sfery poezji. Pomysł zrodził się trzy lata temu. Tomek Sikora jest człowiekiem lubianym, przyjaźni się z wieloma osobami w różnych krajach. Historia tej ekspozycji to bardzo szczególna sprawa między nim a tymi ludźmi. Trzeba ich było namówić do tego, by przekazali na wystawę ważne dla nich przedmioty, a tym samym zastanowili się, czym są one - i w ogóle przedmioty - w ich życiu. Każdy został poproszony o sformułowanie krótkiego opisu-komentarza. - To sztuka niczym z kręgu grupy Fluxus - mówi dyrektor CSW Wojciech Krukowski. - Ta ekspozycja odwołuje się co prawda do idei "przedmiotu znalezionego", ale jest o wiele bardziej osobista - precyzuje kurator wystawy Marek Grygiel. - Emanuje ciepłem, umiejętnością słuchania drugiej osoby.
(DS)


KSIAŻKI
Wskazanie różnych źródeł teatru miało konsekwencje dla toku narracji w książce "Historia teatru" (Świat Książki) pod redakcją Johns Russella Browna: zagadnienia związane z teatrem afrykańskim pojawiają się w różnych rozdziałach, informacje o teatrze w Indiach, Indonezji, Chinach i Japonii pozbawione zostały jednoczesnego odniesienia do teatru europejskiego, mimo że w pewnym stopniu wpłynęły na jego obecny kształt. Najważniejszy cel został jednak osiągnięty: pokazano różne źródła tej sztuki w kulturach innych niż europejska. Chronologiczne granice między rozdziałami książki nie zawsze dają się jasno wytyczyć ani określić za pomocą dat. Kiedy średniowiecze przekształca się w odrodzenie, teatry włoski, hiszpański, angielski i francuski zaczynają się rozwijać po swojemu, każdy w nieco innym kierunku, w ścisłym związku z warunkami społecznymi i ekonomicznymi panującymi w krajach, w których zaistniały, wedle różnych konieczności artystycznego rozwoju. Stopniowa uniwersalizacja punktu widzenia jest charakterystyczna dla rozdziałów tej publikacji, w miarę jak obejmują one czasy coraz bliższe współczesności.
(MCz)
Więcej możesz przeczytać w 19/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.