Teraz o czasie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nowe zadania NATO jako obrońcy praw człowieka nie będą mogły być zrealizowane bez reformy instytucji międzynarodowych
Obiecywałem sobie nie pisać o wojnie w Jugosławii, bo od miesiąca (piszę ten felieton co dwa tygodnie) zajmuję się tym problemem i wydaje się, że już nic nowego dodać nie można, ale są to sprawy zbyt ważne, by je pokrywać milczeniem.

Byłem na waszyngtońskim szczycie NATO i nie mogę powiedzieć, żebym wrócił stamtąd zbudowany. Kiedy już widać, że lotnictwo nie rozwiąże problemów, to postanowiono, żeby je rozwiązała marynarka. Blokada morska Jugosławii (Serbia nie ma dostępu do morza) została postanowiona. Wydaje się, że to działania pozorne, które mogą się obrócić w swoje przeciwieństwo. Amerykanie powinni pamiętać, że objęcie embargiem surowcowym Japonii zaowocowało Pearl Harbor. Powtórzę to, co pisałem przed miesiącem: lotnictwem nie da się ani zdobyć, ani utrzymać terenu (dziś dodam, że flotą też nie). Zresztą embargo wtedy jest skuteczne, jeżeli jest zupełne - nie bardzo sobie wyobrażam, że okręty paktu zatrzymują i abordażują tankowce rosyjskie. Taki czyn (szczególnie wobec statku eskortowanego przez okręt wojenny) stanowi co najmniej akt piractwa, jeżeli nie powód do wypowiedzenia wojny. Jeżeli zaś rosyjska ropa będzie dopływała do terminalu w Barze, całą blokadę diabli wezmą. To będzie równie skuteczne jak wydany przez unię zakaz transferu technologii do instytucji współpracujących z wojskiem jugosłowiańskim. To nie może działać w kraju, który spory etniczne rozwiązuje za pomocą noży. Łatwo może się okazać, że pakt panuje na morzu i w powietrzu, zaś na ziemi paramilitarne jednostki serbskie robią swoje. A przecież cała ta historia zaczęła się właśnie po to, by tego nie robili. Mam wrażenie, że już coś takiego obserwowaliśmy. Kiedy kurierzy podziemnych władz Rzeczypospolitej dotarli na Zachód z wiadomościami o Holocauście, władze alianckie powiedziały, że jedyne, co mogą zrobić, to zintensyfikować naloty. Wszakże nie powstrzymało to nazistów przed zgładzeniem sześciu milionów Żydów. Nie jest to tylko historia, bo zbrodnia - szczególnie nie znająca kary - bywa zaraźliwa. Autor Holocaustu, niesławnej pamięci Adolf Hitler, powiedział: "Kto będzie pamiętał o zagładzie Żydów, skoro dziś nikt już nie pamięta o zagładzie trzech milionów Ormian". I nikt nie jest bezpieczny, jeżeli w sto dziesiątą rocznicę urodzin tego zbrodniarza (i z jego duchowej inspiracji) padają strzały w amerykańskiej szkole w Littleton. Każdy umiera samotnie, ale poszanowanie ludzkiego życia jest sprawą nas wszystkich. Trzeba przygotować działania lądowe. W przeciwnym razie możemy się spóźnić, tragicznie spóźnić. W poprzednim felietonie pisałem o warunkach pokoju (owe trzy "nie"). W jeszcze wcześniejszym o warunkach tej wojny. Teraz piszę o czasie - to nie jest wartość na roztrwonienie. Każda godzina, minuta, sekunda jest brzemienna ludzkim cierpieniem. Kiedy mądre gremia dyskutują o embargach technologii, umierają ludzie. Wydarzenia w Jugosławii pokazują, jak muzealne są instytucje Narodów Zjednoczonych. Rada Bezpieczeństwa jest tworem zimnej wojny; miała zapobiegać wybuchowi globalnego konfliktu i jako taka służy bardziej blokowaniu decyzji niż ich podejmowaniu. Nowe zadania NATO jako obrońcy praw człowieka - zadania ze wszech miar słuszne i godne - nie będą mogły być zrealizowane bez głębokiej reformy instytucji międzynarodowych. Te instytucje trzeba odchudzić biurokratycznie i przystosować do żądań i wyzwań nadchodzącego tysiąclecia. Jeżeli wojna na Bałkanach ma jakiś sens (wojny z definicji są pozbawione sensu), to taki właśnie, że doprowadzi do przebudowy systemu międzynarodowych instytucji i międzynarodowego prawa. Po półwieczu należy zrewidować zadania Organizacji Narodów Zjednoczonych. Upadek głosowania potępiającego naruszanie praw człowieka w Chinach jest tego dobitnym, ale też i bolesnym dowodem. To na jutro. Dzisiaj należy zaś rozważyć zmienną czasu. Codziennie giną ludzie, każdego dnia tracą dach nad głową, w każdej godzinie są poniewierani. Są sprawy, które zaszły tak daleko, że nie można ich zostawiać, aby rozwiązywały się same. Mówiłem w Waszyngtonie, że trzeba działać bardziej zdecydowanie. Czas najwyższy!

Więcej możesz przeczytać w 19/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.