CZERNOBYL w cyberprzestrzeni

CZERNOBYL w cyberprzestrzeni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prace magisterskie, pliki potrzebne do wypełniania druków podatkowych - wszystko to ginie w cyberprzestrzeni
Trzy tygodnie temu ostrzegaliśmy przed nowym, niezwykle groźnym wirusem komputerowym znanym jako CIH.1003. Data jego aktywacji przypadła na 26 kwietnia tego roku, czyli w rocznicę wybuchu w czernobylskiej elektrowni jądrowej (stąd nazwa nadana wirusowi przez dziennikarzy). Wirus rozprzestrzenił się za pośrednictwem pirackich kopii oprogramowania, popularnych stron internetowych oraz płyt CD dołączanych do pism komputerowych. Uaktywnił się też w nowych komputerach. Koncern IBM poinformował, że mogło nim być zainfekowanych kilka tysięcy "pecetów" Aptiva sprzedanych w Stanach Zjednoczonych. Według przedstawicieli firmy, dotyczy to najprawdopodobniej sprzętu wyprodukowanego od 5 do 17 marca 1999 r., który trafił już do sklepów. Spustoszenia dokonane przez wirus zależały od stopnia wiedzy użytkowników o zagrożeniu i ich znajomości zasad higieny komputerowej. Najbardziej bezradna okazała się Azja. W Turcji CIH.1003 zaatakował komputery na lotnisku w Izmirze, skasował dane w akademii wojskowej w Ankarze, zniszczył komputery należące do publicznego radia i telewizji, a także spowolnił transakcje w kilku bankach. - Turcja nie była przygotowana na odparcie tego ataku - powiedział jeden z tureckich informatyków. W Korei Południowej wirus wkradł się do 240 tys. komputerów - poinformował rząd tego kraju. Sto tysięcy komputerów zostało zainfekowanych w Chinach. Według ankiety CNN, kontakt z wirusem miało 18 proc. internautów odwiedzających internetową witrynę serwisu. Powszechne stosowanie programów antywirusowych znacznie zredukowało niszczycielskie skutki działania "Czernobyla". Wirus zaatakował tylko kilka tuzinów komputerów w Stanach Zjednoczonych - informowało Centrum Pogotowia Komputerowego z Uniwersytetu Carnegie Mellon w Pittsburghu. W Polsce trudno oszacować skalę spustoszeń. W każdym punkcie serwisowym prowadzonym przez firmy komputerowe przyjęto co najmniej kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących wirusowego ataku. Niezwykle dużo pracy mają specjaliści od odzyskiwania danych z zamazanych twardych dysków. - Gdy uszkodzenie jest nieduże, koszt odzyskania danych wynosi kilka tysięcy złotych, jeśli jednak twardy dysk trzeba odesłać do specjalistycznej firmy na Zachodzie, za każdy odzyskany megabajt trzeba zapłacić nawet 10 tys. USD - mówi Kamil Konieczny, specjalista antywirusowy z firmy MKS. Po raz pierwszy wirus wykryto na Tajwanie w czerwcu 1998 r. Został on przesłany przez jego autora do lokalnej internetowej konferencji jako program użytkowy. Przez dziesięć miesięcy wirus dotarł do komputerów na całym świecie. "Czernobyl" niszczy zawartość systemu BIOS komputera i zamazuje dane na twardym dysku. Jeżeli zaatakuje pamięć BIOS, komputer staje się bez- użyteczny. Aby z niego ponownie korzystać, należy przeprogramować zawartość uszkodzonego chipa lub wymienić płytę główną. Według specjalistów, CIH.1003 potencjalnie jest o wiele groźniejszy od legendarnego wirusa "Michelangelo". - Hodowanie wirusów nie jest trud- ne - przekonuje Marek Sell, polski wirusolog komputerowy. W wielu miejscach w Internecie można znaleźć gotowe wirusy, a także programy umożliwiające ich stworzenie nawet amatorowi. "Czernobyl" nie jest ani pierwszym, ani ostatnim komputerowym wirusem. Jedna z jego wersji będzie atakowała komputery dwudziestego szóstego dnia każdego miesiąca. Najlepszą przed nim obroną jest ścisłe przestrzeganie zasad komputerowego bezpieczeństwa i higieny.
Więcej możesz przeczytać w 19/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.