Sprawa Papały – anatomia klęski

Sprawa Papały – anatomia klęski

Dodano:   /  Zmieniono: 
O sprawie zabójstwa Marka Papały będą uczyć w szkołach policyjnych i na aplikacjach prokuratorskich. Na zajęciach pt. „Jak w śledztwie popełnić wszystkie możliwe błędy”.

Środek Warszawy, lato. Nie ma jeszcze godziny 22. Ktoś strzela niespełna 40-letniemu kierowcy w głowę na osiedlowym parkingu. Widzą to ludzie. Zastrzelonym jest gen. Marek Papała, do niedawna szef polskiej policji. Państwo zostaje postawione na nogi. Podsycane jest przekonanie, że wyjaśnienie sprawy to kwestia dni. Politycy, prokuratorzy, ważni policjanci jak mantrę powtarzali wtedy w telewizji: „Punktem honoru dla państwa jest schwytanie zabójców gen. Papały”. Piętnaście lat później zagadka jest nadal nierozwiązana, a śledztwo okazało się kompromitacją dla policji i prokuratury. Finał tej klęski to zeszłotygodniowy wyrok uniewinniający dla Andrzeja Z. ps. Słowik i Ryszarda Boguckiego.

Wedle warszawskiej prokuratury obaj mieli wziąć na siebie znalezienie kilera, który zabiłby generała. Zleceniodawca? Powiązany ze służbami polonijny biznesmen i znajomy polityków – Edward Mazur. Dowody? Głównie zeznania świadków koronnych – Artura Zirajewskiego ps. Iwan i Igora L. ps. Patyk. Pierwszy (już nie żyje) miał być świadkiem narady w gdańskim hotelu Marina, w trakciektórej Słowik przyjął od Mazura zlecenie znalezienia zabójcy Papały. Z kolei złodziej samochodów Patyk zeznał, że wieczorem 25 czerwca widział na osiedlu, na którym zginął Papała, Siergieja S., zawodowego kilera. Tyle że wersja tajemniczego zlecenia, w którą latami brnęła warszawska prokuratura apelacyjna, legła w gruzach. Nie było motywu. Amerykanie rozbili w puch wniosek o ekstradycję Mazura, a w zeszłym tygodniu sąd od oskarżeń uwolnił Słowika i Boguckiego, miażdżąc akt oskarżenia. Ewenementem na skalę światową jest to, że ta sama prokuratura, tylko inna jej jednostka (Prokuratura Apelacyjna w Łodzi) widzi okoliczności zbrodni zupełnie inaczej. O zabicie Papały oskarżyła Patyka i Mariusza M. Motyw? Chcieli ukraść daewoo espero, którym na parking podjechał generał. Dowód? Znów zeznania świadka koronnego. Tym razem Roberta P., który z Patykiem kradł auta. Czy taką wersję, w której znów głównym bohaterem jest świadek koronny, da się uzasadnić i obronić w sądzie? Dlaczego przez 15 lat nie udało się wyjaśnić tej sprawy? Oto katalog głównych błędów.

1. Fatalne oględziny

Więcej możesz przeczytać w 32/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.