Nowoczesność i współpraca współpraca

Nowoczesność i współpraca współpraca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z Mariuszem Andrzejczakiem, wiceprezesem zarządu ds. technologii i rozwoju w Polskim Holdingu Obronnym

W Państwa przypadku innowacyjność to element strategii czy wymóg konkurencji?

Trudno wyobrazić sobie w dzisiejszych czasach branżę, w której innowacyjność nie jest wymogiem konkurencji – podstawą dzisiejszego świata jest zmiana, której jednym z elementów jest innowacyjność zarówno ta produktowa, jak i procesowa. Strategia jest odpowiedzią firmy na zmiany. W naszym przypadku podstawową motywacją do wprowadzania innowacyjnych wyrobów jest zmiana profilu współczesnych zagrożeń – w czasach zimnej wojny wszyscy obawiali się symetrycznego konfliktu, w którym stają przeciwko sobie mocarstwa i ich znakomicie wyposażone armie. Teraz mamy do czynienia z konfliktami asymetrycznymi, w których profesjonalna armia musi radzić sobie z walką z wojskami partyzanckimi. Opracowanie nowych produktów oraz modernizacja istniejących pozwalających na odpowiedź na taką zmianę to ogromne wyzwanie. Z drugiej strony ze względu na zwiększenie poczucia bezpieczeństwa obywateli oraz kryzys ekonomiczny na świecie coraz częściej kwestionowana jest konieczność utrzymywania licznych sił zbrojnych. Naszą odpowiedzią na to wyzwanie jest znalezienie sposobów na dostarczenie produktów wysokiej jakości (niejednokrotnie decydującej o życiu naszych użytkowników) przy jednoczesnym obniżeniu kosztów ich zakupu i eksploatacji, czyli wdrożenie innowacji procesowych. Podobne dylematy stoją przed wszystkimi naszymi konkurentami jednakże mają oni nad nami pewną przewagę – zaczęli inwestować w nowoczesne rozwiązania wtedy, gdy my przechodziliśmy głęboką restrukturyzację związaną z dostosowaniem mocy produkcyjnych do popytu.

Ile osób zatrudnia Państwa dział B+R?

W holdingu działalnością B+R zajmuje się około 1000 osób co stanowi około 10% całkowitej załogi. To liczba z jednej strony duża, zaś z drugiej konieczna do opracowywania nowych generacji naszego portfela. Warto przypomnieć, że dużą część naszych produktów stanowią urządzenia produkowane w małych seriach np. systemy radiolokacyjne, systemy wsparcia dowodzenia czy też systemy przeciwlotnicze, które za każdym razem dostosowywane są do potrzeb klienta.

Czy nakłady na B+R w Polsce są wystarczające, jak przekonywać firmy do angażowania środków w B+R?

Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż sytuacja zmienia się w czasie i jest różna w poszczególnych branżach. Oczywiście znam statystyki, które mówią iż wydatkina B+R w Polsce są za niskie, a w szczególności zła jest ich struktura, w której większość stanowią fundusze publiczne. Jeśli jednak bliżej przyjrzymy się tej kwestii ze zdumieniem możemy zaobserwować iż są w Polsce przedsiębiorstwa rozwijające znakomite i innowacyjne produkty, które jednak według statystyk nie wydają praktycznie nic na B+R ze środków własnych, ani nie korzystają z dotacji publicznych. Odpowiedzią na ten paradoks jest nasz system podatkowy, który nie tylko nie promuje, ale wręcz potępia firmy raportujące wydatki na B+R. Wydaje się, że kompleksowa zmiana systemu podatkowego, w tym np. możliwości jednorazowego wliczania w koszty w niektórych przypadkach lub odłożonej amortyzacji w innych może znacząco zmienić i urealnić statystyki.

Jak Państwa zdaniem wypadamy na tle świata?

Oczywiście porównanie z państwami do których poziomu PKB aspirujemy nie wypada dobrze. Stabilne systemy prawne, dobrze zdefiniowane strategie badawcze, umiejętność wyboru priorytetowych kierunków i odwaga w rezygnacji z innych powodują, że w państwach starej UE, Stanach Zjednoczonych, Japonii środki na B+R są wydawane bardziej efektywnie. Z drugiej strony we wschodzących potęgach gospodarczych – Chinach, Indiach, Brazylii – ilość środków przeznaczanych na B+R powoduje uzyskanie efektu samonapędzającego się mechanizmu. My niestety jesteśmy skazani na pierwszą drogę – szukanie sposobów na efektywne wykorzystanie środków, a do tego potrzeba dobrego planu, a następnie determinacji w jego realizacji. Wydaje się, że jesteśmy na początku swojej drogi, ale moje kontakty z instytucjami odpowiadającymi za politykę badawczą państwa takimi jak Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego czy też Narodowym Centrum Badań i Rozwoju napawają optymizmem.

Państwa firma nie tylko angażuje się w projekty związane z obronnością.

Nasza firma ma ambicje wykorzystywania swoich kompetencji także na rynkach cywilnych, czego przykładem jest nasza działalność związana z kontrowersyjnym dziś tematem bezpieczeństwa na drogach. Kompetencje związane z systemami radiolokacji oraz rozpoznawania obrazów zostały przez nas wykorzystane do opracowania i sprzedaży fotoradarów mających możliwości automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych pojazdów i raportujących w czasie rzeczywistym wykroczenia drogowe.

Czy polscy naukowcy są otwarci na współpracę z biznesem?

Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Współpraca biznesu z nauką opiera się na współpracy z poszczególnymi zespołami badawczymi, a nie uczelniami czy też instytutami badawczymi w ogólności. Są takie zespoły badawcze, z którymi nasze firmy współpracują od lat, pojawiają się nowe zespoły wnoszące nawet pomysły i rozwiązania. Nasze doświadczenia z tej współpracy są bardzo dobre. Jednakże wymaga to zrozumienia możliwości i oczekiwań obydwu stron. Bez znalezienia wspólnego języka i zdefiniowania potrzeb obydwu stron taka współpraca jest trudna, jeśli nie niemożliwa. Ze strony przemysłu oczekiwaniem jest zawsze opracowanie nowego produktu lub usługi, który jest atrakcyjny rynkowo pod względem spełniania wymogów klienta jak i ceny. Motywacje naukowców są zazwyczaj bardziej skomplikowane – zaczynając od spełniania osobistych ambicji badawczych począwszy, a do uzyskania godziwego udziału w zysku ze sprzedaży skończywszy. Dokładne zdefiniowanie wzajemnych oczekiwań na początku współpracy jest warunkiem koniecznym dla jej sukcesu.

Pana zdaniem tworzenie klastrów przedsiębiorczości wspiera rozwój małych firm w powiazaniu z dużymi?

Naturalnym jest, że wokół dużych firm produkcyjnych rozwijają się małe i średnie przedsiębiorstwa będące podwykonawcami tych pierwszych. Model ten wynika z docenienia zalet specjalizacji, niższych kosztów pośrednich, a także zazwyczaj większej innowacyjności i skłonności do ryzyka mniejszych przedsiębiorstw. Formalne wsparcie takiej sytuacji poprzez zrzeszanie się w klastry ma duże znaczenie w szczególności w czasie rozmów z samorządem lokalnym oraz władzami rządowymi. Jednak pragnę podkreślić iż powstawanie klastrów jest zazwyczaj następstwem, a nie elementem poprzedzającym współpracę. Nasze dotychczasowe doświadczenia we współpracy są dość bogate, gdyż nasze przedsiębiorstwa są członkami kilku klastrów na terenie Polski. Ostatnio odkryliśmy szansę innego wykorzystania współpracy z klastrami i postanowiliśmy w oparciu o Śląski Klaster Lotniczy wzbogacić naszą ofertę produktową o nowy asortyment. Wyniki tej współpracy są niezwykle obiecujące i będą przez nas prezentowane w najbliższym czasie. Mamy także ambicje związane z powstaniem klastra firm zajmujących się systemami analitycznymi oraz wspierania decyzji, ale szczegółów nie mogę w tym momencie ujawnić.

Rozmawiała Rita Schultz

Więcej możesz przeczytać w 34/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.