Straszna wolność

Straszna wolność

Dodano:   /  Zmieniono: 

Żywię głęboką nieufność wobec osób, które co niedziela przeżywają współczucie i miłość do cierpiącego Jezusa na krzyżu, a pozostają ostentacyjnie obojętne (a nawet agresywne) wobec tych, którzy cierpią rzeczywiście. Nawet jeśli są to „tylko” kobiety. Cierpienie Jezusa jest bowiem czymś abstrakcyjnym, a cierpienie kobiet, które noszą w sobie ciężko uszkodzony płód – realne. Jezus był, jak wiadomo, dorosłym mężczyzną w sile wieku, nieobarczonym rodziną, świadomym tego, co robi, a najważniejsze – pewnym, że wszystko się dobrze skończy, a w nagrodę stanie się przedmiotem współczucia i kultu na wieki. Kobiety z głęboko niepełnosprawnymi dziećmi są pozostawione same sobie. Nikt się nimi nie interesuje, nie adoruje ich, a tym bardziej ich dzieci. To ich krzyż.

Nie chcę jednak pisać o Jezusie ani o hipokryzji, która deformuje nasze społeczeństwo bardziej niż uszkodzenia genetyczne. Chcę napisać o wolności opinii.

Sejmowa dyskusja na temat zaostrzenia prawa aborcyjnego przyciągnęła uwagę niewielu posłów i wielu mediów, dzięki czemu była bardzo widoczna i bardzo gorąca. Tam gdzie nie ma argumentów, jedyną bronią staje się język. To on był bohaterem tego dnia. Ostry, kłamliwy, okrutny, absurdalny. „Normalni ludzie nie zabijają dzieci” (tylko feministki). „42 miliony ludzi jest usuwanych”, „zabójstwo dzieci”, „lekarze zabójcy”. Posłowie posługiwali się kłamstwem (poseł Dominiczak: „600 osób rocznie jest zabijanych, bo jest podejrzenie, że są chore”, „usuwane są dzieci z wadą serca”); ignorancją: „w kwestiach moralnych nie ma kompromisu” mówiła posłanka Sadurska (to w kwestiach matematyki nie ma kompromisów, pani poseł, w kwestiach moralnych jak najbardziej). Większość odkryła nagle słowo „humanizm” (to bodaj najczęściej przywoływane pojęcie tego dnia). O humanizmie mówił m.in. poseł Godson i poseł Stefaniuk. Ten pierwszy uznał, że zwierzętom współczuje się bardziej niż dzieciom (nie podał miejsca swoich obserwacji, ale na pewno nie przeprowadził ich w Polsce). Temu drugiemu poczucie humanizmu nakazywało się pochylić nad „człowiekiem” i posłać ustawę do prac w komisji. Pochylenie się nad kobietą w partii PSL nie wchodzi w grę. Podobnie jak w PiS. Humanizm to adorowanie abstrakcyjnego „człowieczeństwa”. Kobiet ono nie obejmuje.

Zastanawiam się, co zrobiliśmy z wolnością słowa, o którą tak walczyliśmy. Przecież wolność opinii to nie tylko możliwość „rozpuszczenia” języka, ale różnorodność i bogactwo (intelektualne) poglądów, to coś znacznie ważniejszego niż tylko „wolność” w wykrzykiwaniu inwektyw, kłamstw i absurdów. Tymczasem różnorodnych i oryginalnych poglądów jak na lekarstwo, za to mowa (sejmowa, internetowa) pozbawiona jest argumentów, racji, norm i nie ma żadnych hamulców.

Skąd się bierze to wtórne barbarzyństwo językowe? Europejczycy przez kilka setek lat ćwiczyli „zewnętrzną ogładę” i szlifowali język, by był elegancki, nie ranił i przekonująco wyrażał poglądy. Dziś często tylko język jest na wolności („na gigancie”), rozum jest skrępowany, skarlały lub śpi.

Walczyliśmy kiedyś o uwolnienie prasy od cenzury, pragnęliśmy wolności ekspresji w sferze publicznej i w sztuce. Dziś sztuka jest krępowana i cenzurowana, bo wierzący są pełni obaw o swoje kruche uczucia religijne (w Częstochowie hierarchowie z tamtejszej kurii zaanektowali kilka obrazów z wystawy, które w ich mniemaniu „obrażały” owe uczucia). Dlaczego jest ochrona dla ludzi wierzących, a nie ma dla ludzi myślących? Dlaczego Sejm nie przyjmie wewnętrznego rozporządzenia dotyczącego zasad wystąpień parlamentarnych? Może jakieś szkolenia dla posłów i posłanek? Forma wystąpień nie musi przecież ograniczać treści, a często jest równie ważna jako ona.

W końcu poglądy, nawet radykalnie prawicowe, mogą być czymś więcej niż wolną ekspresją tego, co ślina na język przyniesie, a czego poczucie wstydu nie zahamuje. Poglądy (każde) można budować na argumentach, posiłkując się wiedzą, budując związki wynikania między racjami. Można kształcić talenty krasomówcze, troszczyć się o język, pamiętając, że parlament jest szkołą wolności dla wszystkich. A jakiej wolności można się nauczyć od najbardziej krzykliwych parlamentarzystów? Jakiejś strasznej wolności. ■

Więcej możesz przeczytać w 40/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.