Wałęsa recidivus

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy jest w ogóle możliwe, żeby pluralistyczna prawica miała jednego kandydata na prezydenta?
Ładniej byłoby wprawdzie napisać "redivivus", czyli odnowiony lub odrodzony, ale przecież prezydent Wałęsa nie wstał z martwych ani nie potrzebował żadnego remontu. On po prostu powraca i będzie powracał, jak przystoi zatwardziałemu politycznemu recydywiście.

Najsłynniejszy obok Ojca Świętego Polak naszych czasów po przegraniu wyborów prezydenckich w 1995 r. miał do wyboru dwie drogi. Mógł uznać, że w zasadzie wypełnił swoją misję w kraju, że utrzymał Polskę na właściwych torach i w związku z tym może już ustąpić miejsca innym. W takim wariancie pozostałby jedynie kimś w rodzaju zasłużonego nadzorcy czy patrona całego interesu, większość czasu poświęcając na promocję Polski na świecie. Mógł jednak równie dobrze przyjąć, że nie odegrał jeszcze swojej roli na polskiej scenie politycznej, bo nie jest stary i ma dużo energii. A skoro tyle jest w Polsce do zrobienia, to nie można spocząć na laurach. Trzeba jeszcze powalczyć!

Lech Wałęsa wie, że jest dobry w sytuacjach trudnych i groźnych


Wszyscy wiemy, że prezydent Wałęsa wybrał drugą drogę. Czy dobrze uczynił? Nie wiadomo, ale możecie być pewni, że mój niezniszczalny Szef dostarczy nam wszystkim jeszcze wielu wrażeń. Znając prezydenta Wałęsę, wiem, że jest on szczególnie dobry na trudne czasy. Wyobraźmy sobie na przykład, że w Rosji prezydentem zostaje generał Lebiedź. Jak myślicie, z którym z naszych polityków chciałby rozmawiać człowiek ochrzczony już na Zachodzie mianem skrzyżowania Schwarzeneggera z Einsteinem? Z prezydentem Kwaśniewskim, ministrem Geremkiem czy może Marianem Krzaklewskim? Prawdziwy rosyjski niedźwiedź może rozmawiać tylko ze słynnym na świecie polskim lisem. I tylko Wałęsa jest w stanie coś z Lebiedziem załatwić. Lech Wałęsa wie, że jest dobry w sytuacjach trudnych i groźnych. Wie również, że w czasach uładzonych i spokojnych, gdy wszystko idzie mniej więcej dobrze, ludzie za nim nie tęsknią. Można z tego wnioskować, że zgłaszając ponownie swoje prezydenckie aspiracje, przewiduje nadejście ciężkich czasów. Być może prezydent Wałęsa przeczuwa intuicyjnie coś, o czym nie ma jeszcze zielonego pojęcia większość opinii publicznej i czego nie uwzględnia w swoich komputerowych scenariuszach Marian Krzaklewski. A do wyborów prezydenckich jeszcze wiele może się zdarzyć. W każdym razie wałęsowskie "wejście smoka" narobiło sporo szumu w mediach i wśród polityków. Przeważają oczywiście głosy sceptyczne, krytyczne lub wręcz potępiające, bo teraz nic szczególnego się na dzieje i Wałęsa jakoś nie pasuje do obecnej sytuacji. Zamieszał jednak w cichutkim dotychczas ulu z kandydatami na prezydenta. A najbardziej zakłopotana jest królowa-matka, czyli Marian Krzaklewski. Obiecał, że będzie jeszcze rozmawiał z prezydentem Wałęsą o wspólnym kandydacie prawicy. A o takiego kandydata będzie naprawdę trudno. Mogła się prawica zjednoczyć w wyborach parlamentarnych, bo było łatwiej. Ale mało kto dziś pamięta, że AWS wcale nie zwyciężyłaby tak spektakularnie, gdyby nie milion głosów dostarczonych przez ojca Rydzyka i jego magiczne radio. Stąd się przecież wzięła prawie dziesięcioprocentowa przewaga nad SLD, której nie uwzględniały żadne sondaże. Warto, aby elita AWS pamiętała, kto ją wyniósł tak wysoko. W wyborach samorządowych nie było już tak różowo. Czy jest w ogóle możliwe, żeby pluralistyczna prawica miała jednego kandydata na prezydenta? Lewicy łatwiej, bo jest zagrożona i zdecydowanie mniej kolorowa. Kończąc tekścik o moim byłym Szefie, polecam szczególnie rozmowę z Markiem Gumowskim, prezesem Chrześcijańskiej Demokracji III RP, w "Życiu" z 19 maja pod ciekawym tytułem: "Lech Wałęsa załatwi polskie sprawy". Oj załatwi, załatwi! Nie radzę lekceważyć Lecha Wałęsy. To świetny gracz. I wielki żartowniś także.
Więcej możesz przeczytać w 22/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.