Rodzic prosto z warsztatu

Rodzic prosto z warsztatu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jestem matką ośmiomiesięcznego Stefana i zdaniem niektórych specjalistów zmarnowałam najważniejszy okres życia własnego syna. Bo świadomego rodzicielstwa należy się uczyć już od poczęcia.

Nie zasiądę w Kręgu Matek, czyli rozwojowej grupie kobiet, która ćwicząc wspólnie z niemowlętami jogę, snuje porodowe opowieści i rozprawia o własnej mlecznej drodze. Za późno. Moje dziecko już pełza, a pełzających nie przyjmują. Szansa przepadła. Ale zaoszczędziłam 400 zł. Nie zdążę się też nauczyć masażu Shantala, czyli starożytnej techniki masażu niemowląt. Co Stefan na tym straci? Nie podniosę jego świadomości własnego ciała, nie zbuduję poczucia bezpieczeństwa i nie wzmocnię relacji z rodzicem. Za późno. Masaż ma sens tylko wtedy, gdy zaczniemy go wykonywać już od pierwszych dni życia naszego dziecka. Pocieszam się, że w kieszeni zostało mi 200 zł. Nie porozmawiam z synem. Przynajmniej na razie. Bo przegapiłam kurs bobomigów. Teraz pozostaje mi czekać, aż zacznie mówić. A mogłabym przecież już od kilku miesięcy rozmawiać z nim o świecie i emocjach, gdybym tylko oddała go w dobre ręce terapeutów i trenerów, którzy metodą Sign 2 Baby uczą niemowlę serii znaków podobnych do języka migowego. Wtedy pokazałby mi, kiedy jest głodny, kiedy śpiący, kiedy szczęśliwy, a kiedy przestraszony. Na spacerze „mówiłby”, co widzi. Pokazałby ptaka, drzewo i deszcz. Na razie muszę się domyślać. Jestem uboższa w doświadczenie, ale bogatsza o 650 zł.

Kasa z poczucia winy

Więcej możesz przeczytać w 45/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.