Błąd historii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z PASCALEM MILO, ministrem spraw zagranicznych Albanii
Maria Graczyk: - Co pan sądzi o dotyczącym Kosowa porozumieniu grupy G-8? Jednym z jego warunków jest rozbrojenie Armii Wyzwolenia Kosowa.
Pascal Milo: - To bardzo delikatna kwestia, nie jest łatwo powiedzieć, że UCK musi zostać rozbrojona. To tysiące ludzi walczących od roku przeciw okrucieństwom reżimu Milos?evicia, przeciwko czystkom etnicznym w Kosowie. Wpierw trzeba tym ludziom zagwarantować, że w Kosowie coś się zmieni, że Albańczycy będą mieli perspektywę bezpiecznego powrotu do domów. Sądzę, że jest to jedna z najważniejszych kwestii w najbliższej przyszłości i w okresie powojennym w Kosowie.
- Czy to znaczy, że nie zgadza się pan z projektem rozbrojenia UCK?
- W układzie z Rambouillet jest zapis, że UCK musi zostać zmieniona w bazę polityczną i zintegrowana ze strukturami władzy, wyłonionymi po zakończeniu konfliktu w Kosowie. Jeżeli coś takiego się stanie i ludzie z UCK otrzymają gwarancje, że będą odgrywali ważną rolę w przyszłym życiu politycznym Kosowa lub zostaną zintegrowani ze stworzonymi tam strukturami władzy, można pomyśleć o rozbrojeniu.
- UCK domaga się jednak niepodległości Kosowa, proponowana autonomia tej prowincji już jej nie wystarcza.
- Nie tylko UCK domaga się niepodległości. Sądzę, że wszyscy Albańczycy z Kosowa domagają się niepodległości. W obecnych warunkach najlepszym rozwiązaniem jest jednak międzynarodowy protektorat w Kosowie i obecność międzynarodowych władz. W innym wypadku nigdy nie osiągniemy stabilności, o której dyskutujemy i którą staramy się obecnie wypracować.
- Jaki wpływ na sytuację w regionie mogłoby mieć powstanie niepodległego Kosowa?
- Z albańskiego punktu widzenia byłoby to najlepszym rozwiązaniem. 90 proc. ludności Kosowa to Albańczycy. Mają oni swoją historię i tradycję, nie mają żadnych związków z ludnością serbską. Równocześnie wiadomo, że po tym, co wydarzyło się w Kosowie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, Albańczycy z Kosowa nie mogą zostać czy żyć z Serbami. Jeżeli chcemy znaleźć rozwiązanie długoterminowe, stabilność i bezpieczeństwo w regionie, przede wszystkim musi zostać rozwiązana ta bardzo delikatna i ważna kwestia. Nie mówimy o teraźniejszości, lecz o przyszłości, zgadzamy się więc na przejściowe rozwiązanie w Kosowie, ale w przyszłości będziemy musieli wypracować nowe, długoterminowe. Zostanie ono znalezione w ramach integracji europejskiej w naszym regionie.
- Niepodległe Kosowo zapewne dążyłoby do połączenia się z Albanią.
- Nie mówimy o zjednoczeniu z Albanią, nigdy o tym nie wspominaliśmy.
- Serbowie boją się jednak powstania Wielkiej Albanii.
- Albania była i jest terytorium zamieszkanym przez Albańczyków, nigdy zaś nie istniała "Wielka Albania". Także Kosowo było albańskim terytorium zamieszkanym przez wieki przez Albańczyków. Serbowie nie mają żadnych praw do Kosowa, nie mogą mówić, że jest to część Serbii. Po pierwsze dlatego, że Albańczycy mieszkali tam długo przed przybyciem Serbów, po drugie - stanowią 90 proc. ludności tego obszaru. Kosowo przyłączono do Serbii po konferencji londyńskiej, której postanowienia były niesprawiedliwe dla Albańczyków. To, co się obecnie dzieje, jest wynikiem błędnej decyzji z początków naszego wieku. Nastał czas, by ten błąd naprawić. To robi właśnie wspólnota międzynarodowa.
- Kto reprezentuje obecnie Albańczyków w Kosowie?
- Zgodnie z decyzją z Rambouillet został utworzony tymczasowy rząd. Jest on obecnie władzą, która wymaga wsparcia, ma bowiem reprezentować wszystkie partie Kosowa, łącznie z LDK Ibrahima Rugovy.
- Jaką rolę odgrywa Ibrahim Rugova? Po wyjeździe do Włoch zdaje się być poza główną sceną wydarzeń, nie tylko w sensie dosłownym, ale także politycznie.
- Rugova jest liderem Demokratycznej Ligii Kosowa i znaną osobistością, która blisko współpracowała z wieloma albańskimi przywódcami. W przyszłości będzie miał do odegrania znaczącą rolę jako lider tej bardzo ważnej partii politycznej. Rugova zgodził się na porozumienie w Rambouillet i sądzimy, że będzie kontynuował swą pracę w duchu Rambouillet.
- Jego rodacy zarzucili mu jednak zdradę narodową.
- Łatwo jest oskarżać innych, zwłaszcza na Bałkanach. Sądzę więc, że Rugova musi wyjaśnić kilka swoich spotkań z Milos?eviciem i Milutinoviciem, wówczas Albańczycy uwierzą, że nie zmienił swojej pozycji, że był zakładnikiem Milos?evicia i w tych okolicznościach miał kłopoty z wyrażaniem własnych opinii. Obecnie jest wolnym człowiekiem.

Rozmowa została przeprowadzona podczas obchodów pięćdziesięciolecia Rady Europy
Więcej możesz przeczytać w 22/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiał: