Facet z cholernym szczęściem

Facet z cholernym szczęściem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Życie miotało mną jak Piszczykiem – mówi Jerzy Stuhr. Właśnie skończył zdjęcia do filmu „Obywatel”, przekrojowej opowieści o losach swojego pokolenia.

W ostatniej scenie „Amatora” Krzysztofa Kieślowskiego pana bohater kieruje kamerę na siebie. Jako reżyser i scenarzysta robi pan to samo?

Jerzy Stuhr: Wyłącznie po to kręcę filmy. Siadając nad pustą kartką, zastanawiam się, co jeszcze mogę z siebie wyrzucić, jakie historie opowiedzieć. Nie ma już tych tematów prawdziwie dla mnie istotnych wiele. Jak Bóg da i pożyję jeszcze 20 lat, może zrobię coś w stylu „Miłości” Hanekego. A „Obywatela” napisałem, bo zdałem sobie sprawę, że ciekawe życie mieliśmy. Ja i całe moje pokolenie. Bunty, strajki, stan wojenny, „Solidarność”, 25 lat wolności. Przetrwaliśmy czasy od stalinizmu aż po demokrację. Komu jeszcze w Europie przypadły takie losy?

Ale nie robi pan nadętego, epickiego filmu.

Więcej możesz przeczytać w 51-52/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.