Rekolekcje czy petycje?

Rekolekcje czy petycje?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kościół nie potrafił wypracować właściwego stosunku do liberalizmu ekonomicznego, myląc go z libertynizmem i bezprawiem
Od pierwszej chwili, od pamiętnego roku 1979, społeczny i polityczny wymiar papieskich pielgrzymek do ojczyzny jest dla każdego oczywisty. Aspekt duchowy funkcjonuje w nich nie tylko jako podstawa odrodzenia moralnego, lecz także jako siła sprawcza zdolności do działania na tym ziemskim padole, a zwłaszcza do walki o sprawiedliwość, o lepsze jutro...

Wszystko było jasne i proste do jesieni 1989 r. Z jednej strony - skompromitowany zarówno zbrodniami, jak i klęską gospodarczą reżim komunistyczny, usiłujący wprawdzie nabierać ludzkiej twarzy, lecz coraz bliższy obalenia. Z drugiej strony - Kościół, który nie tylko wytrwał, ale i okrzepł w walce przeciw komunistycznej indoktrynacji i przeciw władzy pozbawionej legitymacji. Wojna była zresztą totalna. Obowiązywał niepisany nakaz nieprzestrzegania PRL-owskiego prawa. Dobre było to wszystko, co osłabiało i rozkładało reżim. Przymykano oczy na okradanie instytucji państwowych i przedsiębiorstw. Lojalność wobec nie chcianej władzy nie obowiązywała. Nikt oczywiście nie myślał o perspektywicznych konsekwencjach tych praktyk... Nie myśląc jeszcze o zdobyciu władzy, "Solidarność" nie wiedziała, że śmiertelnym ciosem dla reżimu okaże się wytargowany przy "okrągłym stole" współczynnik indeksacji płac, który uruchomił hiperinflację.
W pierwszej chwili po przełomie wydawało się, że triumf jest zupełny. Katolicki premier, Lech Wałęsa z Matką Boską w klapie, powrót do świata wolności, euforia zwycięstwa. Wydawało się, że wszystko jest w zasięgu ręki, że bogaty Zachód hojnie nas wynagrodzi za obalenie komunizmu. Dziedzictwem socjalizmu, zwłaszcza gierkowsko-jaruzelskiego dwudziestolecia, mało kto się przejmował. Realia były jednak twarde i wymagały radykalnych, a nie kosmetycznych przemian ustrojowych. Alternatywą dla socjalizmu była jedynie gospodarka rynkowa z dobrym pieniądzem, normalnym rynkiem i prywatną własnością jako podstawą racjonalnych działań i zachowań. Stworzenie warunków do budowy takiej gospodarki wymagało podjęcia twardych decyzji, które umożliwiły nam wyrwanie się z beznadziei gospodarczej.
Nie wszyscy sprostali wyzwaniom intelektualnym wywołanym zderzeniem nowego ze starym. Pierwszy niekomunistyczny rząd szybko utracił poparcie Wałęsy, a na scenie pojawił się Tymiński, wygrywając z Mazowieckim. Elity nie ułatwiły zwykłym ludziom zrozumienia prostego faktu, że to socjalizm, a nie Balcerowicz, ich oszukał, że rok 1990 przerwał tylko fikcję i ujawnił prawdę o polskiej gospodarce.
W tych trudnych chwilach polskiej transformacji zabrakło wsparcia ze strony polskiego Kościoła. Przywódcy przełomu zostali pozostawieni sami sobie, wydani na pastwę różnej maści przeciwników gospodarki rynkowej - od marksistów aż po prawicowych demagogów. Kościół nie potrafił wypracować właściwego stosunku do liberalizmu ekonomicznego, myląc go ciągle z libertynizmem moralnym i z bezprawiem. Do wielu ludzi Kościoła nie dotarł współczesny stan wiedzy o gospodarce i ekonomii jako nauki. Nie dotarły idee ordoliberalizmu i rzeczywista treść społecznej gospodarki rynkowej, interpretowanej opacznie jako coś pośredniego między kapitalizmem a socjalizmem. Jeden z czołowych autorów "Tygodnika Powszechnego" napisał niedawno, że "Kościół polski cechowała nieufność, jeśli nie otwarty sprzeciw wobec głównych kierunków modernizacji Polski".
Rezerwa Kościoła wobec polskiej transformacji stała się przepustką dla rozmaitego pokroju dywersantów, usiłujących cofnąć Polskę do poziomu Białorusi czy Ukrainy. Doszło do tego, że zapowiedziano wręczenie papieżowi petycji w sprawach jak najbardziej doczesnych i przekształcenie spotkań z Janem Pawłem II w manifestacje opozycji wobec "antypolskiego reżimu Buzka-Balcerowicza". Dlatego dobrze się stało, że pojawiły się (szkoda, że dopiero teraz) w polskim Kościele głosy wzywające do opamiętania, otrzeźwienia i rekolekcji, do miłości Boga i bliźniego, do pokoju społecznego.
Ale papież wyjeżdża. Czy polskiemu Kościołowi starczy sił i przekonania do wspierania i obrony polskiej drogi do lepszego jutra.
Więcej możesz przeczytać w 25/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.