Jazda polska

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dlaczego cudzoziemcy boją się jeździć po naszych drogach
Cudzoziemcy najczęściej najpierw dziwią się, jak można prowadzić tak niebezpiecznie, niezgodnie z przepisami i po drogach przypominających szwajcarskie sery. Skandynawowie czy Anglosasi podczas kolejnej wizyty w Polsce z reguły rezygnują z wynajęcia samochodu i samodzielnej jazdy. Jeśli już wybierają auto, to wyłącznie z kierowcą znającym i miejscowe zwyczaje, i trasy gwarantujące ominięcie korków. Stres, szybkie tempo życia, fatalny stan dróg i absurdalny system szkolenia sprawiają, że sposób prowadzenia pojazdów przez polskich kierowców bywa coraz częściej porównywany z tym spotykanym w Egipcie, Grecji i krajach Ameryki Łacińskiej.
- Zagraniczni klienci są przerażeni - mówi Leszek Pomorski, dyrektor generalny polskiej filii międzynarodowej wypożyczalni samochodów Hertz. - Często zamiast wypożyczyć samochód, do czego nawykli, wybierają samolot lub pociąg, bo nie chcą jeździć naszymi "trasami śmierci". Na wypożyczenie auta decydują się w ostateczności i z reguły poruszają się nim tylko w obrębie miasta. Prowadzą wtedy zdecydowanie ostrożniej niż u siebie.
- Gdy po raz pierwszy przyjechałem do Polski, byłem przerażony tym, co dzieje się na waszych drogach. Z wolna się do tego przyzwyczajam. Ale nie dziwię się, że odwiedzający mnie znajomi czują się zagubieni - wyznaje Gerrit Janknegt, Holender od kilku lat pracujący w Polsce. Cudzoziemcy zauważają różnicę między kierowcami w Warszawie i w innych miastach kraju. - Warszawiacy są zdecydowanie bardziej agresywni, skoncentrowani na sobie. W innych dużych miastach nie jest aż tak źle jak w stolicy - twierdzi Glenn Meyer, amerykański muzyk grający w zespole Blenders. - Po polskich drogach jeżdżę dwa razy wolniej niż u siebie. Przed skrzyżowaniami niemal się zatrzymuję. Bez przerwy oglądam się za siebie i na boki - mówi Peter Anderson, szef działu zagranicznego "Göteborg Post", jednego z największych szwedzkich dzienników. - W Grecji jest jeszcze gorzej, tam jeżdżą chyba wyłącznie samobójcy - pociesza Anderson.
Czy polscy kierowcy grzeszą pychą? Uważają się bowiem - jak wynika z badań CBOS - za dobrych, kulturalnych i doświadczonych kierowców. Jednocześnie jednak przyznają, że rozwijają nadmierną szybkość (90 proc. respondentów) wyprzedzają w niedozwolony sposób (71 proc.), nie zatrzymują się przed przejściami dla pieszych (60 proc.) i parkują się w niedozwolonym miejscu (57 proc.). Co drugi ankietowany krytycznie ocenia też bezpieczeństwo jazdy i ostrożność innych kierowców.
"Życie polskich dróg" wciąż jest efektem współistnienia dwóch zjawisk: błyskawicznego rozwoju motoryzacji i nie nadążającego za nim rozwoju infrastruktury. Polska nie dysponuje rozwiniętą siecią dróg ekspresowych, nie ma też u nas nawyku priorytetowego traktowania transportu zbiorowego przez innych użytkowników dróg. Średnia prędkość ruchu kołowego w Warszawie w godzinach szczytu wynosi 15 km/h. W korkach - wyprzedzane przez rowerzystów - stoją pojazdy mogące mknąć z prędkością prawie 200 km/h. - Jeśli brać pod uwagę liczbę aut, jesteśmy Europą, ale pod względem stanu dróg - wciąż Azją - mówi Marek Pol, lider Unii Pracy. - Nie wszyscy wytrzymują powszechną niechęć współuczestników ruchu, obraźliwe gesty, klaksony i irracjonalne zachowania niektórych pieszych. W kierowcach rodzi się frustracja, która zmienia się w agresję - mówi Halina Frańczak, socjolog.


Polscy zmotoryzowani mają tendencję do ignorowania innych uczestników ruchu.

- Agresja na drogach stała się normą. Ma różne przejawy: od trąbienia na wolniej jadących, do zajeżdżania drogi i obrzucania "wroga" stekiem wyzwisk - wylicza Grzegorz Skawiński, lider zespołu O.N.A. - Polscy zmotoryzowani mają tendencję do ignorowania innych uczestników ruchu. Po prostu myślą, że są na drodze sami - zauważa Sean Bobbitt, specjalista ds. finansowych w warszawskim oddziale amerykańskiej firmy. - Na drogach jest dokładnie tak jak w normalnym życiu. Są kierowcy kulturalni, dobrze wyszkoleni, ale takich jest mało. Liczniejsi są ci, którzy łamią prawo, wykorzystują swych kulturalnych kolegów i na nikogo nie zwracają uwagi - mówi Maciej Jankowski z AWS.
- Trudno winić kierowców za to, że są po prostu niedouczeni. Po ledwie dwudziestu godzinach obowiązkowej nauki jazdy nie mają pojęcia o rzeczach podstawowych, choćby o tym, co dzieje się z autem, które wpada w poślizg. Wadliwy system szkolenia to najważniejsza - obok złego stanu dróg - przyczyna agresji - mówi Krzysztof Hołowczyc.
Psychologów i socjologów coraz bardziej jednak niepokoi rosnące przyzwolenie na agresję kierowców. - Uważamy, że kierujący samochodem, urągający przez okno drugiemu, ma do tego pełne prawo, bo jest zestresowany, spóźnił się do pracy, ktoś źle go potraktował. Dopiero uczymy się kultury obywatelskiej, która od lat istnieje na przykład w państwach skandynawskich - przekonuje dr Hanna Palska, socjolog z Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Jej zdaniem, przyczyn braku poszanowania reguł ruchu drogowego należy szukać w czasach demokracji szlacheckiej. - Wtedy jadący na koniu szlachcic watażka nie ustąpił drogi innemu szlachetnie urodzonemu. Od słowa do słowa zaczynała się kłótnia, która nierzadko kończyła się śmiercią jednego z adwersarzy - przypomina Palska. - Niektórzy zasiadający w swych maszynach chcą być postrzegani jako pierwotni wojownicy, ulicę traktują jak miejsce kolejnych bitew. Ich wrogami są wszyscy pozostali uczestnicy ruchu. Stylem jazdy wyrażają komunikat "zejdź mi z drogi, bo spotka cię coś złego" - dodaje prof. Zbigniew Nęcki, psycholog z Polskiej Akademii Nauk.
Najbardziej z powodu warunków na polskich drogach cierpią piesi i rowerzyści. - Kierowcy gardzą pieszymi i tępią ich jak mogą. Hołdują prawu silniejszego - mówi aktorka Renata Dancewicz. - Nasi kierowcy podjeżdżają zbyt blisko roweru. Rowerzyści boją się tego i jeżdżą środkiem prawego pasa. Na Zachodzie jest to niedopuszczalne, tam kierowca ma obowiązek ominąć rowerzystę szerokim łukiem - podkreśla Stanisław Biega z Federacji Zielonych. - Inna sprawa to wymuszanie pierwszeństwa. "Duży" kierowca nie będzie przecież hamował, by jakiś młodzieniec przejechał mu na "góralu" przed maską. Właściciele czterech kółek mają też nie spotykaną nigdzie indziej na świecie manierę tzw. ostrzegawczego trąbienia na rowerzystów. Tymczasem przestraszony rowerzysta może zrobić coś, czego normalnie by nie zrobił.


Bez poprawy infrastruktury, budowy nowych dróg i sieci autostrad nie ma mowy o zmianie mentalności polskich kierowców

Miłośnicy dwóch kółek postulują wprowadzenie w Polsce takich samych zasad, jakie obowiązują m.in. w Holandii. Jeśli w wypadku uczestniczy tam samochód i rower, przyjmuje się, że wina leży po stronie kierowcy. To on musi udowodnić, że nie jest odpowiedzialny za wypadek. W Polsce między kierowcami a rowerzystami ciągle trwa podjazdowa wojna. - W tej nierównej walce może nam pomóc wyłącznie moda na rower. Im więcej osób będzie jeździło na dwóch kółkach, tym większym szacunkiem będą nas darzyć zmotoryzowani - uważają rowerzyści.
Jak ustrzec się przed drogowym piractwem? - Przede wszystkim trzeba zachować zimną krew, a naprawę świata zacząć od siebie - radzą policjanci. Aktor Wojciech Malajkat trąbiącym po prostu grozi palcem: - Ale nie przeklinam i nie wygrażam kierowcom, którzy zachowują się nieelegancko - mówi. - Przede wszystkim staram się sam być kulturalnym kierowcą, a taki nie daje się sprowokować - dodaje Paweł Deląg.
- Im więcej zmotoryzowani będą jeździć, im lepsze będą mieli auta, tym lepiej będzie się nam wszystkim siedziało "za kółkiem" - mówi Marek Pol. - Interesujemy się motoryzacją. Coraz więcej wiemy o czyhających na każdym zakręcie zagrożeniach. Z czasem oduczymy się agresji - twierdzi Krzysztof Hołowczyc. - Polacy coraz częściej odwiedzają Zachód. Obserwują i uczą się - podkreśla znaczenie zagranicznych podróży Peter Anderson. Bywający lub pracujący w Polsce obcokrajowcy są jednak zgodni: bez poprawy infrastruktury, budowy nowych dróg, a przede wszystkim sieci autostrad, nie ma mowy o zmianie mentalności polskich kierowców.

Więcej możesz przeczytać w 25/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.