Nowy świat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z MARIĄ LIVANOS CATTAUI, sekretarzem generalnym International Chamber of Commerce
Mirosław Cielemęcki: - Izby gospodarcze są reprezentantami pracodawców. Interesów pracobiorców bronią zaś związki zawodowe. Od wieków trwa konflikt pomiędzy tymi grupami.
Maria Livanos Cattaui: - Niegdyś po jednej stronie barykady stali właściciele fabryk, po drugiej zaś zatrudnieni w nich pracownicy. Teraz coraz częściej najcenniejszą wartością, jaką ma do zaoferowania pracownik, jest jego wiedza. W naturalny sposób zmienia to relacje między nim a pracodawcą. Pracownik rzadko na stałe wiąże się z jedną firmą. On się przemieszcza, szuka możliwości najbardziej korzystnego sprzedania swojej wiedzy. Coraz częściej staje się własnym pracodawcą, a warunki pracy negocjuje z samym sobą. W tej sytuacji zanika naturalny konflikt pomiędzy pracodawcą i pracobiorcą, dzięki któremu rację bytu mają związki zawodowe. W wielu nowych firmach nie ma już związków, bo one są tam po prostu nie- potrzebne.


Maria Livanos Cattaui - od 1996 r. sekretarz generalny International Chamber of Commerce. Wcześniej pracowała w Światowym Forum Ekonomicznym w Genewie, gdzie zajmowała się organizacją forum w Davos. Absolwentka Uniwersytetu Harvarda. ICC, której siedziba mieści się w Paryżu, jest jedną z największych na świecie organizacji gospodarczych. Należą do niej m.in. organizacje biznesowe z najbogatszych państw świata. O akces w ICC zabiega Polska Rada Biznesu.

- W niektórych krajach dominuje jednak stary model. Związki zawodowe nadal mogą wywierać duży wpływ również na życie najbardziej rozwiniętych państw.
- Moim zdaniem, stare struktury stanowią zaledwie 2-3 proc. rozwiniętych społeczeństw.
- Tylko tyle? Czy tak niewielkie grupy są w stanie dyktować warunki i wywierać wpływ na gospodarki na przykład Niemiec i Francji?
- To się zmienia. Branże, w których istnieje klasyczny konflikt pomiędzy pracodawcą i pracobiorcą, kurczą się z roku na rok. Ludzie szukają sobie nowego, lepszego miejsca w życiu. Odchodzą do sektorów mających perspektywy rozwoju. Związki zawodowe funkcjonujące w schyłkowych, ciągle jednak istniejących i na razie potrzebnych starych strukturach muszą zaś zrozumieć nową sytuację i choćby w części się do niej dostosować. Od przyszłości nie ma odwrotu.
- Obawiam się, że większość krajów, w tym Polska, jeszcze długo będzie miała do czynienia z dawnymi, schyłkowymi strukturami.
- Polska znajduje się w okresie przejściowym. Ten etap trzeba przejść jak katar. Nie ma sposobu, aby go obejść. Gdyby istniała metoda skutecznego i szybkiego rozwiązania kwestii socjalnych na przykład w górnictwie węglowym, już od jutra zatrudnienie w tym sektorze byłoby o połowę mniejsze niż obecnie. Nie ma takiej metody. Do nowej gospodarki trzeba przechodzić krok po kroku. Podobnie jest z nieuchronnością globalizacji gospodarki. Na nic zdadzą się protesty, do globalizacji i tak dojdzie.
- Na razie jednak znaczna część ludzi jest przekonana, że globalizacja odbiera im pracę.
- Ależ to iluzja! Nie tylko w Polsce są kłopoty ze zrozumieniem tej nieuchronności, także w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej. To nie jest wina globalizacji gospodarki, lecz następstwo postępujących procesów zmieniających jej wymiar. Mniej dziś wydajne - choć w przeszłości lukratywne - obszary biznesu po prostu zanikają. Są mniej potrzebne i zastępowane przez bardziej efektywne branże. To nie jest niszczenie miejsc pracy, lecz ich alokacja. Globalizacja wiąże się z koniecznością coraz węższej specjalizacji. Trwa wyścig w zdobywaniu nowych, wyspecjalizowanych obszarów. Każdy kraj ma szansę na wniesienie czegoś swojego do nowej globalnej gospodarki i osiągnięcia z tego tytułu korzyści. Każdy dostanie wartościowy kąsek.
- Czy starczy także dla tych, którzy dziś znajdują się w innej epoce lub w okresie przejściowym?
- Ekonomia to nie jest jedno ciasto, które można pokroić na kawałki i rozdać je stojącym najbliżej. To nie jest system zamknięty, dostępny tylko dla uprzywilejowanych. Ekonomia jest żywym, otwartym tworem. Wiedza karmi się wiedzą.
- Jak to wytłumaczyć ludziom?
- Opowiadam prawdziwą historię z życia. Dwóch młodych absolwentów amerykańskiego uniwersytetu wpadło na pomysł zaprojektowania rewelacyjnej gry komputerowej. W Indiach znaleźli świetnych programistów, znających dziewczynę z Brazylii projektującą najlepsze obudowy. Za pośrednictwem Internetu dotarli do biznesmena z Tajwanu, który sfinansował ich pomysł. On znalazł tanich producentów w Chinach. Grę sprzedali handlowcy z Europy. Wszyscy na tym zarobili, nikt nie stracił. Na tym m.in. polega globalizacja gospodarki.
- Dlaczego globalna gospodarka będzie lepsza od dotychczasowej?
- Ona już jest silniejsza. Ostatni kryzys gospodarczy, który rozpoczął się w Azji, nie spowodował przecież, jak bywało w przeszłości, powszechnego krachu. Gospodarka ma już wymiar globalny, ale ciągle ważne są jej składniki, czyli gospodarki krajowe. Kryzys nie zahamował procesów globalizacji, lecz zaledwie je spowolnił. Dzięki globalizacji zadziałał jak sygnał alarmowy, który pozwolił na wprowadzenie korekt minimalizujących jego skutki.

Więcej możesz przeczytać w 28/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.