Hau, hau, miau, miau!

Hau, hau, miau, miau!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Amerykanie mają to wszystko, czego my, Polacy, raczej nie mamy. Mają pieniądze, ludzi fachowych, sprzęt... U nas krótka kołdra, a tam kołdrę złożysz osiem razy i jeszcze za duża
Zbliża się rok 2000 i ta nagła zmiana wszystkich cyfr licznika ma dla nas jakąś moc magiczną. A przecież wystarczyłoby tylko tyle... Swoją drogą - jak to się łatwo pisze: wystarczyłoby tylko tyle. A zatem - wystarczyłoby tylko tyle, by człowiek w swym rozwoju ewolucyjnym dorobił się nie pięciu, ale czterech - na przykład - palców u ręki. I już mielibyśmy system nie dziesiętny, lecz ósemny. Wiek miałby wtedy 64 lata, o osiem wieków (czyli takie jakby nasze tysiąclecie) miałoby tych lat 512 i już byśmy powoli dobiegali do końcówki czwartego "tysiąclecia". No, dobrze, nie ma co gdybać, bo wiadomo - gdyby ciocia miała wąsy, to Lech Wałęsa byłby nas wszystkich nie mężem, ale żoną opatrznościową.

Zbliża się zatem rok dwutysięczny i cały świat ogłasza artykuły podsumowujące. Takie podsumowanie zrobił też "Nature" (amerykański tygodnik naukowy) i oto wśród kilkunastu filarów nauki - i to takich, jak Einstein czy Roentgen - znalazł się Polak, nasz uczony, prof. Aleksander Wolszczan. Pies, czyli kot szczeka i miauczy gratulacyjnie bardzo - hau, hau, miau, miau! Wolszczan pierwszy na świecie odkrył istniejące poza Układem Słonecznym inne systemy planetarne! Wokół pulsara PSR 1257 + 12 krążą co najmniej trzy planety i wiadomo to na bank! Nie będę się zagłębiał w szczegóły, co to jest pulsar, bo jeśli napiszę, że to jest gwiazda neutronowa, to zaraz będę musiał wyjaśniać, co to jest ta gwiazda neutronowa, a potem - co to jest neutron, i w końcu tego felietonu nie skończę.
Profesor Wolszczan swego odkrycia dokonał w Stanach Zjednoczonych, czyli USA. Nic dziwnego, że tam właśnie. Amerykanie mają to wszystko, czego my, Polacy, raczej nie mamy. Możliwości mają przeolbrzymie. A możliwości biorą się z bogactwa. Bogaci są. Mają pieniądze, ludzi fachowych, sprzęt... - wszystko mają. U nas krótka kołdra, a tam kołdrę złożysz osiem razy i jeszcze za duża. Jeśli w Polsce rolnik zachoruje... No, nie... to może nie najlepszy przykład. Rolnik w Polsce nie zachoruje, bo go na to nie stać. Inny jakiś niech zachoruje... Górnik? No, górnik może, od biedy, zachorować. Otóż jeśli górnik zachoruje, to mu nie będzie miał kto opatrunku zmienić, bo wprawdzie na górników jeszcze jakieś pieniądze się znalazły, ale na pielęgniarki już nie. Na Łucznik z Radomia też nie starczyło i musi im wystarczyć, że premier "ma dobry program restrukturyzacji tego przedsiębiorstwa, który chce wdrożyć w ciągu najbliższych 4-5 miesięcy" - koniec cytatu. W dodatku lud polski - nieświadomy, kto i za co odpowiada - zaczął bezsensowne wnioski wyciągać z pamiętnej demonstracji i plotka krąży po narodzie, że policjanci dlatego gumowymi strzelali, że prawdziwych nie mieli, bo im Łucznik nie dostarczył... Taka to i u nas niewiedza, bezmyślność i zaścianek, wszystko to z biedy. A w USA i wiedza duża, i horyzont naukowy od horyzontu do horyzontu. A skąd to wszystko? A z tego, że dobrze się rządzą i pieniądze mają.
Dlaczego piszę o pieniądzach, a właściwie o ich braku? Dlatego, że felietonista ma moralny obowiązek pisać prawdę o przemijającym czasie.
Kilka miesięcy temu (zimą) minął termin, w którym firma Autostrada Wielkopolska SA miała rozpocząć budowę autostrady A-2, czyli: Wschód-Zachód. Z tym że Zachód-Wschód też, bo to się buduje jedno przy drugim. Z autostradą jest jak ze schodami. Można nimi zejść, ale można też wejść. Spółka wyżej wymieniona otrzymała rządową koncesję od rządu poprzedniej koalicji robotniczo-chłopskiej, czyli od PZPR i ZSL... przepraszam, co ja plotę?... To z tego upału! Przepraszam! Jaka PZPR? Jakie ZSL? Oczywiście - odrodzona polska lewica, czyli SLD, i PSL - partia chłopska, która już w momencie powstawania miała ponadstuletnią tradycję! A zatem - koncesja była na pożegnanie, czyli we wrześniu 1997 r. Rychło się okazało, że Autostrada Wielkopolska SA dostała koncesję na piękne oczy i dotychczas nie zbudowała autostrady ani metra. Wyjaśnię rzecz łopatologicznie: gdyby jakiemuś ubogiemu fryzjerowi z Bolesławca przyszła do głowy myśl, że on zbuduje autostradę i gdyby mu wystarczyło bezczelności i tupetu i miałby odpowiednie układy (układ to jest dżentelmeńska umowa: ile się odda z tego, co się dostało, temu, od którego się dostało) - otóż gdyby ten fryzjer to wszystko miał, to mógłby teraz obrastać - w kredyty, dotacje, poręczenia, gwarancje rządowe i inne tego typu - wszystko na koszt podatników, nic nie robiąc całe życie, tak jak to robi Autostrada Wielkopolska SA. Sprawa pachnie skandalem, czyli śmierdzi! Ale ponieważ - jak wiemy - pieniądze nie śmierdzą, więc się w Autostradę Wielkopolska SA wpompuje trochę (czyli dużo) naszych pieniędzy i wonią róż znów powieje w krąg. Nie mamy wprawdzie na pielęgniarki, ale musi nas być stać na dyrektorów Autostrady, bo to też są ludzie. Im też się należą mieszkania dobre i dobre samochody, i złe żony, i dobre kochanki, whisky oraz to wszystko, co człowiekowi jest niezbędne. Ostatni termin minął 30 czerwca? No to co? To rząd przedłużył termin (kolejny!) na 30 lipca. W końcu firma wygrała przetarg.
Ktoś mógłby powiedzieć: Zaraz, zaraz! Skoro kolejny termin został zawalony przez firmę, która wygrała przetarg, to może najuczciwiej w tej nieuczciwej sytuacji byłoby ogłosić nowy przetarg. Może teraz wygra inna firma? Na przykład taka, która wtedy przegrała? I może ta firma zrobi autostradę w terminie?
Na szczęście nikt tak nie mówi i wszystko jest dobrze. W Katowicach rada miejska uchwaliła, że każdy, kto będzie chciał mieć w domu więcej niż jedno zwierzę, musi uzyskać pozwolenie z urzędu oraz od... sąsiadów! Jeden pies - tak. Dwa psy - nie! Urzędnik decyduje, kogo masz kochać, a z uczuć do kogo masz zrezygnować. Tak oto zupełnie niechcący i nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Katowice uchwałą rady miejskiej wróciły do nazwy, którą poprzednio już nosiły. Było to w czasach, gdy urzędnik ze stempelkiem nam ogłaszał, że każdy ma obowiązek kochać ponad życie tow. Stalina! I Katowice zmieniły wtedy nazwę na Stalinogród. Któż by przypuszczał, że po tylu latach znów do niej wrócą. Gratulacje!
Ciąg dalszy o skutkach odkrycia prof. Wolszczana za tydzień. Hau, hau, miau, miau...

Więcej możesz przeczytać w 28/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: