Zwykły rolnik wsiada na kombajn i jedzie kosić pole. A co w tym czasie robią politycy, którzy mogą się pochwalić na Wiejskiej największymi gospodarstwami? – Żniwa wypadają akurat w czasie wakacji parlamentarnych, więc kiedy wszyscy posłowie jadą sobie na urlop, ja wsiadam na traktor i wyjeżdżam w pole – mówi Jarosław Kalinowski, były wicepremier, dzisiaj europoseł z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego. Marek Sawicki też od czasu do czasu wyjedzie ciągnikiem, żeby pooglądać swoje włości. Sąsiedzi mówią o nim „pan na Sawicach”, od nazwy wioski na Mazowszu, gdzie obecny minister rolnictwa ma najokazalsze gospodarstwo.
Do posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej Cezarego Olejniczaka za kilka tygodni wpadnie jego brat Wojciech, minister rolnictwa w rządzie Marka Belki i były przewodniczący Sojuszu. – Nie przyjeżdża na wakacje, ale do pracy. Obaj zakasujemy rękawy i idziemy zbierać porzeczki – mówi Cezary Olejniczak. Razem z bratem prowadzą w okolicach Łowicza kilkuhektarową plantację czarnej porzeczki. Aż dziw bierze, że to poseł lewicy, a nie żaden z ludowców może się pochwalić w swoim oświadczeniu majątkowym najnowocześniejszym sprzętem rolniczym. Żadna z maszyn Olejniczaka nie liczy więcej niż osiem lat, a perełką jest włoski ciągnik sadowniczy Lamborghini.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.