Selfie z diabłem

Dodano:   /  Zmieniono: 

Znany jest atawistyczny lęk prostego ludu przed turystami, którzy chcą mu (ludowi) zrobić zdjęcie. Pamiętam nasz zawód, kiedy malownicze ukraińskie babuszki uciekały jak przed diabłem na widok aparatu fotograficznego. Uciekali luje na Kubie, uciekali chłopi z rumuńskiej wioski i tylko dzicy nie uciekali przed Leni Riefenstahl, ponieważ nie znali wynalazku aparatu. I dlatego Leni udało się zrobić najgenialniejsze zdjęcia dzikich plemion afrykańskich, dosłownie nietkniętych ludzką (białą) ręką ani stopą. Ale gdyby wiedzieli, uciekaliby, proszę mi wierzyć. Polski chłop też zdjęć nie lubi, bo myśli sobie tak: „Co z tego wyniknie? Przyjechali jacyś obcy, cykają, żeby z tego nie było jeszcze jakichś kłopotów!”. Chłop ma atawistyczny lęk przed obcymi, a już szczególnie przed obcymi, którzy coś notują, lęk przed „byciem zapisanym” i właśnie zrobienie zdjęcia interpretuje jako specyficzny rodzaj „zapisania”, a z zapisania zawsze biorą się problemy. Bo oto zapisujący wyjeżdża, życie idzie dalej swoim torem, a tu nagle pisemko, wezwanie, rachunek...

A więc sfotografowanie jako rodzaj zapisania, uciekające w pole ruskie babuszki w chustkach na głowach, ale i miejski proletariat celujący kamieniem czy zbitą butelką w aparata z aparatem. Swego czasu ze znajomym wybraliśmy się robić zdjęcia w „malowniczej” (czytaj: najgorszej) dzielnicy Wrocławia zwanej przez tubylców Trójkątem Bermudzkim. Rozpadające się poniemieckie kamienice, pustostany, bramy, podwórka, brutalnie pozbawione dziewictwa, spalone w solarium dziewczynki grają w klasy, w gumę, chłopcy siedzą we wraku samochodu... I pamiętam wściekłość jakiegoś wyrostka, który krzyknął do nas:

– Po co robicie tu zdjęcia?! Tutaj nie ma nic ciekawego! Tu nie jest ładnie! Inteligent chce zdjęć „brzydkich”, prosty człowiek godzi się na nie dopiero pod warunkiem, że doprowadzi otaczającą go rzeczywistość do stanu „ładności”, nałoży najlepsze ubranie, uczesze się... Inteligent chce życia, prostak chce fikcji. A chłop w ogóle nie chce żadnych zdjęć, bo, jak wiadomo, „zapiszą” i jeszcze przyjdzie jakieś wezwanie do zapłaty. I teraz w tym wszystkim taki Pilch, który również czuje atawistyczny lęk przed fotografami, choć żaden z niego prosty chłop. I teraz cały olbrzymi temat pt. „Literaci na fotografii” czy „Pisarze i fotografowie”. Począwszy od drugiej połowy XIX w., od zdjęć dostojników o dumnych, bladych twarzach, nawoskowanych wąsach, z fularami pod brodą. Przez wszystkie dalsze nieszczęsne dziesięciolecia, rozpite gęby, pożółkłe od taniego tytoniu zęby aż do dzisiejszych, gdy młodzi literaci czasem szarpną się na wystylizowaną sesję zdjęciową i nocą poprawiają ją w Photoshopie.

Bo właśnie coś się zmieniło. Jeszcze moja babcia, żadna tam kobieta z ludu, jak diabła bała się aparatu, stroszyła się, że gdzie mi teraz, że włosy niezrobione, że makijaż niepoprawiony! Mama już chętniej pozuje do zdjęć. A ja?! Bo właśnie coś się z gruntu zmieniło. Cykamy sobie selfie w każdej sytuacji, zamieszczamy na Facebooku i czekamy na (natychmiastowy) odzew. Fajny jestem dziś? Fajne życie mam? Niektórzy nie potrafią już zjeść obiadu, żeby nie cyknąć mu wcześniej zdjęcia, bo po co ma się zmarnować. Osobiście selfie nie lubię, ale zdjęcia uwielbiam, pozowanie kocham, fotografów ubóstwiam, robienie mi zdjęć uznaję za formę gwałtu czy fotograficznego bukkake, i z przykrością patrzę na napływ elementu kobiecego do zwartego tłumu „kotleciarzy” robiących zdjęcia na ściankach. Po co baby tam? Co babie do zdjęć?! A to nie wie jedna z drugą, że fotograf to zawód czysto męski, paparatką chcę zostać jedna z drugą?

Dlaczego fotografowie są seksi? Czy dlatego że – w przeciwieństwie do stojącej na ściance gwiazdy – są tak bardzo „nie do oglądania”, niezrobieni, bez tej „ładności” do zdjęcia specjalnie przygotowanej, są jak te dzielnice, w których nie ma nic do oglądania, w których ładnie nie jest, malowniczy. Na ściance babka w złotej sukni, złotych butach, a oni w porozciąganych bojówkach, rozczochrani, tu się położy, tam się podczołga, pobrudzi. Są zaiste malowniczy jak te dzielnice, a zawsze godne zdjęcia wydawało mi się to, co specjalnie do niego nie zostało przygotowane, co fotografowane być nie chce... �

Więcej możesz przeczytać w 39/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.