Biznes i technologie

Biznes i technologie

Dodano:   /  Zmieniono: 

Beaconowe szaleństwo

Na razie Kraków wydaje się forpocztą nowej technologii zaproponowanej przez Apple'a. Po start-upie Estimote, który z Grodu Kraka wystrzelił za ocean dzięki zachodnim milionom, sprzedając swoje urządzenia na całym świecie, teraz jedna z największych polskich spółek informatycznych – Comarch – wchodzi na rynek beaconów. Jak to działa? Sam beacon to transmiter, który rozsyła zdefiniowane komunikaty na smartfony. Owe komunikaty mogą być zniżką na zakupy lub wideoprezentacją produktu, który znajduje się blisko nadajnika. Z kolei właściciel sklepu otrzymuje informacje o liczbie klientów, ich preferencjach zakupowych, czy o tym, co ich najbardziej zainteresowało. Firma jednak nie chce ograniczać się do handlu detalicznego – swoje transmitery i aplikację chce sprzedawać w sektorach bankowym, turystycznym oraz logistycznym. Spółka Comarch Technology chwali się, że myśl techniczna i produkcja są w stu procentach polskie.

Bluesmart, czyli bateria wielkości walizki

Gadżeciarska walizka, która komunikuje się z twoim smarfonem przez Bluetooth? Dlaczego nie! Bluesmart to produkt, który w ciągu tygodnia zebrał niemal 260 tys. dolarów na realizację, przekraczając tym samym pięciokrotnie ustalony przez siebie limit na poziomie 50 tys. dolarów. Wbudowany w walizkę nadajnik umożliwia parowanie ze smarfonem, a dedykowana aplikacja pozwoli na zdalne zamknięcie lub otwarcie bagażu, namierzenie go w razie zagubienia, a w momencie, gdy ktoś nieodpowiedni postanowi oddalić się z naszymi rzeczami, otrzymamy powiadomienie „push”, że nasza walizka wyjeżdża z bezpiecznej strefy. Mało? Dzięki wbudowanej wadze na bieżąco możemy kontrolować ciężar bagażu, zaś podłączenie iPhone’a do Bluesmarta pozwoli na jego naładowanie. I to sześć razy! Na razie gadżet można kupić jeszcze za 235 dolarów, zaś w sprzedaży seryjnej będzie on dostępny za 450- 550 dolarów.

Start-up z Dubaju przyniesie internet Afryce

Djibouti Data Center zostało powołane do życia 1,5 roku temu i ma zamiar zrewolucjonizować przesył danych w Afryce. W jaki sposób? Do tej pory światłowody były kładzione wzdłuż wybrzeża – DDC chce wejść w głąb kontynentu. Firma ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich zamierza rozszerzyć swoje bazy o takie kraje jak: Kenia, Etiopia, Sudan Południowy. DDC jako najbardziej obiecujące rynki wybrało sobie te państwa, które mają najgorszy dostęp do internetu – mniej niż 2 proc. z 97 mln ludzi w Etiopii korzysta z sieci, a najmniej zinformatyzowanym krajem jest Kenia, zajmująca 105. miejsce pod względem prędkości internetu. Etiopia jest na 94. miejscu, Sudan – 154., a RPA – 116. Najwyżej notowanym krajem w regionie jest Madagaskar, który sytuuje się na 61. miejscu. DDC, dzięki współpracy z Djibouti Telecom, jest pierwszym i jedynym do tej pory centrum danych w Afryce Wschodniej, dającym Czarnemu Lądowi dostęp do wszystkich głównych międzynarodowych systemów światłowodowych, łączących Europę, Bliski Wschód, Azję i Pacyfik.

Lewitująca deskorolka w końcu powstała

lat od premiery filmu 25 „Powrót do przeszłości 2” potrzebowali inżynierowie, by stworzyć pierwszą deskorolkę pozbawioną kółek i poruszającą się 2,5 cm nad ziemią. Firma Arx Pax, po stworzeniu 18 prototypów, postanowiła uruchomić kampanię w portalu crowdsourcingowym, by zebrać 250 tys. dolarów na produkcję pierwszego gotowego modelu – Hendo. Niestety, aby działać, deskolotka potrzebuje pod sobą metalowej (lub wykonanego z nieferromagnetycznego przewodnika) powierzchni – do unoszenia się w powietrzu wykorzystuje bowiem elektromagnesy. Już w pierwszej poło wie XIX w. Samuel Earnshaw stwierdził, że nie można umieścić swobodnie jednego magnesu nad drugim tak, aby oba się odpychały i jeden z nich unosił się w powietrzu. Twórcy zastosowali więc wirujące magnesy. O ile zakup deskolotki przez kampanię crowdsourcingową to wydatek rzędu 10 tys. dolarów, o tyle nabycie samej technologii – jednego z silników umożliwiających lewitację – kosztuje 299 dolarów. Prezes firmy Greg Henderson mówi, że z pomocą Magnetic Field Architecture można będzie stworzyć system, który w przypadku zagrożenia trzęsieniem ziemi będzie... unosił budynki z fundamentów.

Polski mistrz olimpijski wchodzi w IT

Mateusz Kusznierewicz, mistrz świata oraz mistrz olimpijski w żeglarstwie, wchodzi w biznes technologiczny. Wraz ze swoim zespołem stworzył ZOOM. ME – urządzenie, którego premiera odbyła się w jednym z warszawskich teatrów. O co chodzi? Produkt składa się z dwóch części – aplikacji na iOS, Windows Phone i Androida oraz hardware’u, czyli czegoś w rodzaju ramki na zdjęcie. Po wykonaniu fotografii urządzeniem moblinym, dzięki apce, możemy je wysłać wprost do cyfrowej ramki, która wyposażona jest w nadajnik Wi-Fi. Produkt ma być skierowany do osób starszych, z którymi możemy regularnie dzielić się wspomnieniami, zapisanymi w pamięciach naszych telefonów. Samo urządzenie wyposażone zostało w 7-calowy ekran IPS LCD o rozdzielczości 1024x600 pikseli, Androida 4.2.2 i ma przechowywać do 4 tys. zdjęć. Za ZOOM.ME wyposażone tylko w Wi-Fi przyjdzie nam zapłacić 249 zł, zaś za dodatkowy moduł 3G – kolejne 100 zł. Gadżet, całkowicie wyprodukowany w Polsce, ma trafić do sprzedaży 3 listopada br.

KOMENTARZ

Piotr Dziura, członek zarządu GERDA BROKER

Koniec luzowania

MINIONY TYDZIEŃ CECHO- WAŁA SPORA NERWOWOŚĆ na rynkach finansowych. Jednak po poniedziałkowych silnych spadkach na giełdach już wtorkowe popołudnie przyniosło poprawę sytuacji. Była ona szczególnie widoczna na głównych światowych parkietach. Na warszawskiej giełdzie indeksy szły w górę w znacznie słabszym tempie. Szczególnie martwi wzrost kursu franka szwajcarskiego, dochodzący na rynku międzybankowym do 3,5 zł. Dolar podrożał do ok. 3,34-3,35 zł.

GŁÓWNYM WYDARZENIEM BĘDZIE ŚRODOWE POSIE- DZENIE amerykańskiego banku centralnego. Oczekuje się, że w jego trakcie zostanie podjęta decyzja o zakończeniu trzeciej rundy ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Wygaszanie poprzednich dwóch rund tego typu programów powodowało silne reakcje na rynkach finansowych. Podobnie będzie więc prawdopodobnie i tym razem. Dotyczyć to będzie zarówno giełd akcji, rynku walutowego, jak i papierów dłużnych, a oddziaływanie to nie ograniczy się tylko do USA, lecz obejmie także inne regiony, a szczególnie może wpłynąć na sytuację na rynkach wschodzących. To posunięcie skutkowałoby dalszym umocnieniem się dolara. Bardzo prawdopodobne byłoby pogorszenie się nastrojów na giełdach i rynkach walutowych krajów zaliczanych do emerging markets. Choć więc jest to mało prawdopodobne, nie można wykluczyć, że rezerwa federalna wstrzyma się z zakończeniem QE3 lub w zamian zastosuje inne instrumenty lub zadeklaruje podjęcie działań, które mogłyby złagodzić niekorzystne konsekwencje decyzji o zakończeniu ilościowego luzowania swojej polityki.

NALEŻY ZWRÓCIĆ UWAGĘ NA OGŁOSZENIE przeprowadzonych przez EBC wyników stress testów, którym zostały poddane europejskie banki. Wyniki te znane będą już w niedzielę, więc ich wpływ może być wyraźnie odczuwalny na rynkach już w pierwszych dniach tygodnia. Pewne obawy z tym związane budzą przecieki, które pojawiły się w prasie, mówiące to tym, że w przypadku kilkunastu banków, głównie greckich, włoskich i austriackich, będą one negatywne. WPŁYW NA SYTUACJĘ NA RYNKU WALUTOWYM mogą mieć informacje dotyczące inflacji w Niemczech i w strefie euro. W przypadku naszego zachodniego sąsiada spodziewany jest wzrost inflacji z 0,8 do 1 proc., jednak większe obawy związane są z bardzo niską, sięgającą 0,3 proc., inflacją w całej strefie euro.

Więcej możesz przeczytać w 44/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.